Wynajęli domek w Szwecji. Przerażające odkrycie na obrazie
Rodzina, od niedawna mieszkająca w Szwecji, wybrała się na krótki urlop. Nie spodziewali się oni, że pensjonat, w którym spędzili tylko jedną noc, tak ich przerazi. A w szczególności jedna rzecz.
Jennie Stevenson wraz ze swoją rodziną wyjechali na krótki urlop za miasto. W czasie drogi powrotnej postanowili zatrzymać się w małym, wiejskim pensjonacie, aby przespać tam zaledwie jedną noc. Niestety o beztroskim odpoczynku mogli tylko pomarzyć.
Niepokojąca sytuacja
Gdy państwo Stevenson wraz z trójką dzieci przybyli na miejsce, nic nie wzbudziło ich podejrzeń. Nie spodziewali się luksusowych wnętrz, ze względu na to jak niską cenę za noc zapłacili. Z relacji matki, opisanej przez mirror.co.uk, wynika, że niedługo po zameldowaniu do ich pokoju przyszła córka. Poinformowała o dokonanym przez siebie nietypowym odkryciu.
- Mamo, na ścianie wisi Barney - zakomunikowała beztrosko dziewczynka, cytowana przez mirror.co.uk. Barney, to najmłodszy syn państwa Stevenson.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
Rodzice po usłyszeniu takiej informacji, natychmiast udali się do pokoju swoich dzieci. Na ścianie zobaczyli obraz. Był to portret dziecka, którego twarz do złudzenia przypominała ich syna. Była to jednak dziewczynka z długimi włosami, ubrana w sukienkę, kapelusz i trzymająca kwiaty w dłoni. Mimo to byli mocno zaniepokojeni.
"Właśnie przybyliśmy do naszego zacisznego wiejskiego pensjonatu, aby znaleźć obraz naszego najmłodszego dziecka, przedstawionego jako mała dziewczynka" - napisała kobieta na platformie "X". Zamieściła tam także zdjęcie obrazu oraz swojego najmłodszego syna. W istocie portret dziewczynki to reprodukcja dzieła szwedzkiego malarza Carla Larssona z XIX wieku.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Rodzina na długo zapamięta ten czas
Od chwili zobaczenia obrazu uczucie niepokoju stale się zwiększało. "Cała rodzina była przerażona. "Będąc wieczorem w pokoju, w pewnym momencie usłyszeliśmy dziwny szelest papieru. Jakby ktoś przekręcał kartki książki albo tasował talię kart. Na szczęście przeżyliśmy i jakoś dotrwaliśmy do rana" - relacjonuje kobieta cytowana przez brytyjski dziennik.
Uważacie, że strach rodziny był uzasadniony? Czy może jednak trochę przesadzili?
Źródło: mirror.co.uk/"X"