7 powodów, dla których wakacje w Chorwacji to kiepski pomysł
Chorwacja to bezsprzecznie jeden z najpopularniejszych kierunków urlopowych Polaków. Jednak zdania na jego temat bywają podzielone. Jak mogą wyglądać wczasy w tym rajskim zakątku Europy? O tym napisał na swoim blogu Mateusz Puszczyński, a my chcielibyśmy z wami podzielić się jego spostrzeżeniami.
12.06.2013 | aktual.: 13.06.2013 10:15
Uprzedzając potencjalne hejterstwo i niepotrzebne nieporozumienia: Chorwacja to piękny kraj. Fantastyczne widoki, ciekawa historia, wspaniałe zabytki, piękne miasta i przyjaźni ludzie. W takim razie dlaczego się czepiam? Powodów jest siedem.
1. Tłumy, wszędzie tłumy
Można, oczywiście tak jak wszędzie, wybrać się gdzieś, gdzie nic się nie dzieje. Na jakąś uroczą, słabo zaludnioną wysepkę, do górskiej wioski albo w podobne miejsce. Ale jeśli już się jest w Chorwacji grzechem byłoby nie zobaczyć Dubrownika, Splitu *albo *Puli. A wtedy zaczynają się schody. Nawet poza sezonem wszędzie jest pełno ludzi. Zatłoczone starówki, knajpy, deptaki. A jeśli ktoś skusi się na wakacje w sezonie, to samo czeka go na plażach, autostradowych bramkach i przejściach granicznych. Zgroza.
2. Wszyscy Polacy na chorwackiej leżą plaży
Nie wiem jak inni, ale ja wyjeżdżam za granicę między innymi dlatego, żeby nie czuć się jak w Polsce. W *Chorwacji *to raczej niemożliwe. Tłumy z poprzedniego akapitu to w lwiej części nasi rodacy. Momentami człowiek ma wrażenie, że pomylił kierunki i zamiast na chorwackie wybrzeże wybrał się nad Bałtyk. Szczytowym osiągnięciem polskiej obecności w *Chorwacji *są napisy „ŁKS” i „Widzew” na murach pewnej miejscowości w okolicach Dubrownika.
3. To nie jest kraj dla hipsterów
Podróżniczy hipster w Chorwacji nie będzie czuł się dobrze. Nie dość, że wszystko już obfotografowane, to właśnie kolejne grupy wycieczkowe z Polski dokonują dalszej, zupełnie niepotrzebnej, foto-archiwizacji. Wszystko to potem ląduje na Facebooku, obdzierając te piękne miejsca z resztek tajemniczości i swojskości. A kiedy znajoma, która kiblowała trzykrotnie w drugiej klasie podstawówki, wrzuca na Fejsa słitaśne foty z tajemniczym podpisem „Chorwacja 2012”, człowiek zaczyna żałować, że nie spędził wakacji w Golinie.
4. Chorwaccy kierowcy jeżdżą ignorując przepisy
Na autostradach człowiek nizin, taki jak ja, może z nimi konkurować. Ale na serpentynach Magistrali Adriatyckiej nie ma się najmniejszych szans. Nasz bilans z dwóch tygodni to, co prawda, tylko jedna prawie-czołówka, ale wystarczy.
5. Niemieccy kierowcy jeżdżą zgodnie z przepisami
W sumie nie wiadomo co gorsze. Chorwacja pełna jest niemieckich emerytów w samochodach. I nikomu to właściwie nie powinno przeszkadzać. Przynajmniej do momentu, kiedy nie wlecze się za taki delikwentem 40 km/h przez 20 kilometrów tylko dlatego, że "ordnung muss sein".
6. Drożyzna
To trzeba sobie powiedzieć otwarcie – Chorwacja tania nie jest. Za piwo w sklepie zapłaci się tyle, ile w Polsce w knajpie. O cenach w restauracjach lepiej nie wspominać.To w dużej mierze konsekwencja rosnącej popularności turystycznej kraju. A po wstąpieniu Chorwacji do Unii Europejskiej na pewno będzie gorzej.
7. Objazdówki nie urządzisz
Jak najfajniej się podróżuje? Zmieniając miejsce pobytu. Wydawałoby się, że to prawda dość oczywista. Tymczasem *Chorwacja *jest z dwóch względów krajem, po którym trudno urządzić porządną objazdówkę. Powód pierwszy to bardzo wysokie ceny kwater w przypadku wynajmu na jedną noc. Rozumiem względy ekonomiczne, ale wkurza mnie milczące założenie, że każdy powinien przyjechać, rozpakować graty i przez tydzień czy dwa kisić dupę w jednym miejscu. Powód drugi ma podłoże geograficzno-administracyjne. No bo jak objechać dookoła kraj, którego wymiar równoleżnikowy na osi północ-południe dąży do zera?
Mateusz Puszczyński/pw/if
Więcej materiałów autora czytaj na: www.nawschod.eu