W królestwie sfermentowanej płaszczki, doradców ds. trolli i bezstresowej pracy. Witajcie na Islandii!
Od znajomych Polaków usłyszałam, że to, na co w kraju szef dałby im 3 godz., na Islandii mogą robić przez 3 dni. Postanowiłam sprawdzić u źródła. O warunki pracy i specyfikę życia na wyspie trolli zapytałam Michalinę Okręglicką, Polkę, która od kilku lat mieszka na Islandii.
Krótko po naszym ślubie ja i mój mąż Piotrek zdecydowaliśmy, że poszukamy pracy za granicą. Na początku wybraliśmy Norwegię – uznaliśmy, że będziemy tam mieć lepsze perspektywy niż w Polsce, sam kraj też bardzo nam się podobał. Wyjechaliśmy wiosną 2014 r., ale minęło kilka miesięcy i okazało się, że znalezienie pracy dla nas obojga nie jest takie proste. Piotrek pracował wcześniej na Islandii, dlatego namówił mnie, żebyśmy spróbowali właśnie tam. Popłynęliśmy promem z Norwegii z kilkoma przesiadkami, cała podróż trwała tydzień. Był wrzesień, morze wzburzone. Miałam straszną chorobę morską, myślałam, że nie przeżyję.
Islandia okazała się warta tych trudów?
Początki naszego pobytu na wyspie nie były łatwe. Trafiliśmy do Akureyri na północy wyspy, małego miasteczka nad fiordem, gdzie niewiele się dzieje. Tam też nie mogliśmy znaleźć sensownej pracy. Zbliżała się zima, a te na Islandii są ciemne i bardzo zimne, nawet nie tyle z powodu mrozu, ile nadmorskiej wilgoci i wiatru, który potrafi wiać z prędkością 200 km na godz. Żeby jakoś to znieść, trzeba mieć dobrej jakości ubrania chroniące przed wiatrem. We znaki mocno daje się też brak światła. Kiedy śledziłam zimowe dni z zegarkiem, zaobserwowałam, że w najciemniejszym okresie w roku słońce wstaje dopiero koło południa, a zachodzi już o 15.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Można wpaść w depresję. Islandczycy to ponuracy?
Wprost przeciwnie. To bardzo pogodni, spokojni ludzie. Żyją na luzie, unikają stresu i presji, nawet w pracy. Choćby się paliło i waliło, wyznają zasadę, że najpierw musi być czas na relaks i przyjemności, takie jak dobra kawa.
Od znajomych Polaków usłyszałam, że to, na co w Polsce szef dałby im 3 godz., na Islandii mogą robić przez 3 dni.
To prawda. Po kilku miesiącach w Akureyri przeprowadziłam się z mężem do Reykjavíku, licząc na to, że w stolicy łatwiej będzie nam znaleźć zatrudnienie. Na początku łapaliśmy się różnych, najprostszych zajęć. Stopniowo zdobywaliśmy doświadczenie, zaczęliśmy lepiej orientować się na lokalnym rynku. Po 2 latach byliśmy już naprawdę zadowoleni z warunków i z tego, czym się zajmujemy. Dziś oboje działamy w turystyce, w firmach wypożyczających kampery.
To popularny sposób na zwiedzanie wyspy?
Tak, ponieważ pozwala zaoszczędzić na transporcie i noclegach, które na Islandii są potwornie drogie – zresztą jak wszystko. Po przeprowadzce musieliśmy się nauczyć, jak szukać oszczędności na co dzień, gdzie robić zakupy itp. Kamper to znacznie tańsza opcja niż wynajęcie samochodu i nocowanie w hotelach czy pensjonatach. Ceny wynajmu kamperów zaczynają się od ok. 90 euro za dobę. Inną opcją jest poruszanie się autostopem i spanie pod namiotem lub na kempingach, których na Islandii jest pod dostatkiem, ale na takie zwiedzanie wyspy potrzeba więcej czasu, bo jesteśmy zdani na innych. Kamper daje większą niezależność, poza tym, w przeciwieństwie do namiotu, można w nim spać przez cały rok.
Jesienią i zimą też macie klientów?
Tak, całkiem sporo, bo to sezon zórz polarnych. Na Islandii można je obserwować od końca września do marca, choć zdarzało mi się widzieć je sierpniu i kwietniu. Niestety pogoda bywa nieprzewidywalna i niebo często przesłaniają chmury, dlatego na polowanie na zorze lepiej zarezerwować sobie dłuższy pobyt. Warto próbować do skutku, bo efekt jest niesamowity.
Zobacz też: Spektakularna zorza polarna
To widać na twoich zdjęciach. Masz dużo czasu na zwiedzanie wyspy?
Choć pracuję na pełen etat, 15 dni w miesiącu mam wolnych. Wykorzystuję ten czas na rozwijanie mojej fotograficznej pasji. Islandia ze swoją dziką naturą to wymarzony kraj dla fotografa. Gotowe kompozycje można spotkać niemal na każdym kroku. Wyspa ma ten plus, że jest niewielka, wszędzie można dojechać w ciągu maksymalnie kilku godzin. Moje najlepsze zdjęcia powstały bardzo blisko miejsca, w którym mieszkamy.
Jakie są twoje ulubione miejsca na Islandii?
Najbardziej lubię te mniej popularne, takie jak Kleifarvatn – jezioro na półwyspie Reykjanesskagi, 10 km od naszego miasteczka Hafnarfjörður i 25 km od Reykjavíku. Zachwycają mnie tamtejsze górskie widoki. Podoba mi się też półwysep Snæfellsnes i tamtejszy park krajobrazowy. Jest nazywany "Islandią w miniaturze", ponieważ można tam zobaczyć wiele typowych dla wyspy krajobrazów. Z okna naszego salonu widzę górę opisaną przez Juliusza Verne’a w książce "Podróż do wnętrza ziemi". Latem jeździmy do Landmannalaugar, bo tylko wtedy można się tam dostać, i to samochodem z napędem na 4 koła. To miejsce nazywane jest Tęczowymi Górami z powodu niesamowitych kolorów, jakimi mienią się skały, zwłaszcza o zachodzie słońca. Lubię też wracać do kanionu Fjaðrárgljúfur i na wyspę Vestmannaeyjar.
Miałaś okazję próbować osobliwych specjałów islandzkiej kuchni?
Kilka razy byłam blisko, ale zapach lub wygląd skutecznie mnie odstraszyły i jeszcze nie umiem się przełamać, żeby ich spróbować. Na szczęście dania takie jak skata (sfermentowana płaszczka), hákarl (zgniłe mięso rekina) albo svið (pieczona barania głowa) jada się tylko przy szczególnych okazjach albo w czasie specjalnych świąt. Na co dzień dieta Islandczyków składa się głównie ze świeżych ryb.
To prawda, że państwo islandzkie zatrudnia narodowego konsultanta ds. trolli?
Tak, słyszałam też, że działa szkoła, w której można studiować na kierunku poświęconym trollom. Przed naszym miasteczkiem Hafnarfjörður stoi tablica oznajmiająca, że wjeżdżamy do Miasta Elfów. Legendy i baśnie to ważny element w kulturze Islandii, mieszkańcy są do nich mocno przywiązani. Bardzo podoba mi się to, że Islandczycy szanują swoje narodowe dziedzictwo i są dumni ze wszystkich swoich osiągnięć. Moglibyśmy się od nich dużo nauczyć.
Z koleżanką założyłyście na Facebooku grupę "Polki na Islandii". Czym się zajmujecie?
Doradzamy sobie w różnych sprawach, wymieniamy doświadczenia albo kontakty do sprawdzonych specjalistów. Kiedy któraś jest w potrzebie, organizujemy pomoc – ostatnio pewną samotną mamę wyposażyłyśmy w domowe sprzęty. Grupa liczy 2 tys. osób, zapraszamy tylko dziewczyny.
Czy Islandia przyciąga specyficzny typ ludzi? To chyba nie jest kraj dla każdego.
Trafiają tu przede wszystkim miłośnicy dziewiczej przyrody, bo miast na wyspie jest niewiele. Szczyt sezonu przypada na europejskie lato. Ze względu na wysokie ceny przyjeżdżają do nas głównie turyści z Europy Zachodniej i Skandynawii. Ostatnio lokalne linie lotnicze mocno promowały się w USA i Kanadzie, dlatego przybywa coraz więcej podróżnych stamtąd. Ostatnio bilety do Stanów były tańsze niż do Polski.
Tęsknisz za domem czy pogodziłaś się już z życiem na emigracji?
Nie musiałam się z nim godzić, bo nikt mnie do niego nie zmuszał. Wyjazd to był nasz wybór i żyjemy tak, jak sobie wymarzyliśmy. Oczywiście kiedy mamy gorsze dni albo sprawy nie układają się tak, jak chcemy, pojawia się myśl: może wrócić? Przed oczami stają nam wtedy obrazy z dzieciństwa i dobre wspomnienia. Ale wiemy, że łatwo idealizować przeszłość. Sądzę, że po tych kilku latach trudno byłoby nam wrócić na dobre. Chodzi przede wszystkim o stan umysłu. Przyzwyczailiśmy się do tutejszego stylu życia, warunków ekonomicznych, podejścia do pracy. Póki co wystarcza nam przyjeżdżanie do Polski na wakacje. Planujemy też podróże do ciepłych krajów. Islandia ma ten plus, że z tutejszej perspektywy prawie wszystkie miejsca na świecie wydają się tanie.