W PodróżyWiza nie boli, czyli jak wyjechać do USA

Wiza nie boli, czyli jak wyjechać do USA

Tanie bilety do USA? Da się zrobić. "Ale co z tego, skoro nie mam wizy, a jej dostanie graniczy z cudem". Tak myśli wielu, ja nie. Wiem, że wystarczy usiąść przed komputerem, wypełnić wniosek, zapłacić i umówić się na spotkanie. Moja rozmowa trwała ok. 60 sekund. Przy okazji dowiedziałam się, że mąż ma fajną koszulę. Temat "wiza" naprawdę nie boli. Wystarczy chcieć.

Wiza nie boli, czyli jak wyjechać do USA
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Ilona Raczyńska

10.07.2017 | aktual.: 11.07.2017 11:09

Z danych GUS wynika, że w ubiegłym roku 133 tys. Polaków wyjechało do USA na więcej niż jeden dzień. Wakacje, praca – nieważne. By pojechać musieli mieć wizę. A to magiczne słowo niektórych tak przeraża, że wyrobili sobie jej niestworzony obraz. Opinia, że dostanie amerykańskiej wizy jest bardzo trudne, a nawet niemożliwe to nieprawda. Oczywiście, jeśli masz coś za uszami, planujesz zatajenie informacji, chcesz coś przemycić lub nielegalnie emigrować, to nie spodziewaj się, że podczas rozmowy konsul przyjmie cię z otwartymi ramionami. Ale proces starania się o wizę turystyczną to naprawdę nic trudnego.

Jak zacząć?

Po pierwsze, zanim zaczniesz ubiegać się o wizę sprawdź czy masz ważny paszport. Jeśli tak, wybierz się do fotografa i zrób zdjęcie – koniecznie powiedz, że do wizy. Jeśli tak jak większość z nas nie jesteś zadowolony z tego w paszporcie, to na pocieszenie dodam, że to wizowe będzie ładniejsze – nareszcie nie będziesz wyglądać jak w kartotece policyjnej.
Masz już wizę? Koniecznie zobacz Nowy Jork:

Czas na wniosek. By go wypełnić wygospodaruj godzinę, którą spędzisz w skupnieniu. Wszystkie, absolutnie wszystkie informacje niezbędne do ubiegania się o wizę dostępne są na stronie internetowej www.ustraveldocs.com. Są jasne i przejrzyste, a cierpliwe ich przeczytanie sprawia, że nie ma się żadnego problemu z wypełnieniem wniosku.

Każda osoba ubiegająca się o wizę musi wypełnić online formularz wizowy DS-160. Za dzieci robią to rodzice. Do tego wymagany jest m.in.: numer paszportu, adres miejsca, w którym chcemy się zatrzymać (np. domu rodziny czy hotelu), przybliżony czas wyjazdu i termin. Poza tym przygotuj się na szereg pytań, które najpierw mogą wydać ci się dziwne, a później zabawne, ale zapewniam - oni tak na poważnie – pytają np. czy jesteś terrorystą lub umiesz posługiwać się bronią. Oni po prostu muszą to wiedzieć – bezpieczeństwo ponad wszystko.

Obraz
© Shutterstock.com

Najbardziej boli oczywiście opłata, która wynosi 160 dolarów, czyli ok. 624 zł. Jest ona jednorazowa i bezzwrotna. Ale skoro jest wymagana, to nie ma, co narzekać. Wystarczy te pieniądze odłożyć i wpłacić, złożyć wniosek i umówić się na spotkanie (w konsulacie w Krakowie lub ambasadzie w Warszawie). Do tego wymagany jest numer kodu kreskowego widniejący na stronie potwierdzającej złożenie formularza. Paszport oraz stronę z potwierdzeniem należy przynieść na rozmowę z konsulem. I tu też obalę mit – nie będziesz na nie czekał kilka tygodni, a co najwyżej kilka dni. Tylko wybierz taki termin, który naprawdę ci odpowiada, bo nie ma możliwości zmiany.

Co ważne, na miejsce nie zabieraj torby czy plecaka, a nawet małej torebki. Wystarczy teczka z dokumentami i ewentualnie telefon, który i tak oddasz do depozytu. Serio, jeśli weźmiesz plecak, to zostawisz go pod płotem.

Sama wizyta w budynku zajmie ok. godziny. Jedno, drugie sprawdzenie, kilka minut tu, kilka tam. Czas zleci. Później już tylko dostaniesz numerek i poczekasz na zaproszenie do okienka. Nie da się ukryć, w tej sali poczujesz się jak na poczcie. Z tą różnicą, że na ekranach obejrzysz filmy o Ameryce, popatrzysz na zdjęcia prezydenta i posłuchasz bluesa, albo jazzu. Możesz też zamknąć oczy i czekać.

Rozmowa tylko na temat

Gdy przyjdzie ten wielki moment odetchnij dwa razy i wrzuć na luz. Jeśli o wizę starasz się z mężem, żoną lub dzieckiem do okienka podejdźcie razem. Naprawdę nie ma powodu do stresu. Urzędnicy są mili i jeśli nie mają powodu, to nie zadają trudnych pytań. Czasem chcą wiedzieć gdzie się zatrzymasz, innym razem, z kim wyjeżdżasz. Zdarza się, że powiedzą komplement, na przykład, że macie fajną koszulę. Ważne, by odpowiadać krótko i na temat, a wszystko pójdzie gładko. Na koniec usłyszysz magiczne "have a nice trip" (ang. "udanej podróży"), a uśmiech nie zejdzie ci z twarzy na długo.

Takie spotkanie to raczej formalność. A co po nim? Paszport zostaje w ambasadzie i po kilku dniach jest odesłany do wybranego wcześniej punktu w twoim mieście. O możliwości odbioru zostaniesz poinformowany sms-em. Później wystarczy już tylko polowanie na bilety. Bo skoro masz już wizę, to w końcu możesz spontanicznie kupić bilet w promocji nawet za mniej niż 100 zł (tak, to się zdarza!) i nie musisz szukać wymówki w postaci "nie mogę kupić, bo nie mam wizy". To już nie twój problem.

Odmówili ci wizy do USA? Opowiedz nam o swoim przykładzie - chętnie napiszemy o drugiej stronie tego procesu, bo wiemy, że nie zawsze jest kolorowo. Na wiadomości czekamy pod adresem ilona.raczynska@grupawp.pl

Komentarze (36)