Za polityczną ścianą – Cypr Północny

Tego kraju nie uznaje większość państw na świecie, powinien go jednak poznać każdy miłośnik wspaniałych zabytków, pięknej przyrody i złocistych plaż. Mowa o Cyprze Północnym, nazywanym przez siebie Turecką Republiką Cypru Północnego.

To mała nadmorska miejscowość, która przed konfliktem cypryjskich Greków i Turków była kwitnącą turystyczną miejscowością. Ta wtulona pomiędzy góry i morze osada miała wszystkie walory, by przyciągać spragnionych słońca ludzi. Teraz tylko jeden hotel jest czynny, ale – jak mówi Niemiec – jeszcze nie widział w nim gości.

Ciepłe zimy, dające się wytrzymać upały w lecie, piękne pejzaże, a do tego przyjaźni ludzie. No i powszechnie obowiązująca zasada „no problem”. Czego chcieć więcej od życia?

Po drodze mijamy wspaniałe, długie na kilometry i szerokie na sto, dwieście metrów, złociste plaże. Trudno uwierzyć, ale nie ma na ich ani jednego człowieka. Morze jest przejrzyste, w połowie kwietnia jego temperatura przekracza 20°C. Co pewien czas widać reklamy zachęcające do wypoczynku w pensjonatach.

Lefkosa-Nikozja podzielona granicą stolica Cypru ma wiele zabytków. W tureckiej części miasta zwraca uwagę duży meczet. Wartych zwiedzania świątyń jest zresztą znacznie więcej. Koniecznie trzeba też zobaczyć dawne łaźnie, gospody czy potargować się na bazarach.

Jedyny nowy budynek to ogromny meczet, który wzniesiono dzięki pomocy państwa. Bo islam jest tu dominującą religią. Chrześcijaństwo starano się odesłać w zapomnienie. Świadczą o tym pozostałości po greckiej świątyni. Ocalały jedynie mury i – o dziwo – dzwonnica, na której wciąż wisi dzwon.