Złotoryja. Fabryka Ozdób Choinkowych. Odwiedziliśmy ją
Wiszą w Pałacu Prezydenckim w Warszawie. Pokochali je Amerykanie i Japończycy. Złotoryja słynie na całym świecie, dlatego że w tym mieście znajduje się Fabryka Ozdób Choinkowych. Nic dziwnego, że to największy pracodawca w regionie.
Zanim na świerkowym drzewku zawisły różne ozdoby, wieszano na nim orzechy i jabłka. Jednak, jak mówi jedna legenda, pewnego biednego rzemieślnika, który pracował w hucie szkła, nie stać było na takie wiktuały, postanowił więc wydmuchać je ze szkła. Tak powstały piękne ozdoby, które urzekły wiele osób na tyle, że firma osiągnęła sukces.
Tyle jeśli chodzi o legendę. Ale wróćmy do rzeczywistości, a konkretnie na południe Polski, do woj. dolnośląskiego, gdzie od 65 lat z powodzeniem funkcjonuje Fabryka Ozdób Choinkowych, czyli firma Vitbis. Jej bombki zdobią choinki na całym świecie, m.in. w Japonii, Chinach czy Stanach Zjednoczonych. Można je również podziwiać m.in. w Pałacu Prezydenckim, parlamencie polskim czy holenderskim.
Tradycyjna produkcja
Nie ma tu miejsca na szmirę, tandetę czy plastik, bo tu każda bombeczka jest traktowana z pietyzmem i należnym jej szacunkiem. Produkcja odbywa się według tradycyjnych metod. Dziennie powstaje ich ok. 150 tys. I każda ręcznie, i to na każdym etapie. W tym największym zakładzie pracy w okolicy pracuje 200-300 osób (w zależności od zamówień) i są wśród nich prawdziwi artyści, którzy potrafią stworzyć wyjątkowe cuda.
– W naszej fabryce odbywa się cały proces produkcyjny ozdób choinkowych. Od rury szklanej poprzez dmuchanie bombek, lakierowanie, dekorowanie i wreszcie pakowanie – informuje Agnieszka Miazga, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu firmy Vitbis.
Pierwszym etapem jest dział dmuchalni. To tu, z rury szklanej powstają okrągłe bombki o różnych kształtach. Trzeba przyznać, że jest tu niezwykle gorąco, bo znajdujące się na hali palniki rozgrzewają je do czerwoności. Temperatura musi być nie lada wysoka, bo dopiero, gdy osiąga 650 st. C szkło zaczyna być plastyczne i wprawny dmuchacz może stworzyć m.in. przezroczystą kulę.
– Gdy tzw. wydmuszka się schłodzi, czeka na nią kolejny etap. Tym razem srebrzenie. Trafia ona do działu lakierni, gdzie wstrzykiwany jest do jej wnętrza azotan srebra. Daje on efekt lustra, w którym można się przejrzeć – tłumaczy przedstawicielka firmy. – Używamy do tego prawdziwego srebra. Możemy to zaobserwować, gdy zdejmiemy kapselek z góry ozdoby. Wtedy będziemy mogli zobaczyć, że ona srebrzy się od środka. Nadajemy w ten sposób charakter tej bombce.
Kolejnym etapem jest zdobienie ozdób choinkowych. Trafiają one we wprawne ręce artystów w dziale dekoratorni. To tutaj zyskują sznyt i styl. Czy mają być minimalistyczne, czy raczej udekorowane na bogato, a może skromne z drobnym szlaczkiem i obsypane brokatem? Dekoratorzy, inspirując się obowiązującymi trendami, nadają szklanym kulom osobowość. Wszystkie są ręcznie dekorowane, tutaj pędzelki wchodzą w ruch, ale też liczy się tempo, bo dziennie "dekoratornię" opuszcza ok. 100-120 tys. bombek z "make-upem", umalowanych i wystrojonych na święta. A potem tak wychuchane i przyozdobione trafiają do pakowni i ruszają w świat.
Groszki i "olbrzymki"
Mogą być różne bombki, od tych najmniejszych o średnicy 3 cm, tzw. groszki, czyli malutkie kulki na taką też niewielką choinkę, po bardzo dużą - 20-centymetrową bombkę. Firma stworzyła również ozdobę o średnicy 32 cm na miarę Rekordu Guinessa i oczywiście tam też się znalazła jej bombka-olbrzymka.
Analizując popularność określonych modeli i wysokość sprzedaży, można wysnuć ciekawy wniosek na temat zmieniających się gustów Polaków.
– Najbardziej popularne są w tej chwili bombki 8- i 10-centrymetrowe. Można zaobserwować w ten sposób zmieniający się trend wśród naszych klientów. Jeszcze kilka lat temu najczęściej kupowano 6-centrymetrowe, teraz chętniej Polacy wybierają większe. Znaczy to, że w naszych domach czy firmach goszczą zdecydowanie większe drzewka – zauważa Miazga. – Nie zobaczymy też choinek w czerwieni i złocie, które były popularne jeszcze kilka lat temu. Teraz króluje styl skandynawski, czyli biel i srebro z delikatnym elementem czerwonego.
Powieś na choince wyjątkową ozdobę
Można na własne oczy zobaczyć, jak ze szklanej rury powstają przezroczyste kule, a następnie kolorowe, przyozdobione trafiają do pudełek i są wysyłane w różne zakątki świata. Zakład produkcji bombek organizuje bowiem wycieczki, podczas których można zwiedzić fabrykę i zapoznać się z każdym etapem produkcji ozdób świątecznych, a także wziąć udział w warsztatach malowania bombek.
– Szczególnie w okresie przedświątecznym zapraszamy zorganizowane grupy na zwiedzanie i warsztaty malowania bombek. Podczas wycieczki po fabryce dzieci mogą zobaczyć, jak pracują dekoratorzy, jak używają pędzelka czy obsypują szklane kule brokatem, mogą więc spróbować swoich własnych sił i pomalować swoją ozdobę, a potem zabrać ją do domu i powiesić na choince – opowiada przedstawicielka firmy.
Vitbis, czyli Fabryka Ozdób Choinkowych w Złotoryi, to najstarsza tego typu firma w Polsce specjalizująca się w produkcji bombek świątecznych. Na rynku funkcjonuje od 1953 r. W 1991 r. została przekształcona w spółkę pracowniczą i od tego momentu sprawnie, nieprzerwanie działa i produkuje szklane bombki choinkowe. Wcześniej firma nosiła nazwę Vitrum, potem powstał Vitbis. Przez kilka lat przedsiębiorstwo poszukiwało dla siebie drogi, produkowano kryształy szklane, szyto pościel. Teraz zajmuje się z sukcesami produkcją ozdób choinkowych, eksportując je do krajów Unii Europejskich, Japonii, Chin czy Stanów Zjednoczonych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl