Dziennikarz twierdzi, że go "orżnęli". PLL LOT powołuje się na regulaminy

Krzysztof Stanowski - dziennikarz oraz założyciel portalu Weszło i Kanału Sportowego - podzielił się w mediach społecznościowych historią dotyczącą problemów z podróżą do Barcelony. Jak przyznał, sam popełnił błędy, ale chce przestrzec innych. PLL LOT twierdzi, że anulowanie biletów to standardowa praktyka w takiej sytuacji i odsyła do regulaminów.

Samolot PLL LOT
Samolot PLL LOT
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Tomasz Warszewski
oprac. HSZ

11.01.2023 | aktual.: 11.01.2023 12:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Krzysztof Stanowski kupił bilety PLL LOT na połączenia z Warszawy do Barcelony i z powrotem. Dziennikarz miał wraz z rodziną - żoną i dwoma synami - wylecieć z Polski 26 grudnia 2022 roku i wrócić 9 stycznia br. Niestety, młodsze dziecko się rozchorowało, więc w planowanym terminie do Katalonii poleciał z ojcem tylko starszy syn. Drugi razem z mamą doleciał dzień później na pokładzie samolotu linii Wizz Air. Wydawało się, że to koniec problemów.

Krzysztof Stanowski krytykuje PLL LOT. "Oferta marzeń"

Jak relacjonuje w swoim wpisie Stanowski, ze względu na pogrzeb Andrzeja Iwana (piłkarza, który z reprezentacją Polski wywalczył trzecie miejsce w mistrzostwach świata w 1982 roku) postanowił on wrócić do Polski już 4 stycznia. Reszta rodziny - zgodnie z planem - miała przylecieć do Warszawy na pokładzie PLL LOT 9 stycznia. Problemy zaczęły się, kiedy dziennikarz próbował dokonać odprawy online.

"W tej opowieści z pewnością występują moje błędy (nieznajomość nielogicznego regulaminu), ale opiszę ją, abyście tych błędów nie popełnili w przyszłości [...] Wchodzę na stronę internetową, by dokonać odprawy, ale widzę tam możliwość odprawienia siebie i dwóch synów, a żony nie. Dzwonię więc z pytaniem, co się stało i zaczyna się spirala absurdu. Żona nie poleciała 26 grudnia, więc przepadł jej też bilet z 9 stycznia na trasie Barcelona-Warszawa [...] Młodszy syn też nie poleciał 26 grudnia, ale jemu nie przepadł i na infolinii nie potrafią wytłumaczyć, dlaczego jej przepadł, a jemu nie, ale miła pani Ania mówi, że w razie czego może się z kimś skontaktować, żeby jemu też przepadł. No dzięki" - czytamy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pracowniczka infolinii polskiego przewoźnika co prawda potwierdziła, że bilet wystawiony na żonę da się "odzyskać", ale miało to kosztować ok. 1700 zł. "Tymczasem pół godziny wcześniej nowy bilet na tę trasę kosztował 1350 złotych. Oferta jest więc taka, że mogę drugi raz kupić miejsce w samolocie, dokładnie to, które już kupiłem, ale płacąc o 350 złotych więcej niż gdybym go wcześniej nie kupił. W zasadzie oferta marzeń" - komentuje Stanowski.

Co więcej, okazało się, że niemożliwa jest zmiana danych w przypadku biletu, z którego miał nie skorzystać dziennikarz, bo wrócił on do Polski wcześniej. LOT wyjaśnił, iż podróż już się rozpoczęła (dokładnie 26 grudnia, kiedy samolot wyleciał do Barcelony), więc takie modyfikacje nie są dostępne.

LOT komentuje. "Standardową praktyką jest anulacja lotu"

"Uważajcie więc na kontakty z LOT-em, bo zrobią tam naprawdę bardzo wiele, by was po prostu orżnąć" - podsumował swój wpis Stanowski. Jednak jak się okazuje, taka praktyka tradycyjnych linii lotniczych to nic nowego.

"Uprzejmie informujemy, że w przypadku zakupu biletu round-trip (biletu w obie strony) standardową praktyką, stosowaną w tradycyjnych liniach lotniczych, jest anulacja lotu powrotnego w sytuacji niestawienia się pasażera na pierwszym odcinku podróży (tzw. no-show). Podobnie jest w sytuacji podróży wielosegmentowej, gdzie opuszczenie któregokolwiek z odcinków pośrednich automatycznie kasuje kolejne segmenty. Praktyka ta, wraz z uzasadnieniem, jest opisana szczegółowo w dokumencie opublikowanym przez Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych IATA" - czytamy w oświadczeniu, które LOT przesłał portalowi INNPoland.

Anulowanie rezerwacji przez no-show nie ma podstaw?

Wspomniane no-show, czyli niestawienie się na pierwszym odcinku podróży i niepoinformowanie o tym przewoźnika w przypadku tradycyjnych linii lotniczych może skończyć się anulowaniem całej rezerwacji. Taka procedura najczęściej opisana jest w regulaminie odnoszącym się do warunków przewozu danej linii (w przypadku PLL LOT to art. 3.3 i 6.5 ogólnych warunków przewozu).

Co ciekawe, nasz narodowy przewoźnik przegrał dwie sprawy, które wytoczyli mu pasażerowie objęci taką anulacją. W wyroku podkreślono, że anulacja przelotu była sytuacją nienormalną i niemającą żadnej podstawy prawnej, a z powodu niestawienia się pasażera na pierwszą część lotu, linia lotnicza nie musiała ponieść żadnych kosztów. Zdaniem sądu - niezależnie od tego jakie są postanowienia ogólnych warunków przewozu - decyzja o anulowaniu kolejnych odcinków rezerwacji była nieracjonalna i nielojalna wobec pasażera.

Źródło: Facebook, INNPoland, WP

Źródło artykułu:WP Turystyka
pll lotlinie lotniczekrzysztof stanowski
Komentarze (102)