Chcą walczyć z nadmierną turystyką. Krucha perła zagrożona
Przed pełnią sezonu we Włoszech władze masowo odwiedzanych rejonów zastanawiają się, jak uchronić je przed skutkami niekontrolowanego napływu turystów. Najbardziej martwią się o zagrożoną krainę Cinque Terre oraz Wenecję.
15.02.2024 | aktual.: 15.02.2024 09:53
Te dwie lokalizacje są przykładem zjawiska, określanego jako overtourism, czyli nadmierna turystyka. Przyglądają mu się bacznie również instytucje unijne.
Turystyczny raj zalany przez podróżnych
Cinque Terre na Riwierze Liguryjskiej, czyli pas miasteczek Monterosso, Vernazza, Corniglia, Manarola i Riomaggiore jest zagrożoną, bardzo kruchą perłą turystyki, wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1997 roku. To obszar prawie 4 tys. ha, 130 km ścieżek i tras spacerowych. Zamieszkuje go zaledwie ok. 4 tys. stałych mieszkańców. Miejsce to jest jednak masowo zalewane przez przyjezdnych. W zeszłym roku przybyło ich tam aż 3,4 mln.
Włoskie media podczas zeszłorocznych świąt wielkanocnych przedstawiły sceny chaosu i ogromnych tłumów w wyniku turystycznego najazdu na tę niewielką krainę. Teraz władze obawiają się tego samego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konsekwencje stale nasilającej się nadmiernej turystyki stawały się tematem narad w Rzymie z udziałem przedstawicieli Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Carlo Corazza z biura Europarlamentu we Włoszech przypomniał, że turystyka stanowi w tym kraju 10 procent PKB, a zatem odgrywa fundamentalną rolę. - Ale - dodał - w 2030 roku na świecie będą dwa mld podróżujących, a zarządzanie ich napływem to problem strukturalny, którym musi zająć się polityka.
Włosi zamierzają działać
- Masowa turystyka jest problemem globalnym, który wymaga jednak odpowiedzi na poziomie lokalnym, ściśle powiązanych ze znajomością specyfiki terenu - stwierdziła prezes Parku w Cinque Terre Donatella Bianchi. - Nasz problem ma charakter społeczny; chodzi o to, by sprawić, aby mieszkańcy u nas pozostali i mogli tu pracować - dodała.
W przypadku tego malowniczego rejonu odnotowano, że około 90 proc. turystów przybywa między kwietniem a wrześniem, a najbardziej krytyczna sytuacja panuje w ciągu ok. 20 dni w roku w czasie świąt i długich weekendów. - Nie chcemy mniejszej liczby turystów, ale chcemy zarządzać ich napływem w sposób zrównoważony - stwierdziła Donatella Bianchi. Jej zdaniem potrzebna jest ogólnokrajowa debata na temat takiej turystyki, która będzie dla wszystkich do zniesienia.
Inny włoski region, który jest masowo zalewany przez turystów to Wenecja. Tam władze podjęły już stosowne kroki. Począwszy od 25 kwietnia w wybranych dniach nasilonego napływu z okazji różnych świąt oraz długich weekendów bilet wstępu do miasta w wysokości 5 euro (ok. 21 zł) będą musieli kupić turyści, którzy nie zatrzymają się tam na noc. To pierwsze miasto, które wprowadza takie regulacje.
Burmistrz Luigi Brugnaro powtarza w wywiadach, że ma świadomość tego, że pod koniec kwietnia oczy świata skierowane będą na Wenecję.