Beskid Wyspowy. Turysta poszukiwany przez pół nocy spał w hotelu
Kilkadziesiąt osób - policjantów i ratowników GOPR z psami tropiącymi, szukało przez pół nocy 38-letniego turysty z Kielc, który zaginął w niedzielę po zejściu ze szczytu Luboń Wielki. Okazało się, że odłączył się od grupy, po czym zakwaterował się w hotelu i poszedł spać.
W niedzielę 17 września wieczorem dyżurny policji w Rabce-Zdroju otrzymał zgłoszenie o prowadzonych przez ratowników Grupy Podhalańskiej GOPR poszukiwaniach zaginionego turysty z Kielc.
Turysta odłączył się od grupy
Mężczyzna podczas schodzenia z Lubonia Wielkiego ok. godz. 17, odłączył się od grupy znajomych i nie wrócił w miejsce, gdzie wcześniej zaparkowali samochody. Znajomi od kilku godzin nie mieli z nim kontaktu, gdyż nie zabrał ze sobą telefonu.
Sprawdź koniecznie: Andrzej Duda wybrał się w góry
Ratownicy natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Skorzystali z quadów i zabrali ze sobą psy tropiące. W poszukiwania zaginionego zaangażowano także policjantów z Rabki-Zdroju oraz funkcjonariuszy z Nieetatowej Grupy do Działań Poszukiwawczych działającej przy nowotarskiej komendzie.
"W akcję poszukiwawczą zaangażowanych było ponad 30 ratowników i policjantów. Oprócz działań prowadzonych w terenie, sprawdzono także monitoring, okoliczne szpitale, hotele i pensjonaty. Po północy policjanci ustalili, że 38-latek cały i zdrowy spał w jednym z hoteli na terenie Rabki-Zdroju" – relacjonował mł. insp. Sebastian Gleń.
W góry zabierajmy zdrowy rozsądek
"Przypominamy i apelujemy - wychodząc w góry nigdy nie należy zbaczać z wyznaczonych szlaków i odłączać się od grupy. Zawsze należy zadbać o odpowiednie wyposażenie, w tym naładowany telefon komórkowy. Nie narażajmy się niepotrzebnie na niebezpieczeństwo. Tym, co przede wszystkim powinniśmy zabrać to zdrowy rozsądek" – zaapelował do turystów rzecznik policji.