10 najfajniejszych miast uniwersyteckich w Europie. Tam warto pojechać na wymianę studencką
Warszawa należy do najpopularniejszych kierunków wybieranych przez zagranicznych studentów. Sporo żaków przyjeżdża też do Wrocławia, Krakowa czy Gdańska. Jednak które europejskie miasta cieszą się wśród nich największym powodzeniem?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Dzięki programowi wymiany Erasmus, który powstał w 1987 r., ponad 200 tys. studentów rocznie może wyjeżdżać na uniwersytety do jednego z 34 krajów europejskich. O tym, że nie samą nauką człowiek żyje świadczy fakt, że ze związków osób, które poznały się na stypendium, urodziło się już milion dzieci.
Berlin
Zalety niemieckiej stolicy są nie do przecenienia. Nie dość, że Berlin oferuje kilka uczelni na światowym poziomie (Charité dla medyków, Freie Universität dla wolnomyślicieli, Humboldt z XIX-wieczną tradycją czy też techniczna TU dla studentów politechniki), to jeszcze tętni życiem. Można tu żyć (a nie tylko przeżyć!) za kilka euro dziennie, bo studenci mają dużą zniżkę na komunikację miejską, akademiki albo pokoje, które można opłacić z erasmusowego stypendium. Niemiecka metropolia w przeciwieństwie do miasteczek akademickich nie ogranicza się do studenckiego życia. Ci, którzy nie mają ochoty uczestniczyć w imprezach integracyjnych, mogą równie dobrze wybrać się do teatru (Schaubühne, gdzie podczas spektakli wyświetla się angielskie napisy, to jedna z najbardziej postępowych scen w Europie), na wystawę (Neue Nationalgalerie, w której już niedługo skończy się remont, oraz Martin Gropius Bau goszczący artystów współczesnych z całego świata), czy festiwal muzyczny, np. Lollapalooza. Chociaż Berlin położony jest zaledwie godzinę drogi od polskiej granicy, otwiera przed studentami całkiem nowy świat. A gdy będą potrzebowali chwili wytchnienia, wystarczy wsiąść w pociąg, żeby chwilę później znaleźć się w domu.
Praga
W dzielnicach Vinohrady i Žižkov jest chyba więcej pubów na metr kwadratowy niż gdziekolwiek indziej na świecie. Ale czeski pilsner to dopiero początek poznawania Pragi. Uniwersytet Karola założony w XIV w. jest na liście pierwszych 500 uczelni na świecie. I choć wynik nie powala na kolana, uczelnia przyciąga wielu studentów z całego świata - m.in. ze względu na niższy niż w wielu zachodnich stolicach koszt życia w mieście. W Pradze mieszka się dosyć tanio (koszt wynajmu mieszkania w centrum to ok. 2,5 tys. zł na miesiąc), a 30 mln turystów rocznie odwiedzających stolicę Czech czynią ją jednym z miast o najbardziej międzynarodowym charakterze. Gdzie pije kawę, pracuje i uczy się do sesji student hipster? W Café Neustadt z kawą z najlepszych palarni z całej Europy, w Kavárna co hledá jméno z industrialnym wystrojem albo w Café V lese z kraftowym piwem.
Barcelona
To tutaj toczyła się akcja "Smaku życia". W ślady jej bohaterów idzie rocznie kilka tysięcy studentów, którzy w Katalonii odnaleźli miasto, które łączy oryginalną architekturę (trudno wyobrazić sobie Erasmusa w Barcelonie bez spaceru śladami Gaudiego), piaszczystą plażę i wyluzowaną atmosferę. Chociaż miasto nie należy do najtańszych, trafiają tu ci studenci, którzy chcą bawić się od zmierzchu do świtu. Warto zajrzeć do plażowego klubu Opium Mar (grali tu m.in. Armin van Buuren, Tiësto, Axwell, Avicii, Martin Solveig, David Guetta i Steve Aoki, a bawią się piłkarze FC Barcelona). Studenci chętnie też zaglądają do słynnego klubu Razzmatazz z pięcioma salami i z pięcioma różnymi gatunkami muzyki. Z kolei Apolo słynne z poniedziałkowych imprez. Co się pije? Sangrię, clarę, czyli piwo ze spritem albo lemoniadą, oraz chupitos, czyli shoty, a je tapasy, czyli małe przekąski w dużej ilości (w najtańszych tapasiarniach kosztują od ok. dwóch euro).
Bolonia
Zamiast zgubić się w zatłoczonym Rzymie, Włochy od podszewki można poznać w lewicowej, nonszalanckiej, studenckiej Bolonii. Tutejszy najstarszy uniwersytet świata działa od 1088 r. i gromadzi 100 tys. żaków. Niewielka skala miasta (można po nim przemieszczać się na rowerze) pozwala wsiąknąć w dolce vita zaczynając od porannego espresso w jednym z barów (śmietanka towarzyska zbiera się w Gamberini, a najlepszą kawę podaje się w Terzi). Pomiędzy jest oczywiście aperitivo, a w końcu kolacja, która przeciąga się do późnych godzin nocnych. Nie musi odbyć się w eleganckim lokalu, wystarczy pizza a pezzi jedzona na kampusie (kultowy jest też Piazza Verdi!). Bolonia zachwyci także młodych artystów, bo niemal każdy mur zdobi tu grafitti autorstwa aktywistów (demonstracje są tu na porządku dziennym), i miłośników staroci (co niedzielę w centrum odbywa się genialny targ, na którym można kupić ryciny sprzed kilkuset lat, autorską biżuterię i winyle). Czego nie robić? Lepiej nie wspinać się po Due Torri, bo legenda głosi, że kto wejdzie na szczyt, nigdy nie skończy studiów.
Amsterdam
Wada? Tanio to tu nie jest. Zalety? Wszystkie inne. Holenderska stolica wygląda jak miasto z piernika. Urocze kamienice, kanały, po których pływają promy, brukowane ulice pełne rowerów. Co i rusz odbywają się w Amsterdamie festiwale – kwiatów, sera i, oczywiście, muzyki. Nie można też zapominać o kilku muzeach, które są na obowiązkowej liście znawców sztuki – Rijksmuseum, dom Rembrandta, muzeum van Gogha, i... kotów. W poszukiwaniu mocniejszych wrażeń warto jednak zboczyć poza turystyczne szlaki. W dawnej dzielnicy robotniczej De Pijp odbywa się targ lbert Cuyp Markt, w De Wallen, czyli dzielnicy czerwonych latarni, obok Oude Kerk, najstarszego budynku w Amsterdamie, mieszczą się liczne kluby, a Nieuwmarkt en Lastage to kulturalne centrum miasta.
Porto
Staroświeckie, tanie, urocze. Można tu rozsmakować się w Portugalii równie skutecznie, co w Lizbonie, ale z większym luzem, wynikającym z mniejszej skali miasta. Ulubioną dzielnicą studentów jest średniowieczna Ribeira z koktajlami za kilka euro (w poniedziałek litrowe porcje potrafią kosztować tylko dwa euro!). Do nich zamawia się francesinhas, czyli mięso, ser i ostry sos – wszystko, czego potrzeba przed imprezą! Miejscem spotkań jest także Praça dos Leões z Piolho, ulubionym barem Erasmusów. W maju warto załapać się na Queima das fitas, czyli parady z okazji końca semestru, a latem na wielki festiwal São João.
Wilno
To nie tylko świetna baza wypadowa do Skandynawii, wschodniej Europy i do pozostałych krajów bałtyckich, ale także wielokulturowe miasto, które łączy tradycję z nowoczesnością. Tradycja to chociażby kościoły (każdy z 28 – katedra, św. Anna, św. Mikołaj, św. Piotr itd. – warty zobaczenia), oraz rewitalizowana obecnie dzielnica żydowska, a nowoczesność – odważny street art (zwłaszcza przy ulicach Pylimo i Olimpieciu), i dzielnica Uzupis dla wolnomyślicieli, marzycieli i artystów z placem Tybetańskim. Mieszkając w stolicy Litwy, nie sposób nie usłyszeć o księgarni Keistoteka ze słynnym kotem.
Lizbona
Stolicy Portugalii nie trzeba nikomu przedstawiać. Wzniesienia, po których poruszają się zabytkowe tramwaje, bryza od oceanu, hipsterskie knajpki, które wyrastają jak grzyby po deszczu obok tradycyjnych klubów fado. Erasmusom Lizbona oferuje połączenie świetnego uniwersytetu, historycznego miasta i wakacyjnego klimatu. Czego chcieć więcej? Nie mówiąc już o tym, że w Portugalii odległości między miastami są niewielkie, więc podczas semestru w Lizbonie można wyskoczyć na wycieczki do Coimbry, Porto i Faro, a także na wybrzeże Algarve, żeby zażyć słońca. "Erasmus w Lizbonie to nie rok z twojego życia, a całe twoje życie przeżyte w rok" – zachwala organizacja Erasmus Life Lisboa. Nic dodać, nic ująć.
Madryt
Tapas w cenie drinka, najlepsze na świecie muzeum Prado (z pracami Velázqueza i Goyi), gorące noce (niektóre imprezy zaczynają się dopiero o 2:00 w nocy), które nigdy się nie kończą. Hiszpańska stolica to jedno z najczęściej wybieranych miejsc na Erasmusa. Kilkadziesiąt tysięcy studentów rocznie przyjeżdża tu, żeby uczyć się hiszpańskiego, zjeść dobrze i niedrogo, a także poznać całą Hiszpanię, bo z centralnie położonego Madrytu można pociągiem pojechać wszędzie – na północ do kraju Basków, na wschód do Katalonii albo na południe do Andaluzji.
Kopenhaga
Jedno z najbogatszych, najbardziej ekologicznych i najbardziej postępowych miast Europy spodoba się nie tylko fanom hygge. Chociaż ceny są wysokie, można tu żyć oszczędnie jeżdżąc na rowerze, jedząc lokalne produkty i spędzając czas na wolnym powietrzu. A jest w duńskiej stolicy co oglądać – syrenkę tęsknie patrzącą na morze, aż nadto wyluzowaną Christianię, park rozrywki Tivoli Gardens czy dawny port Nyhavn (mieszał tu Hans Christian Andersen), który przeobraził się w hipsterską dzielnicę.
Edynburg
Bardziej wyluzowany i tańszy niż Londyn pozwoli poczuć się studentom jak uczniom Hogwartu, bo uniwersytet z XVI w. z wygląda jak szkoła z baśni. Równie urokliwy jest zamek, z którego rozpościera się widok na miasto. Poranek można spędzić w parku Meadows. Popołudnie nie jest udane bez afternoon tea w Colonnades, gdzie łatwo przenieść się w czasie do Imperium Brytyjskiego. Ale szkockie miasto to przede wszystkim szalone życie nocne, a nie dzienne. Tańczy się w Sneaky Pete’s, próbuje whisky w Bramble, a śmieje w The Stand z najlepszymi stand-upperami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Niedoceniany zakątek Europy
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.