Trwa ładowanie...

Zimowi turyści w polskich górach. Dobrze przygotowani vs. "niedzielniacy"

Nie przestają zaskakiwać. Choć z roku na rok stanowią coraz mniejsze grono, bo świetnie przygotowanych turystów przybywa, ci "niedzielni" wciąż dają się we znaki władzom parków. Selfie nad przepaścią, kobieta w kołdrze czy spacer po kruchym lodzie Morskiego Oka - oto tegoroczna zima w polskich górach.

Zejście na Morskie Oko w środku zimy, EAST NEWSZejście na Morskie Oko w środku zimy, EAST NEWSŹródło: Adrian Slazok, REPORTER
d2yqwyf
d2yqwyf

- Przy tak ogromnym ruchu turystycznym spotkamy się, zarówno latem, jak i zimą, z kompletnie przypadkowymi turystami, zupełnie nieprzygotowanymi - mówi Wirtualnej Polsce Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. - Ale także z coraz większą grupą bardzo dobrze wyposażonych turystów, adekwatnie do warunków zimowych i starających się przede wszystkim zdobyć potrzebną wiedzę - dodaje.

Ratownicy górscy niechętnie rozmawiają o nieodpowiedzialnych turystach, podkreślając, że statystyczny Polak, który wybiera się w góry jest w miarę dobrze przygotowany. Ale nie ma tygodnia, żeby w sezonie nie pojawiło się w mediach społecznościowych zdjęcie czy doniesienie o tym, że turysta zrobił coś bezmyślnego.

Liczba turystów w Tatrach w pandemii

Tatrzański Park Narodowy przedstawił już statystki dotyczące sprzedanych biletów w 2020 roku. Jest ich 0,5 mln mniej niż w 2019 roku (3,2 mln do 3,75 mln), ale należy wziąć pod uwagę, że liczba nie obejmuje jeszcze grudnia, a także to, że od 13 marca do 21 kwietnia park był całkowicie zamknięty z powodu pandemii. Patrząc na liczby w środku sezonu letniego - można przyjąć, że liczba turystów w 2020 była ciut niższa, ale zbliżona do tej w 2019 roku.

Statystyk z zimy jeszcze nie ma, ale można założyć, że jest podobnie. W listopadzie na teren TPN weszło 115 tys. turystów, a w tym samym miesiącu w 2019 roku jedynie 75 tys., z kolei w 2018 roku 95 tys.

d2yqwyf

- Kiedy mówimy o samych Tatrach to wbrew pozorom sezon zimowy jest bardzo podobny do poprzedniego pod względem dużej liczby turystów, ich planów i zachowań - potwierdza Jan Krzysztof. - Różnicą jest ograniczony dostęp turystów do schronisk i konieczność zachowania rygorów sanitarnych podczas naszych działań ratowniczych - dodaje.

Zima w Tatrach - turyści nie doceniają Rysów

Zarówno TOPR, jak i TPN do znudzenia przypominają, że zima to nie tylko niższe temperatury, śnieg i lód, ale także zagrożenie lawinowe i krótki dzień. Plany powinny być dopasowane do kompetencji, a to często sprawia tatrzańskim turystom problem. Choć na szlakach można spotkać coraz więcej dobrze wyposażonych tatromaniaków, wielu wciąż przecenia swoje umiejętności.

- Z pewnością pewnym problemem jest ogromna popularność Rysów wśród turystów nie zawsze do tego przygotowanych - zauważa Jan Krzysztof. - Proszę mi wierzyć, że wejście na Rysy zimą to poważne wyzwanie i mam wrażenie, ze wielu decydujących się na wejście nie zdaje sobie sprawy jak wysokie ryzyko podejmują - dodaje naczelnik TOPR.

Tatry zimą w pandemii - kobieta w kołdrze

Zimy, szczególnie okres świąteczno-sylwestrowy, są wyjątkowo obfite w dość absurdalne wiadomości spod Tatr. Legendarna już jest historia turystów, którzy parę lat temu utknęli na trasie z Morskiego Oka, gdy zapadła ciemność. Fasiągi przestały już jeździć, a spora grupa nie wyobrażała sobie iść o własnych siłach, więc obdzwoniła wszystkie możliwe służby i instytucje w województwie - nie tylko TOPR, ale także... Urząd Marszałkowski w Krakowie.

d2yqwyf

W tym sezonie nikt jeszcze nie utknął na słynnej afaltówce, ale za to w poświąteczną niedzielę na szlaku pojawiła się kobieta w... kołdrze. Pogoda była słoneczna, ale w Tatrach panował mróz. - To była grupka zagranicznych turystów. Widać, że nieprzygotowani do zimy, kobieta szła owinięta w kołdrę - relacjonował cytowany przez Tygodnik Podhalański informator.

Tatry zimą w pandemii - turyści w stawie

W obecnym sezonie zimowym mamy też wysyp turystów, którzy mimo ostrzeżeń wchodzą na taflę Morskiego Oka. Warstwa lodu na najsłynniejszym tatrzańskim stawie w grudniu była jeszcze bardzo cienka, a internet już obiegły zdjęcia sporej grupy stojącej na tafli. "Apelujemy o niewchodzenie na tafle stawów, ponieważ dopiero zamarzają. Lód w wielu miejscach jest bardzo cienki i z łatwością może się załamać" - można było przeczytać w komunikacie TPN.

d2yqwyf

Mimo ostrzeżeń, ludzie dalej wchodzili na staw, a na początku stycznia dla kilkorga z nich zakończyło się to lodowatą kąpielą. 2 stycznia wśród bezmyślnych turystów nad Morskim Okiem było wielu młodych ludzi, także małżeństwa z małymi dziećmi. W pewnym momencie, ok. 10 metrów od brzegu, tafla lodu załamała się. Stojąca na niej grupa młodych Ukraińców wpadła do wody. Na szczęście wszyscy zdołali o własnych siłach wyjść z wody.

TOPR podkreśla, że przechodzenie przez tatrzańskie stawy po zamarzniętej tafli jest standardową formą poruszania się zimą i nie ma w tym nic spektakularnego. Ważne jednak, żeby robić to wtedy, kiedy mamy pewność, że lód jest wystarczająco gruby.

d2yqwyf

- Nie odnotowaliśmy nigdy wypadku utopienia się na skutek załamania się lodu, co nie znaczy, ze to się kiedyś nie zdarzy. Na szczęście na naszych stawach w Tatrach najsłabszy lód jest przy brzegu i ewentualne załamania mają miejsce jeszcze na płytkiej wodzie i całe zdarzenie kończy się na strachu i zmoczeniu butów. Tu najważniejszy jest zdrowy rozsądek - mówi Jan Krzysztof.

Karkonosze - korek na Śnieżkę i zjazdy na jabłuszkach

Tłumy turystów zdobywają tej zimy także Karkonosze. Tych niesfornych także nie brakuje, o czym można poczytać na profilu Karkonoskiego Parku Narodowego. Na zdjęciach ze słonecznych weekendów widać prawdziwy korek do szczytu Śnieżki.

Wiele osób zabiera na szlak jabłuszka oraz sanki, które sprawiają, że trasy robią się śliskie i niebezpieczne dla innych.

d2yqwyf

"Przypominamy, że zjazdy na sankach i 'jabłuszkach' praktykujemy tylko na przygotowanych do tego górkach lub wydzielonych miejscach przy stokach narciarskich. Prosimy Was o zwracanie uwagi osobom zjeżdżającym na sankach i jabłuszkach po szlakach turystycznych - jest to niebezpieczne dla osoby zjeżdżającej oraz innych turystów. Jabłuszka są najlepsze w szarlotce!" - czytamy na profilu Karkonoskiego Parku Narodowego na Facebooku.

Niestety prośby władz parku nic nie dają. Internauci informują, że turystów na jabłuszkach jest mnóstwo. "Z sankami i jabłkami jest dramatycznie - wczoraj na odcinku Samotnia - Polana miałam większy stres czy w całości dotrę do Karpacza niż chodząc szlakami wyżej położonymi" - pisze jeden, "Mimo że zwróciłem uwagę, powiedziałem o konsekwencjach, każdy mail to w ... Co za naród" - burzy się drugi.

Na dodatek w internecie pojawiają się sygnały, że turyści często porzucają na szlakach zniszczony sprzęt.

Karkonosze zimą - selfie nad przepaścią i wchodzenie na dach obserwatorium

Niejednokrotnie zdarzały się także przypadki wejścia turystów na dach obserwatorium na Śnieżce. Z powodu złego stanu technicznego budynek od kilku lat jest zamknięty dla odwiedzających. Wejście na dach stanowi więc zagrożenie zarówno dla konstrukcji, jak i zdrowia "śmiałków".

Pozowanie na obserwatorium to jednak na szczęście rzadkość, ale prawdziwą plagę stanowią turyści robiący selfie, często w bardzo dziwnych miejscach, np. nad przepaścią. "Typowy przykład niedzielniaka. Kupiłem modne ciuchy, zabrałem ajfona i pałerbanka, selfiaczek na fejsika i instalatory gotowy. Ładuje się jeden z drugim nad samą krawędź, a jak spadnie to pretensje i lament, że niezabezpieczone, że nieoznakowani" - podsumował jeden z internautów na profilu Karkonoskiego Parku Narodowego.

d2yqwyf

Na szczęście niedzielni turyści i ich nierozsądne pomysły to niewielka część wszystkich poruszających się po polskich górach. Miejmy nadzieję, że tak zostanie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Droga do Morskiego Oka. Turyści lekceważą trudne warunki

d2yqwyf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2yqwyf