Widać ich już z daleka. "Modlę się, żeby nie szli do mojego przedziału"
Osoby przemieszczające się koleją coraz częściej zabierają swoje zwierzęta - najczęściej psy, ale zdarza się, że również koty i innych pupili. Alergicy wpadają w panikę już na peronie, gdy widzą jednego lub co gorsza kilku właścicieli czworonogów pakujących się do "ich" pociągu.
Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Sytuacja wspólnych podróży jest bardzo kłopotliwa zarówno dla opiekunów zwierząt, jak i dla alergików, a także dla osób cierpiących na kynofobię, czyli paniczny lęk przed psami, który bywa skutkiem wcześniejszych traumatycznych doświadczeń. Jak powinny zachować się w takiej sytuacji obydwie strony?
Zacznijmy od tego, co na temat przewozu zwierząt mówią przepisy.
Podróż tylko w transporterze
Zabierając kota, psa lub inne zwierzę domowe w podróż pociągiem, należy zapewnić mu odpowiedni transporter. Musi on skutecznie ograniczyć dostęp zwierzęcia do otoczenia i zabezpieczać przed wyrządzeniem szkody ludziom i przewożonym przez nich przedmiotom. Zwierzę nie może przebywać poza transporterem i nie może mieć możliwości wystawienia głowy lub innej części ciała przez cały czas podróży.
Transporter należy umieścić w miejscu przeznaczonym na bagaż podręczny lub trzymać na kolanach, by zwierzę czuło się bezpiecznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Urlop na wyspie. "Częściej słyszę język polski niż jakikolwiek inny"
Jak czytamy na stronie PKP Intercity: "Bezpłatnie podróżny może przewieźć pod swoją opieką małe zwierzęta domowe (w tym również psy), pod warunkiem że nie są one uciążliwe dla współpodróżnych (np. z powodu hałasu, zapachu itp.)".
Jeżeli jedziesz z psem, który nie jest umieszczony w transporterze, wówczas musisz:
- kupić bilet na przewóz psa. Opłata za taki bilet jest zryczałtowana i wynosi 15,20 zł,
- trzymać go na smyczy i założyć mu kaganiec na czas całej podróży pociągiem,
- posiadać aktualne zaświadczenie o szczepieniu psa przeciwko wściekliźnie.
I teraz najważniejsza zasada: jeżeli współpodróżni zgłoszą sprzeciw z powodu umieszczenia w przedziale zwierzęcia, jego właściciel musi zająć inne miejsce albo poprosić konduktora o jego wskazanie.
Tyle teorii. A jak to wygląda w praktyce?
- Jestem alergiczką i dość regularnie kursuję pociągami, najczęściej na trasie Warszawa - Gdynia – opowiada nam Barbara Grodziec z Rumi. - W ostatnich latach niemal za każdym razem, wsiadając do pociągu, widzę na peronie ludzi z psami. Szukając swojego miejsca, modlę się, żeby pies i jego pan lub pani nie zmierzali do tego samego przedziału co ja. Z tego zawsze wynikają problemy.
Jak opowiada nasza rozmówczyni, zdarzyło jej się kiedyś, że była świadkiem sytuacji, gdy inny pasażer zwrócił uwagę opiekunom psa, którzy w ośmioosobowym przedziale rozłożyli na środku kojec dla swojego pupila (pies rasy labrador), ustawili mu miskę z wodą oraz ułożyli zabawki. Pies był bardzo grzeczny, ale wszyscy podróżni musieli siedzieć z podkulonymi nogami, woda z miski się rozlała i zmoczyła trampki nastolatce...
Upomniana para okazała się tak agresywna, że w efekcie najpierw mężczyzna, który zwrócił uwagę, a później jeszcze dwie inne osoby, opuścili przedział i dalej jechali na korytarzu lub w wagonie gastronomicznym.
- Przepisy, przepisami, a w praktyce pies w moim przedziale oznacza dla mnie zazwyczaj podróż w Warsie, bo tam psy nie mają wstępu - żali się nasza rozmówczyni. - Teoretycznie mogłabym się zwrócić w takiej sytuacji o pomoc do konduktora, ale wiem, jakie będą reakcje: "ale paniusia, taki mały piesek jej przeszkadza" albo "dla dobrych ludzi zwierzęta to nie kłopot". Słyszałam to już milion razy. Właścicielom psów wydaje się, że ja nie lubię zwierząt albo że panikuję, bo dostanę trochę kataru jak posiedzę obok czworonoga. A ja wiem, bo doświadczyłam już tego, że dwie godziny w małym pomieszczeniu z futrzastym stworzeniem skończą się dla mnie bezdechem, a w konsekwencji zatrzymaniem pociągu i wzywaniem pogotowia.
W przypadku, kiedy składy są przepełnione, a więc na przykład w sezonie wakacyjnym, przewóz zwierząt to olbrzymi problem.
Co na to właściciele psów?
Inną stronę medalu pokazuje Dagmara Regosz z Wrocławia.
- Dla mnie zabieranie ze sobą psa na wszelkie wyjazdy jest koniecznością - wyjaśnia w rozmowie z nami właścicielka średniej wielkości mieszańca. - Nie mam nikogo, kto zająłby się Arią, gdy opuszczam miasto. A że jest to pies, którego wzięłam ze schroniska, nie mogę mu zafundować traumy związanej z hotelem dla zwierząt czy czymś takim. Choć przyznaję, że podróż pociągiem to dla nas obydwu za każdym razem ogromny stres. Aria nie czuje się bezpiecznie, piszczy gdy jest dużo ludzi, a dwa razy zdarzyło się, że zwymiotowała. Na szczęście współpasażerowie byli bardzo wyrozumiali.
Proste rozwiązanie sytuacji
Jakie jest wyjście z tej patowej wydawałoby się sytuacji? Bardzo proste. Przynajmniej w tych pociągach, gdzie obowiązuje rezerwacja miejsc siedzących lub leżących. Skoro istnieją przedziały ciszy, gdzie mogą wykupić miejscówki ludzie, którzy nie znoszą hałasu oraz przedziały dla rodzin z dziećmi, które dają swobodę rodzicom z maluchami, dlaczego nie wyznaczyć miejsc dla alergików czy szerzej – dla osób, które z różnych powodów nie mogą lub nie chcą podróżować ze zwierzętami?
O komentarz poprosiliśmy przedstawicieli PKP Intercity.
"W wagonach przedziałowych pociągów PKP Intercity przewóz zwierzęcia (w tym psa) może odbywać się za zgodą innych pasażerów (w wagonach bezprzedziałowych taka zgoda nie jest wymagana)". - czytamy w nadesłanej do nas przez zespół prasowy PKP Intercity odpowiedzi. - "Jeżeli jednak ktoś się sprzeciwi obecności zwierzęcia w przedziale, konduktor, jeśli jest to możliwe, powinien znaleźć dla pasażera jadącego ze zwierzęciem miejsce w innej części pociągu. Na ten moment spółka nie przewiduje wydzielonych stref dla alergików".
Trwa ładowanie wpisu: facebook