Indie - kolejny atak ludojada
Mieszkańcy stanu Uttar Pradesh w północnych Indiach żyją w strachu przed tygrysem, który w środę, 8 stycznia, zaatakował i zabił 40-letnią kobietę. Jest to już czwarta ofiara zwierzęcia w ciągu ostatnich 12 dni. Dziki kot zawędrował w tę okolicę prawdopodobnie z rezerwatu.
Lokalne służby leśne i policja, z pomocą dwóch słoni, przeszukują teren dystryktu Moradabad z nadzieją na pojmanie zwierzęcia. Chcą odwieźć go z powrotem w jego naturalne środowisko.
Lokalne władze wszczęły natomiast procedurę, która ma uznać zwierzę za ludojada, co pozwoli na odstrzał objętego w tej chwili ochroną osobnika. Domagają się tego przerażeni mieszkańcy okolicznych wiosek. Zarzucają władzom brak odpowiedniej reakcji już po pierwszych atakach drapieżnika.
Przedstawiciele służb leśnych podejrzewają, że tygrys zabłądził w okolice miasta z Parku Narodowego Jima Corbetta, który jest popularną atrakcją turystyczną. Jest on domem dla około 200 osobników. Granice rezerwatu są oddalone ok. 110 km od dystryktu Moradabad.
W Indiach żyje obecnie na wolności ok. 1700 tygrysów – połowa światowej populacji. Liczba ta gwałtownie zmniejsza się ze względu na kłusowników, nielegalny handel zwierzętami i uszczuplanie obszarów ich życia ze względu na wzrost populacji Indii. Warto przypomnieć, że w 1947 roku, kiedy kraj uzyskał niepodległość, liczebność tygrysów określano na 40 tys. osobników.
udm/pw