Zaskakujące miasto w Europie. Bilety za mniej niż obiad w Warszawie
Stalowy talerz zawieszony nad rzeką, restauracja, która powoli obraca się dookoła własnej osi, odkrywając pejzaż zmieniający się z każdą minutą. Zamek, który pamięta jeszcze Wielką Morawę, i rzeźby rozrzucone po starówce jak tropy do historii, która wciąż tu mieszka. Bratysława nie obiecuje zbyt wiele. I dlatego tak skutecznie zaskakuje.
Bratysława nie wymaga wielkiego planowania. Tanie linie z Gdańska lądują tu kilka razy w tygodniu, a najtańsze bilety kosztują mniej niż obiad w restauracji w centrum Warszawy. Z lotniska do miasta dojeżdża się w pół godziny autobusem 61. Trasa prowadzi przez osiedla z wielkiej płyty, parki, stadion narodowy i wreszcie otwiera się na Dunaj. Z tej perspektywy miasto wygląda niepozornie. Ale to tylko pierwsze wrażenie.
Kolacja na linach i widok, który się nie kończy
Most Słowackiego Powstania Narodowego to coś więcej niż przeprawa przez rzekę. To ikona architektury brutalistycznej, zbudowana w latach 60. jako symbol nowoczesności.
Jego powstanie wiązało się z wyburzeniem starej dzielnicy żydowskiej - ponad trzysta budynków, kilka synagog, warsztaty, szkoły, całe ulice zniknęły pod naporem betonu. Na filarze mostu zawieszono kapsułę przypominającą spod latający i nazwano ją UFO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Turkusowa woda i rajskie widoki. Nieodkryty przez Polaków zakątek w ukochanym wakacyjnym kraju
W środku działa restauracja: przeszklona, elegancka, z widokiem 360 stopni. Menu degustacyjne obejmuje pięć lub siedem dań. To połączenie kuchni środkowoeuropejskiej i nowoczesnych technik. Halibut z emulsją cytrynową, wołowina duszona w czerwonym winie z lokalnych winnic, deser z pianką z lawendy.
Do tego selekcja win ze Słowacji, Austrii i Czech. Na zewnątrz znajduje się taras widokowy. A jeszcze wyżej, stalowy pierścień z uprzężą. Można wejść na zewnętrzną krawędź kapsuły, przypiąć się liną i obejść całą konstrukcję w ramach atrakcji Skywalk.
Natomiast na wzgórzu Kamzík, otoczonym lasami Małych Karpat, stoi wieża telewizyjna z lat 70. Choć wielu mieszkańców nie pamięta już, kiedy faktycznie transmitowano z niej programy, to restauracja VEŽA działająca na jej szczycie pozostaje jednym z najbardziej nieoczywistych miejsc w mieście.
Sala restauracyjna obraca się wokół własnej osi, a pełny obrót zajmuje dokładnie godzinę. Stolik pozostaje w miejscu, a widok się zmienia. Najpierw widać czerwone dachy starówki, potem dzielnicę Petržalka z labiryntem bloków, zielony pas granicy z Austrią, a na koniec zarys Alp. W menu dominują potrawy regionalne, podane w finezyjnej formie. Na przystawkę tatar z pstrąga, potem gulasz z jelenia, knedle z morelami. W pogodny dzień widać stąd trzy kraje.
Kompaktowa starówka
Bratysławska starówka to siatka kilkunastu ulic, podwórek i placyków. Ale każdy z tych metrów jest przechowalnią historii. Jako pierwsza pojawia się katedra św. Marcina, gotycka świątynia, z wysokim sklepieniem, która była miejscem koronacji królów węgierskich. Przed wejściem znajduje się replika korony Świętego Stefana, a wewnątrz kamienna rzeźba anioła, który patrzy w stronę ołtarza. W podziemiach są relikwie i groby arcybiskupów.
Obok ciągnęła się kiedyś dzielnica żydowska. Dziś zostało z niej tylko wspomnienie i rzeźba "Brama Pamięci", ukryta w cieniu filara mostu SNP. Przedstawia sylwetkę człowieka w chałacie, z twarzą wtuloną w dłonie. Obok tablica z 105 tysięcy nazwisk. Tyle osób pochodzenia żydowskiego zginęło lub zostało wypędzonych z Bratysławy.
Charakterystycznym znakiem starówki jest natomiast to, że po jej ulicach rozrzucone są rzeźby. Między innymi Cumil - mężczyzna wystający z kanału, który się uśmiecha, Peeping Tom - zagląda za róg, Andersen z baśniami na kolanach. Pomników jest znacznie więcej.
Zamki, które mówią więcej niż przewodnicy
Nad starówką góruje Zamek Bratysławski. Jego historia to więcej niż pocztówka. W IX wieku znajdował się tu gród wielkomorawski, z którego wyszło chrześcijaństwo na ziemie słowackie. To tu Cyryl i Metody ochrzcili pierwszych książąt. W XIII wieku zamek zamieniono w gotycką twierdzę, a później przebudowano w stylu renesansowym i barokowym. W XVIII wieku Maria Teresa urządziła tu letnią rezydencję.
W XIX wieku zamek spłonął i przez ponad 150 lat był w ruinie. Dopiero w latach 60. XX wieku został odbudowany. Dziś mieści muzeum historyczne, sale parlamentarne, ekspozycję sztuki i sale wystaw czasowych. Ale najważniejsze jest to, co na zewnątrz – widok z tarasu rozciąga się na Dunaj, Petržalkę i cały pas zieleni sięgający granicy z Węgrami.
Dziesięć kilometrów od centrum tam, gdzie Morawa wpada do Dunaju, stoi kolejny zamek: Devín. Niepozorna ruina, która ma w sobie więcej znaczeń niż niejedna katedra. To tutaj Celtowie zakładali pierwsze grody. Tu Rzymianie ustawili swoje posterunki na Limesie. Tu Wielka Morawa miała jeden ze swoich najważniejszych punktów obronnych. I tu Napoleon wysadził mury, żeby uniemożliwić ich ponowne wykorzystanie przez Habsburgów.
Legenda mówi o wieży, z której skoczyła dziewczyna - zmuszona do małżeństwa, rzuciła się w nurt Morawy. Wieża Dziewicza do dziś góruje nad skałą. Na jej tle robi się zdjęcia. Ale niewielu wie, że 200 metrów dalej biegła granica żelaznej kurtyny. Tu kończył się świat. A czasem też ludzkie życie.
Wino i winnice Małych Karpat
Zaledwie pół godziny od Bratysławy zaczyna się region, który żyje według własnego kalendarza: kalendarza winorośli, dojrzewania, tłoczenia i fermentacji. Małe Karpaty to zielone wzgórza, stare sady, brukowane ulice i dziesiątki rodzinnych winnic, szczególnie w miejscowościach takich jak Modra, Pezinok czy Svätý Jur. Winnice są niewielkie i często działają w piwnicach pod domami. Do dziś można tam znaleźć beczki sprzed stu lat, tłocznie napędzane ręcznie, czy szklane karafki z inicjałami dziadka.
W maju i listopadzie odbywa się tu Noc Otwartych Piwnic (Deň otvorených pivníc). W jednym dniu można odwiedzić kilkadziesiąt piwnic. Każdy gospodarz częstuje, pokazuje, opowiada. Nie ma dwóch takich samych historii. Jedni częstują winem z beczki, inni młodym winem prosto z kadzi. Do tego sery, chleb z kminkiem, suszona wołowina, ciasta z jabłkami i orzechami. Latem, w sierpniu, odbywa się Víno pod hviezdami (Wino pod gwiazdami), bardziej festiwalowe, z muzyką i leżakami wśród rzędów winorośli. Wtedy są rozświetlone lampki, muzyka rockowa, folkowa i jazzowa, ogniska i projekcje filmów.
Nowoczesna Bratysława. Szkło, beton i awangarda
Bratysława nie jest miastem zamkniętym w przeszłości. To nie tylko zamki, starówki i legendy o dziewczynach z Devína. To też nowoczesna metropolia. W dzielnicy przy rzece są wieżowce i nowoczesne apartamentowce. Sky Park, zaprojektowany przez Zahę Hadid, z falującą linią dachów, to dowód, że i tutaj urbanistyka może być sztuką. Szklane elewacje odbijają chmury i Dunaj, a wśród nich kawiarnie, sklepy z designem, piekarnie, które pachną jak na prowansalskim bazarze. Spacerując tędy, ma się wrażenie, że Bratysława przestaje być prowincją, a zaczyna być częścią nowoczesnej Europy Środkowej.
Ale są też miejsca z innego porządku. Budynek Radia Słowackiego, słynna odwrócona piramida z czasów późnego socjalizmu jest dowodem, że miasto nie boi się swojej historii. Choć przez lata uznawany był za brzydotę architektoniczną, dziś stał się ikoną oraz symbolem eksperymentu i odwagi. W jego wnętrzach odbywają się koncerty elektroakustyczne, słuchowiska, instalacje dźwiękowe.
Na uwagę zasługuje także Stará tržnica, czyli odnowiona hala targowa, która w weekendy staje się sercem miasta. Rankiem można zrobić zakupy u lokalnych producentów. A po południu wysłuchać koncert kwartetu smyczkowego albo obejrzeć pokaz kina niemego z muzyką na żywo. W sąsiedniej uliczce nalewają natomiast wino prosto z tanka. Tu warto zajrzeć choćby na chwilę, po zwiedzaniu głównych atrakcji miasta. I po prostu być.