Zmarł po wizycie w parku wodnym. Zaczęło się od silnego bólu głowy
Bóle głowy, gorączka, dezorientacja. Z takimi objawami trafił do szpitala 29-latek w Stanach Zjednoczonych. Lekarze myśleli, że to bakteryjne zapalenie opon mózgowych. Okazało się, że to coś znacznie poważniejszego. Kilka dni później już nie żył.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
W połowie września Fabrizio "Fab" Stabile udał się do BSR Cable Park Surf Resort, popularnego parku wodnego w stanie Teksas. Jednak po kilku dniach poczuł silny ból głowy. Wziął tabletkę i się położył.
Niestety, lek nie pomógł, a u mężczyzny pojawiły się inne objawy: nie mógł wstać z łóżka, miał problemy ze spójnym mówieniem, a także ból głowy i gorączkę. Trafił do szpitala. Lekarze sądzili, że Stabile cierpi na bakteryjne zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Podano mu więc antybiotyki i środki przeciwzapalne. Niestety, Fabrizio nie reagował na te leki, jego stan szybko się pogarszał, a badania na obecność wielu bakterii i wirusów wychodziły negatywne.
Dopiero 20 września lekarze postawili diagnozę. Okazało się, że za ciężki stan chorego odpowiada ameba, Naegleria fowleri. Wywoływana przez nią choroba (neglerioza) jest bardzo rzadka. W ciągu ostatnich 55 lat odnotowano w Stanach Zjednoczonych jedynie 143 przypadki. Niestety, śmiertelność jest bardzo wysoka, bo wynosi aż 98 proc. Dzień później lekarze u mężczyzny stwierdzili śmierć mózgu.
Naegleria fowleri występuje w ciepłych, słodkowodnych akwenach na całym świecie. Można znaleźć ją również w basenach czy jacuzzi, których nie poddano wystarczająco dobremu, chemicznemu oczyszczaniu.
Przypadki zakażenia są nieliczne. Gdy pierwotniak dostanie się do organizmu przez przewód pokarmowy, pozostaje nieszkodliwy. Gorzej, gdy wejdzie w kontakt z tkanką wyściełającą wnętrze nosa i zatoki, wtedy sprawa wygląda dużo gorzej. Podąża bowiem nerwami węchowymi do mózgu, gdzie zaczyna "zjadać" tkankę nerwową i szybko się namnaża.
U osób, które zostały zainfekowane amebą, objawy pojawiają się w tydzień od zakażenia. Skarżą się na gorączkę, silne bóle głowy, zaburzenia widzenia, nudności i wymioty. Mogą wystąpić zaburzenia psychiczne, splątanie lub pobudzenie, rzadziej halucynacja. Choroba zwykle doprowadza do śmierci w ciągu 72 godzin od wystąpienia objawów.
W Polsce pierwotniak ten jest rzadki, a przypadków choroby, którą wywołuje do tej pory nie zanotowano. Niestety u naszych południowych sąsiadów odnotowano takie zdarzenia. W latach 1962-1965 w czechosłowackim Ústí nad Labem* opisano 16 śmiertelnych przypadków negleriozy* u młodych pływaków, korzystających z jednego krytego basenu, którego woda zawierała pełzaki.
Warto dodać, że diagnostyka choroby jest bardzo trudna.
Źródło: www.iflscience.com
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Nosisz soczewki - uważaj na infekcję. Może pozbawić cię wzroku
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.