Ferie 2021. Tłumy na stoku w Koszałkowie-Wieżycy. "Dopóki będzie biało, to będziemy jeździć"
Jak czegoś nie wolno, a bardzo się chce, to można? Tak ostatnio myśli sporo Polaków. I skoro na stokach nie można jeździć na nartach, to zdecydowali, że będą jeździć na sankach. Stoki w całym kraju zalewają tłumy miłośników zabaw na śniegu. - Dopóki będzie biało, to będziemy jeździć. Tylko to mamy z tych beznadziejnych ferii - mówi mama trójki dzieci.
Wytyczne rządu są jasne - zgodnie z rozporządzeniem od 28 grudnia do 17 stycznia stoki narciarskie są zamknięte. Co z tego? Wszędzie, gdzie leży śnieg, a dostęp do stoków jest bezproblemowy, są tłumy. Rodziny z dziećmi i grupy znajomych lepią bałwany i jeżdżą na sankach i jabłuszkach. Tylko czy na pewno mogą?
"Stoki narciarskie są zamknięte i nie można z nich korzystać bez względu na to, czy chodzi o narty, czy sanki" – powiedział stanowczo w jednym z wywiadów minister zdrowia Adam Niedzielski. Ale Polacy wiedzą swoje. Sanki to nie narty. I jeździć będą.
Tłumy na stoku w Wieżycy
6 stycznia doskonale było to widać w Wieżycy w województwie pomorskim. Jednak takiego tłoku chyba nikt się nie spodziewał. Na dojeździe robił się korek, a od ok. południa ciężko już było znaleźć miejsce parkingowe. - Koszmar. Zrobiliśmy kilka kółek i nigdzie nie da się wcisnąć - relacjonowała turystka z Gdańska.
Teren obiektu jest ogromny, bo ma aż 20 ha. I można śmiało powiedzieć, że miłośnicy zabaw na śniegu rozpierzchli się po całym terenie. Na wszystkich górkach, niższych czy wyższych, było widać świetnie bawiące się ekipy.
Nikt nie narzekał, że wyciągi są nieczynne i nie można jeździć na nartach. - Szkoda, że nie można wypożyczyć sanek - relacjonowała nasza czytelniczka, która do Koszałkowa wpadła przypadkiem i pozazdrościła innym, którzy zjeżdżali.
Pod postem na Facebooku, gdzie udostępniliśmy wczoraj zdjęcie z Koszałkowa, pojawiła się masa komentarzy, że ci, którzy spędzili wolną środę na tym stoku, zrobili bardzo dobrze. "Ludzie wbrew kretyńskim przepisom dbają o swoją kulturę fizyczną i odporność" - napisał jeden z internautów. "Zazdroszczę" - dodała czytelniczka WP.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
I choć na miejscu faktycznie panowała swobodna i pozytywna atmosfera, to sporo ludzi kręciło nosem na czas oczekiwania do restauracji, w której posiłki były wydawane na wynos. - Godzinę się stoi w kolejce, żeby zamówić jedzenie na wynos, a drugie tyle na jedzenie się czeka - przyznała nasza czytelniczka.
Do Koszałkowa-Wieżycy okoliczni mieszkańcy i turyści zjeżdżają zawsze w wolne dni i weekendy, ale tym razem było ich znacznie więcej. I to nie bez przyczyny. Na profilu obiektu na Facebooku dzień wcześniej pojawiło się zaproszenie do odwiedzenia stoku. "Zapraszamy na zimowy spacer do Koszałkowa" - napisano w poście. - "Odwiedzających nas Sympatyków prosimy o rozsądek, zachowanie dystansu oraz zakrywanie ust i nosa".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Koszałkowo-Wieżyca - policja przyjechała i... zrobiła zdjęcie
O zachowaniu dystansu na terenie 20 ha można oczywiście pamiętać, ale o noszeniu maseczek zapomnieli chyba wszyscy. Niektórzy założyli swoje, gdy ok. godz. 15 pojawiła się policja.
Jednak patrol tylko wolno przejechał i nikogo nie zatrzymał. Policjanci zrobili zdjęcia i odjechali. - O zaistniałej sytuacji policjanci poinformowali Powiatową Stację Sanitarno - Epidemiologiczną w Kartuzach, natomiast sporządzone materiały przekazali do Prokuratury Rejonowej w Kartuzach z wnioskiem o przeprowadzenie postępowania przygotowawczego w kierunku sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia, jak również do Ogniwa ds. Wykroczeń KPP celem przeprowadzenia czynności wyjaśniających - powiedział w rozmowie z WP st. asp. Piotr Gdaniec z KPP Kartuzy. - Za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia grozi kara pozbawienia wolności do lat 8.
Koszałkowo-Wieżyca: "Nie spodziewaliśmy się tylu odwiedzających"
Właściciele stoku w Koszałkowie sami przyznają, że byli zaskoczeni taką liczbą odwiedzających. Co ciekawe, nie działają też kamery online i nie można sprawdzić, ile osób bawi się dziś na stoku.
"(...) okazało się, że aura zimy podziałała na was piorunująco. Powiemy szczerze, że nie spodziewaliśmy się tylu odwiedzających. Niemniej jednak cieszymy się, że uwzględniliście nasz apel i zachowaliście dystans, roztropność i mieliście maseczki. Byliście na wszystkich okolicznych górkach. Teren ośrodka to 20 ha, także nikt nikomu nie wchodził w drogę" - czytamy w poście na Facebooku.
- "W związku z licznymi telefonami (mamy rozgrzaną do czerwoności linię) i wiadomościami, po raz kolejny informujemy, że obowiązują obostrzenia rządowe i nie mamy możliwości uruchomienia tras zjazdowych. Wyciąg narciarski wraz z wypożyczalniami i szkołami narciarskimi pozostaje nieczynny do 17 stycznia. Jeśli warunki pogodowe pozwolą, a obostrzenia rządowe zostaną zniesione, startujemy!".
Policja w Kartuzach przypomina, że w okresie ferii zimowych zwróci szczególną uwagę na lokalne stoki narciarskie. - Policjanci będą sprawdzać, czy przestrzegane są obostrzenia sanitarne i stanowczo reagować na łamanie obowiązujących zasad i ograniczeń - dodaje Piotr Gdaniec. - W przypadku niestosowania się do obowiązujących obostrzeń, policjant może nałożyć mandat w wysokości nawet 1000 zł lub skierować do sądu wniosek o ukaranie. O rażącym łamaniu przepisów funkcjonariusze poinformują też inspektora sanitarnego, który może nałożyć karę administracyjną w kwocie nawet 30 tys. zł.