Polska - brytyjski dziennikarz zachwycony Trójmiastem
Dziennikarz brytyjskiego The Times zachwycił się Trójmiastem. W artykule "Białe piaski i wódka nad Polską Riwierą" napisał: "szkoda, że Polacy zachowują dla siebie i oszczędnych Niemców tę alternatywę dla Morza Śródziemnego". Co jeszcze spodobało mu się nad Bałtykiem?
Dziennikarz brytyjskiego _ _ The Times _ _ zachwycił się Trójmiastem. W artykule "Białe piaski i wódka nad Polską Riwierą" napisał: "szkoda, że Polacy zachowują dla siebie i oszczędnych Niemców tę alternatywę dla Morza Śródziemnego". Co jeszcze spodobało mu się nad Bałtykiem?
Wielokrotnie nagradzany dziennikarz i fotograf Norman Miller swoją wizytę w Polsce rozpoczął od Helu. Nazwa miasta i samego półwyspu skojarzyła mu się z piekłem (ang. hell). I choć przyznał, że w sezonie jest tu gorąco, to zaznaczył, że atmosfera jest raczej niebańska.
Gdańsk określił, jako historyczne miasto, w którym kamienice kontrastują ze stoczniowym klimatem i nowoczesną architekturą. Brytyjczykowi bardzo spodobał się budynek Europejskiego Centrum Solidarności, który określił jako _ „wspaniały obiekt pokryty rdzawym metalem, kryjący wypełnione strzelistym światłem wnętrze” _. Urzekła go także literacka strona grodu nad Motławą. W mieście zauważa ślady Güntera Grassa i zachwyca się budynkiem Teatru Szekspirowskiego. W artykule wspomina także o najsłynniejszym gdańskim trunku – wódce _ Goldwasser _.
W Gdyni na dziennikarzu wrażenie zrobiły: modernistyczna architektura, port oraz, oddane do użytku w 2015 roku, Muzeum Emigracji. Wizytę w tym ostatnim określił, jako poruszające przeżycie. Dziennikarz odwiedził w Trójmieście kilka restauracji i kawiarni, jednak najcieplej pisze o jednej z gdyńskich, serwującej tanie zakąski i alkohol. "Marynowane śledzie w oleju, kiełbasę i pierogi zjesz tu za nie wiele więcej niż 1-2 funty za sztukę. A są naprawdę genialne!" – czytamy.
Pisząc o Sopocie, który nazywa perłą Bałtyku, podkreśla także położenie miasta pomiędzy Gdańskiem a Gdynią i między lasami a wybrzeżem. Spacerując po centrum szybko uciekł jednak z popularnego Monciaka, który określił, jako "wypełniony hedonistycznym tłumem bawiącym się w barach, klubach i restauracjach". Wybrał usytuowane nieco na uboczu klimatyczne kawiarnie czy restauracje, i to nimi się zachwycał. Po tym, jak spróbował już lokalnych przysmaków, postanowił sprawdzić, jak w Polsce przyrządza się brytyjski specjał _ fish and chips _ (ryba z frytkami). Był zachwycony. "Siedzę na plaży pośród kolorowych łodzi rybackich, obserwuję jak słońce zbliża się do horyzontu i zastanawiam się, dlaczego Polacy nie krzyczą o tym miejscu z dachów swoich domów?" - pisze w artykule.
Ilona Raczyńska/udm