Domki na rajskiej wyspie. Nie do wiary, ile potrafią kosztować
Plaże z jasnym i miękkim piaskiem, kokosowe palmy oraz bajeczna pogoda przez niemalże cały rok. Tak w skrócie wygląda wyspa Saona należąca do Republiki Dominikany. Jednakże o zawrót głowy przyprawiają nie tylko bajkowe widoki, ale także ceny maleńkich chatek, które się tam znajdują.
Saona to tropikalna wyspa o powierzchni prawie 120 km kwadratowych, położona na Morzu Karaibskim w archipelagu Wielkich Antyli. Podpływając do wyspy, można mieć wrażenie, jakby była bezludną krainą, albowiem z poziomu morza w oczy rzucają się jedynie palmowe lasy. Nic bardziej mylnego. Saona zamieszkiwana jest przez kilkuset mieszkańców, ale wszyscy skupieni są w jednym miejscu.
Manu Juan — wszystko, co potrzebne w jednym miejscu
Wioska, a właściwie niewielka osada o nazwie Manu Juan, zamieszkiwana jest przez ponad 300 mieszkańców. Ludność utrzymuje się dzięki turystom przyjeżdżającym z najróżniejszych zakątków świata. Jak sami twierdzą, na wyspie mają wszystko, co jest im potrzebne do życia i faktycznie trudno się z tym nie zgodzić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS7
W Manu Juan znajdują się sklepiki i choć nie są to duże markety, kupić można w nich niemalże wszystko — począwszy od jedzenia, poprzez kosmetyki, aż po leki. — Kiedyś turystka z Polski skarżyła się, że w hotelu nie może kupić zmywacza do paznokci, a tutaj na Saonie bez problemu dostała aceton. Co prawda sprzedawczyni nie miała w swoim asortymencie płatków kosmetycznych, ale pobiegła do domu i te szybko się znalazły — powiedziała Gosia z Polski, która organizuje wycieczki po Dominikanie, w tym na Saonę.
Na wyspie znajduje się również szkoła dla najmłodszych dzieci zamieszkujących Manu Juan oraz posterunek policji. Przychodni oraz szpitala na próżno tutaj szukać, ale nie stanowi to dla mieszkańców żadnego problemu, gdyż lekarz przyjeżdża zawsze dwa razy w tygodniu — we wtorki i czwartki. Na rajskiej wysepce jest także jedno miejsce z plastikowymi, a nie drewnianymi drzwiami. Strzegą one wejścia do bankomatu.
Co ciekawe na wyspie nie brakuje nawet... domu publicznego. - Ze względu na to, że społeczność tutaj jest bardzo mała i wszyscy wszystkich znają, to kobiety do pracy są przywożone z lądu — wytłumaczyła polska przewodniczka.
Miejsce rajskie, ceny szokujące
Mimo że na Saonie jest prąd, woda, a nawet internet i telewizja, to warunki w tamtejszych chatkach odbiegają od europejskich standardów, natomiast ceny są jeszcze bardziej wygórowane niż na warszawskim rynku nieruchomości. Za małą, parterową, drewnianą chatkę trzeba zapłacić od 200 do nawet 250 tysięcy dolarów (około miliona złotych). Przeprowadzka w tak rajskie miejsce, nie należy więc do tanich, aczkolwiek na Saonie od ponad roku mieszka jeden Polak.
Na tropikalnej wyspie zakwaterować można się także w hostelu. Warto zaznaczyć, że jest to jedyne miejsce w Manu Juan, które ma klimatyzację. Kąpieli w basenach oraz kolorowych drinków z palemkami tutaj nie zaznamy, ale za to można wypić świeżą wodę kokosową, a widok na rajską plażę — gdzie błękit Morza Karaibskiego sąsiaduje z egzotyczną roślinnością — jest cudowną rekompensatą i kwintesencją karaibskiego stylu.
Noc w owym hostelu także nie jest tanią atrakcją, albowiem przygotować trzeba się na wydatek rzędu 70 dolarów od osoby (ponad 300 zł).