Złodziejstwo na urlopie
Każdy region na świecie ma swoją specyfikę nie tylko pod kątem kultury, kuchni czy zwyczajów, ale także… charakterystycznych złodziei. Inaczej okradną nas na lotnisku w Madrycie, a inaczej – na ulicy w Bangkoku. Zachwyceni krajem, który odwiedzamy, często zapominamy o tym, co się dzieje dookoła nas. Czy wiemy, na co uważać, gdy wyjeżdżamy w podróż zagraniczną? Oto kilka najczęstszych przekrętów, których ofiarami padają turyści.
Każdy region na świecie ma swoją specyfikę nie tylko pod kątem kultury, kuchni czy zwyczajów, ale także… charakterystycznych złodziei. Inaczej okradną nas na lotnisku w Madrycie, a inaczej – na ulicy w Bangkoku. Zachwyceni krajem, który odwiedzamy, często zapominamy o tym, co się dzieje dookoła nas. Czy wiemy, na co uważać, gdy wyjeżdżamy w podróż zagraniczną? Oto kilka najczęstszych przekrętów, których ofiarami padają turyści.
Lotnisko, czyli na musztardę, gazetę i dziecko
Tłok na lotnisku, odbieranie bagaży z taśmy, hałas i jet lag. Kolejka do baru albo bezmyślne wgapianie się w gazety w kiosku. Oto okazje, na które czekają lotniskowi złodzieje. Dlatego jeśli nagle wyląduje na nas musztarda z czyjejś kanapki, ktoś nam zamacha gazetą przed nosem albo w naszych ramionach nagle wyląduje niemowlę w beciku, nie ma rady – trzeba zachować zimną krew. I nie dać się oszołomić, wycierać czy osaczyć. W taki sposób najczęściej można stracić rzeczy osobiste, które trzymamy w kieszeniach lub niedomkniętych torebkach.
Ulica – siedlisko fałszywych mnichów i policjantów
W południowo-wschodniej Azji *na każdym kroku spotkamy mnichów ubranych w charakterystyczne, szafranowe szaty. Niestety, nie brakuje też oszustów podających się za nich, którzy próbują wyłudzić pieniądze na zbożny cel. Podobnie może być z fałszywymi policjantami w *Tajlandii wlepiającymi mandaty, np. za gaszenie papierosa w miejscu publicznym. Warto wtedy poprosić o okazanie odznaki lub skontaktować się z posterunkiem policji, jeśli mamy wątpliwości co do tożsamości funkcjonariusza wystawiającego nam mandat i żądającego pieniędzy.
Handlarze śmieciami, czyli klejnoty i karma dla ptaków *W wielu krajach południowej *Azji *popularnym środkiem transportu jest tuk-tuk, czyli autoriksza. To samochód na trzech kółkach, który służy jako szybki sposób na przemieszczanie się po mieście. W *Indiach *możemy się natknąć na usłużnych kierowców tuk-tuków, którzy za korzystną cenę obwiozą nas po *Delhi, a przy okazji, w porozumieniu z handlarzami fałszywymi pamiątkami, naciągną nas na kupno… drogocennych kamieni. Często dopiero po powrocie do domu dowiemy się, że nie zrobiliśmy interesu życia, tylko kupiliśmy szlifowane szklane paciorki. W Bangkoku *z kolei nie powinniśmy przyjmować od nieznajomych karmy dla gromadzących się ptaków przed *Wielkim Pałacem. Prawie na 100 procent będziemy musieli za nią zapłacić.
Transport – turystyczna zmora
Taksówka, tuk-tuk, riksza, łódź. Wszędzie może czaić się nieuczciwy „przedsiębiorca”, który dowiezie nas do celu za kolosalną kwotę. Jednak gdy podróżujemy własnym samochodem, również nie jesteśmy całkowicie bezpieczni. We wschodniej Afryce *popularny jest przekręt „na rozlany olej”. Samochód zatrzymywany jest przez autostopowicza, który pokazuje, że mamy przeciek czy dziurawy bak. Oczywiście autostopowicz jest przyjazny i prowadzi nas do pobliskiego warsztatu. Na miejscu musimy zapłacić za „przegląd i naprawę” naszego auta, które w istocie zostało oblane olejem przez usłużnego pasażera. A pieniądze za usługę, która była niepotrzebna zostają podzielone pomiędzy mechanika i autostopowicza. Z kolei w *Tajlandii popularne jest wypożyczanie łodzi, które w istocie nie nadają się do żeglugi. Na pierwszy rzut oka wyglądają na nowe, jednak po przepłynięciu nimi kilkudziesięciu metrów okazuje się, że zmywa się z nich farba, a sama łódka się rozpada. Po rejsie turyści zmuszani są do wypłacenia odszkodowania za
zniszczenie mienia, często im się także grozi bronią. Wiosek – korzystać z usług tylko sprawdzonych wypożyczalni.
Pamiątki, pamiątki! *
Odwiedzić najpiękniejsze europejskie stolice i nic stamtąd nie przywieźć? Niemożliwe. Stoiska i wystawy kuszą często tandetną biżuterią i pamiątkami, których jedynym atutem jest wypisana na nich nazwa miasta. W *Rzymie *i *Paryżu *turyści często są narażeni na bezceremonialne zakładanie im plecionych bransoletek i żądanie za nie zapłaty. Jeśli odmówimy – zostaje podniesiony krzyk, że chcemy ich okraść. A jak wiadomo, Włosi potrafią krzyczeć. Zawstydzony turysta płaci (mimo, że nie chce) i odchodzi. Jedyny sposób na taki przekręt to nie wykazywać zbytniego zainteresowania asortymentem. Inne niebezpieczeństwo czeka na turystów w *Barcelonie. Motocyklista wyrywa pozornie przypadkowemu przechodniowi torbę, a my widząc to, rzucamy się w pogoń za złodziejem. Przy okazji zostawiamy „okradzionemu” nasze rzeczy. Jednak może się okazać, że „okradziony” to także złodziej i już nie zobaczymy naszej torebki czy plecaka.
Uwaga, lecę!
Londyn *to jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc na świecie, a mieszkańcy stolicy *Wielkiej Brytanii tworzą barwną mieszankę kulturową, która ma swój niezaprzeczalny urok. W tak zatłoczonych metropoliach, gdzie praktycznie każdy jest gościem nietrudno paść ofiarą kieszonkowca czy naciągacza. W londyńskim metrze trzeba uważać praktycznie na wszystko i wszystkich. Popularny jest szczególnie przekręt „na upadek”. Gdy jedna osoba, najczęściej starsza pani, potyka się na ruchomych schodach i chcemy jej pomóc się podnieść, jej wspólnicy już zajmują się naszymi kieszeniami. Dobre serce w tym wypadku nie popłaca.
Co w takim razie robić?
Najprościej byłoby powiedzieć – nie jeździć! Jednak wystarczy tuż przed podróżą zapoznać się ze specyfiką kraju, do którego jedziemy, unikać mało uczęszczanych przez turystów zakątków miasta, a także zachować podstawowe środki ostrożności w zatłoczonych miejscach, a nic i nikt nie popsuje nam urlopu.
News.com.au/at/if
Sprawdź najlepsze oferty: www.wycieczki.wp.pl