Był bliski śmierci, ale pokonał zabójczą chorobę. Dziś korzysta z życia, podróżując po świecie jachtem
Mało kto potrafi docenić wartość życia tak, jak osoby, którym śmierć zajrzała prosto w oczy. Wiele z nich dokonuje przewartościowania życia. Tak postąpił Alex Waters. Pokonał śmiertelną chorobę, a dziś docenia każdą chwilę. Sensem jego egzystencji stały się podróże i przygoda.
Wiele osób, które dowiadują się nagle o niebezpiecznej chorobie, dokonuje rozliczenia z życiem. Ludzie tacy zaczynają się zastanawiać, co zrobiliby w życiu inaczej oraz rozmyślać nad słusznością dokonanych wyborów. Alex Waters o ciężkiej chorobie dowiedział się bardzo wcześnie, nim jego życie na dobre się rozkręciło.
Gdy miał 18 lat, usłyszał, że cierpi na raka skóry. Na początku dorosłej drogi musiał wykazać się wielką dojrzałością. Batalia nie była łatwa, ale ostatecznie wyszedł z tego starcia zwycięski. To była dla niego również wielka lekcja, dzięki której dowiedział się, jakim sprawom w życiu warto jest poświęcić swój czas. Dziś z każdej chwili potrafi wycisnąć znacznie więcej niż osoby, które nie mają za sobą takich przejść jak on - żyje znacznie bardziej intensywnie. Jego uwaga ogniskuje się na podróżowaniu, przygodzie oraz pomaganiu innym.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
30-letni dziś Alex Waters to człowiek z rodzaju tych, o których zwykło się mówić, że wszędzie jest ich pełno. Pochodzący z Wielkiej Brytanii mężczyzna skacze na spadochronie, lubi szybować w powietrzu z pomocą kombinezonu wingsuit, lata nad wodą (tzw. flyboarding) czy uprawia base jumping.
Mężczyzna często bierze udział w różnych zawodach związanych ze sportami ekstremalnymi czy wyścigami – w przeszłości był m.in. zawodnikiem Formuły 3. To właśnie m.in. dzięki sportom motorowym udało mu się zgromadzić niemałe pieniądze, które pozwalają mu realizować marzenia i wspierać innych. Co ciekawe, jako doświadczony kierowca i były zawodnik Formuły 3 został szkoleniowcem gwiazd. Wśród jego uczniów znajdowały się do tej pory takie sławy, jak: Michael Fassbender, Michelle Rodriguez czy Vin Diesel.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Rozmaite imprezy sportowe, w których regularnie bierze udział, odbywają się w różnych zakątkach świata. Jemu to nie przeszkadza. Nade wszystko kocha bowiem podróżowanie. Pomiędzy najbardziej odległymi miejscami przemieszcza się najczęściej superjachtem. Dzięki swoim kompetencjom, które zdobył m.in. na torach wyścigowych, pracuje dziś jako inżynier odpowiedzialny za utrzymanie luksusowego statku, należącego do bardzo bogatego człowieka. Jak podkreśla, nie mógł sobie tego wszystkiego lepiej wymyślić.
Z perspektywy czasu Brytyjczyk uważa się za podwójnego szczęściarza. Po pierwsze udało mu się wygrać z chorobą, a dzięki temu bardziej docenia to, czego omal nie stracił. Oprócz tego może zajmować się rzeczami, o których większość ludzi na świecie może jedynie śnić. Jak tłumaczy, podróżowanie jachtem jest dla niego wielkim przywilejem. Daje też poczucie wolności. Waters pływa po świecie z ekipą zaufanych ludzi.
- Jesteśmy wielkimi szczęściarzami, mogąc zobaczyć różne części świata, o czym wiele osób może jedynie pomarzyć. Oczywiście należy pamiętać o tym, że jest to także praca, która często oznacza bardzo długie i stresujące godziny – wyjaśnia cytowany przez "Daily Mail" Alex Waters. - Praca starszego mechanika wiąże się z wielką odpowiedzialnością – nie tylko przed właścicielem jachtu, który oczekuje utrzymania jego wartej miliony dolarów zabawki. To także odpowiedzialność przed załogą, odpowiedzialność za bezpieczeństwo.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Doskonale płatne zajęcia, jakie do tej pory wykonywał, pozwoliły mu nie tylko zobaczyć kawał świata, ale także sfinansować kosztowne pasje. Mężczyzna nie byłby sobą, gdyby siedział w miejscu. Tylko w tym roku planuje udział w wielkiej rowerowej wyprawie ekstremalnej, która będzie wiodła z Alberty w Kanadzie do Nowego Meksyku w Stanach Zjednoczonych. Oznacza to konieczność pokonania liczącej 4,5 tys. km, czasami bardzo wymagającej trasy.
Podobne wyprawy są dla niego chlebem powszednim. W przeszłości podróżował już jednośladem przez Amerykę; przemierzył też Tasmanię. Jednym z wielkich celów, związanych z turystyką ekstremalną, jakich nie udało mu się jeszcze zrealizować, jest dotarcie na biegun południowy. Mężczyzna wierzy, że jeszcze wszystko przed nim.
Waters nie zapomina też oczywiście o swojej przeszłości. Walka z chorobą ukształtowała go jako człowieka. To dlatego wiele realizowanych przez niego dziś działań ukierunkowanych jest na pomoc tym, którzy obecnie toczą swój bój z chorobą. Gdy brał udział w wyścigach, jego pojazd był jedynym pojazdem w stawce i pierwszym w historii, którego malowanie było podporządkowane w całości działalności dobroczynnej.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Jednym z jego wielkich gestów była decyzja o przekazywaniu połowy zarobionych pieniędzy na organizację charytatywną, która zajmuje się wspieraniem domów opieki dla dzieci chorujących na raka. Na podobną pomoc przeznaczył do tej pory setki tysięcy dolarów, które zarobił m.in. na torach wyścigowych czy jako mówca motywacyjny. Jak podkreśla, nie zamierza przestawać pomagać. Zaznaczył przy tym, że zarabianie pieniędzy nigdy nie było dla niego celem samym w sobie.
- Trzeba pamiętać, że życie jest po to, by żyć, a nie po to, by pracować, ale trzeba przy tym być realistą. Wspaniale jest marzyć, ale bądź przy tym realistą. Jeśli ciężko pracujesz, jesteś zestresowany i wciąż nie masz czasu na rzeczy, które chciałbyś robić w życiu, wprowadź jakieś zmiany – radzi Alex Waters.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Zapraszamy w podróż do Kopenhagi