Antalya - turystyczny hit Polaków. Czy słusznie?
Antalya, według Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, jest najchętniej wybieranym kierunkiem wśród Polaków. Turcja, jeden z najciekawszych państw świata, to dla wielu gwarancja pięknej pogody, wspaniałe piaszczyste plaże i fascynujące pejzaże.
Znajdziemy tu wszystko, o czym podróżnik mógłby zamarzyć: krajobrazy nigdzie indziej niespotykane, zabytki świadczące o nieporównywalnym bogactwie historycznym, plaże i zatoki skąpane w słońcu, ale przede wszystkim ludzi, którzy potrafili zachować tradycję przodków - gościnność oczarowującą przybyszów. Turcja jest niezwykłą mieszanką kulturową i krajobrazową, która potrafi zauroczyć niejednego.
Czy Antalya, ośrodek w którym zdecydowana większość podróżnych rozpoczyna swoją przygodę z Turcją, zagwarantuje nam to samo? Czy decydując się na wczasy tutaj będziemy mogli poznać ten fascynujący kraj i poczuć jego prawdziwą atmosferę?
Niestety raczej nie ma co się łudzić, że wyjazd do największego kurortu Tureckiej Riwiery da nam choć namiastkę tego kraju. Antalya, otoczona z trzech stron wysokimi górami, jest największym miastem na wybrzeżu Morza Śródziemnego i jednocześnie najpopularniejszym wśród zachodnich turystów kurortem. Znajdziemy tu dosłownie wszystko, czego nie chcielibyśmy - rozległe plaże, przy których powstają coraz to nowe hotele, tandetne pamiątki czy pijanych w sztok turystów.
Na pierwszy rzut oka, nie jest tak źle, jednak po jakimś czasie komercyjność tego miejsca zaczyna poważnie męczyć. Antalya to prawdziwy miks tego, co w Turcji najpiękniejsze z plastikowym kiczem dla mas.
Większość turystów swoje pierwsze kroki stawia na głównej ulicy miasta, na której jest pełno barów, kawiarni i sklepów, sprzedających tandetne podróbki ubrań, torebek czy okularów największych projektantów. Nie znajdziemy tu tradycyjnych tureckich wyrobów - z każdego stoiska krzyczą świecące, ogrome metki Dolce&Gabbana, Prada czy Gucci. Wszystko po to, by zaspokoić żądze i gusta turystów, głównie Rosjan, którzy są najliczniejszą grupą odwiedzającą Riwierę Turecką.
Na nic zdadzą się ucieczki do małych klimatycznych knajpek, w których można napić się najlepiej podanej herbaty na świecie i zapalić sziszę. Dlaczego? Po prostu ich tu nie ma. Wszystkie zostały zastąpione komercyjnymi dyskotekami ze świecącymi neonami w klimacie disco czy techno.
Do tych wątpliwych przybytków rozrywki na wszelkie sposoby zachęcają naganiacze – głównie przez darmowe drinki na wejściu. A w środku czekają nas nie lada atrakcje – półnagie kelnerki czy tancerki brzucha i klimat rodem z dokumentu HBO "Czekając na sobotę".
Tradycja i folklor nie mają tu żadnej racji bytu i co gorsza nawet nie próbują konkurować z masowym odbiorcą. Najlepszym dowodem na to jest miejscowa kuchnia, której na próżno tu szukać. Na tradycyjny turecki kebab, który w Turcji powinien smakować lepiej niż gdziekolwiek indziej na świecie, lepiej wybrać się do Berlina - będzie bliżej, taniej i na pewno smacznej.
Niestety na plażach też nie jest lepiej - gigantyczne hotelowe molochy, wyrastające jak grzyby po deszczu, liczą tylko na przyjęcie i obsłużenie jak największej liczby gości. A im więcej turystów, tym mniej miejsca na plażach i trudno o jakikolwiek wypoczynek. Niestety to miejsce nie dla ciebie, jeśli marzysz o błogim lenistwie na leżaku, czytaniu książek i słodkim nic nierobieniu. Główne kąpieliska są wiecznie zatłoczone, panuje na nich zgiełk, harmider i wieczna walka o leżaki.
Boom turystyczny zamiast polepszyć sytuację na *Riwierze Tureckiej *niestety stanowczo ją pogorszył. Większość z tureckich przedsiębiorców jest nastawiona głównie na zysk i robią wszystko, by jak w najszybszym tempie wycisnąć z turystów jak najwięcej pieniędzy.
Hotele budowane są w tempie ekstremalnym, a o zagospodarowaniu przestrzennym nie ma nawet co wspominać. Handlarze zagadują, głównie po rosyjsku, każdego przechodnia, w nadziei, że uda im się wcisnąć kolejną podróbkę znanej marki i tym samym zarobić kilka groszy więcej.
Wszystko zdaje się tu być udawane i sztuczne - nawet uśmiechy. Jeśli zatem chcesz poznać Turcję od kuchni, omijaj Antalyę szerokim łukiem.
pw/if