Zasady dla podróżujących samolotami w przedwojennej Polsce. Instrukcja z 1930 roku
Czy w samolocie wolno otwierać okna? Czy palenie jest dozwolone? Jak wcześnie należy pojawić się na lotnisku i jakiego jednego przedmiotu za żadną cenę nie wolno wnosić na pokład maszyn Polskich Linii Lotniczych LOT?
Przedwojenne Polskie Linie Lotnicze LOT co kilka miesięcy aktualizowały swój rozkład lotów. Niekiedy drukowano tylko ulotki z diagramami lub tabele połączeń. Ale taryfa z wiosny 1930 r. jest o wiele bardziej rozbudowana.
Zawiera opisy i zdjęcia samolotów, którymi dysponowała firma, a przede wszystkim – długą instrukcję skierowaną do pasażerów. Czego wymagano od osób, które zdecydowały się wzbić w przestworza? Poniżej kilka punktów, które najbardziej mnie zaintrygowały lub zaskoczyły.
Jedno zastrzeżenie. Pomijam reguły, które Rafał przytoczył jakiś czas temu w galerii poświęconej przedwojennemu LOT-owi.
"Start i lądowanie"
Jedna z podstawowych zasad bezpieczeństwa, obowiązujących obecnie na pokładach wszystkich linii lotniczych, była doskonale znana także pasażerom LOT-u sprzed 90 lat.
"Każde miejsce w kajucie samolotu posiada pasy, którymi pasażer powinien opasać się przy starcie i lądowaniu" – przestrzegano. Do instrukcji trafiło też zastrzeżenie, że przewoźnik "nie odpowiada za wypadki, jakie mogą mieć miejsce z powodu nieprzypasania się pasażera".
"Przewóz aparatów fotograficznych"
"Przewożenie aparatów fotograficznych na liniach w Polsce jest wzbronione" – brzmiał jeden punktów. Nie podano żadnego uzasadnienia. A wy domyślacie się o co mogło chodzić?
"Otwieranie okien i drzwi samolotów"
Punkt, który zaskakuje chyba najbardziej ze wszystkich. "Otwieranie okien jest dozwolone" – podano w instrukcji. Zakazywano za to "wyrzucania jakichkolwiek przedmiotów" przez okna oraz otwierania drzwi zewnętrznych.
"Palenie tytoniu w kajutach samolotów"
Jeżeli chodzi o puszczanie dumka na pokładzie samolotów, to według instrukcji z 1930 r.:
Palenie tytoniu w samolotach typu Junkers F-13 dozwolone jest jedynie za zgodą wszystkich pasażerów. Palenie tytoniu w samolotach typu Fokker F-VII jest wzbronione.
"Wyklucza się od przewozu…"
Regulamin każdego przewoźnika wyszczególnia jakich osób nie wpuszcza się do pojazdu. Tak było też w PLL LOT w roku 1930. Tyle tylko, że reguły z dzisiejszej perspektywy… brzmią osobliwie. A drugi podpunkt wprost elitystycznie. Kto więc nie mógł latać?
- Osoby zdradzające objawy nienormalnego stanu psychicznego lub chorobę psychiczną.
- Osoby znajdujące się w stanie niechlujnym.
- Osoby obrażające swym zachowaniem się przyzwoitość publiczną.
Poza tym wykluczano oczywiście osoby, które nie stosowały się do instrukcji. A także przewóz "broni nabitej, materiałów eksplodujących, łatwopalnych, żrących, cuchnących" i innych przedmiotów, które mogłoby być "niebezpieczne dla pasażerów lub płatowca".
"Przybycie na lotnisko"
"Pasażerowie winni przybywać na lotnisko najpóźniej na 15 minut przed odlotem" – pisano. Oczy was nie mylą: nie godzinę czy dwie. Nie do zamknięcia bramki, ale po prostu do odlotu. Marzenie!
Zaledwie kwadrans miał wystarczyć do "kontroli biletu" i "ważenia pasażera" (sic!) i bagażu, a przy lotach zagranicznych też do kontroli dokumentów oraz kontroli celnej. I chyba rzeczywiście wystarczał, biorąc pod uwagę, że LOT-owskie samoloty zabierały na pokład tylko od 4 do 8 osób.
"Zwrot biletów"
Z biletu można było zrezygnować najpóźniej 24 godziny przed odlotem. Było to bezpłatne, chyba że odwołania dokonywano w biurze w innym mieście, niż to, w którym bilet został zakupiony. W takim wypadku LOT potrącał koszty rozmowy telefonicznej (3 złote).
Kamil Janicki – historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Damy polskiego imperium, Pierwsze damy II Rzeczpospolitej, Epoka milczenia czy Damy złotego wieku. Jego najnowsza pozycja to Damy przeklęte. Kobiety, które pogrzebały Polskę (2019).