Irlandczycy zachwyceni Polską. "Czuliśmy się jak w starym filmie"
Chcieli jechać do Azji, ale ostatecznie wybrali Polskę. Ci blogerzy tak się zakochali w naszym kraju, że zostali prawie na pół roku. - Narzekamy, gdy jesteśmy w Irlandii, ale gdy jedziemy za granicę, koncentrujemy się na pozytywach - mówią Samatha i Caolan, znani jako Go Time Travels w rozmowie z WP.
Monika Sikorska: Przeszło wam kiedykolwiek przez myśl, że wasza podróż do Polski mogłaby się skończyć wojną w Ukrainie?
Go Time Travels: Boże, nie. Będąc w Polsce, cały czas byliśmy na łączach ze znajomymi z Irlandii. Ciężko nam było w trakcie podróży orientować się, co się dzieje w świecie polityki, więc bliscy na bieżąco dawali nam znać. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta, ale, prawdę mówiąc, ani przez chwilę nie czuliśmy się w Polsce niebezpiecznie. Nawet po ataku Rosji na Ukrainę.
Ze względu na konflikt zdecydowaliście się na powrót?
Mieliśmy plan, żeby mniej więcej właśnie teraz wracać do domu, bo mamy już zarezerwowane bilety na kolejne podróże. Chcieliśmy spotkać się jeszcze przed wyjazdem ze znajomymi i rodziną.
Fakt, że mieliśmy na liście do zobaczenia jeszcze Poznań, ale poczuliśmy, że publikowanie filmów z podróży, w czasie gdy zaczęła się wojna, nie byłoby na miejscu.
A jaka była wasza pierwsza myśl na wieść o inwazji?
Czuliśmy, że będąc w Polsce, nic nam nie grozi. Mimo wszystko zmienił się nastrój, co zauważyliśmy, będąc w Krakowie. Były protesty, a na dworcu kolejowym tłoczyli się uchodźcy z Ukrainy. To było naprawdę dziwne zakończenie naszej podróży, bo znaleźliśmy się w samym środku chaosu. Niezręcznie byłoby po prostu dalej sobie zwiedzać Polskę i uznaliśmy, że nie jest to najlepszy czas na publikowanie materiałów z podróży.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Więc wróciliście do domu?
Najpierw zaangażowaliśmy się w pomoc uchodźcom. Chcieliśmy pomóc, ale nie bardzo wiedzieliśmy jak. Pojechaliśmy więc na dworzec kolejowy i zapytaliśmy wolontariuszy, co możemy zrobić. Wpłaciliśmy pieniądze i zakupiliśmy sporo produktów, które przekazaliśmy potrzebującym. Później wypożyczyliśmy auto i pojechaliśmy pomóc ludziom przy granicy. Chcieliśmy też wykorzystać nasze zasięgi, by pokazać obserwatorom, jak wygląda sytuacja i jak mogą się zaangażować. A potem wróciliśmy do domu.
A co was w ogóle skusiło, żeby zwiedzić Polskę? Jest tyle ciekawych miejsc na ziemi.
W 2020 r. chcieliśmy wyjechać do Azji Południowo-Wschodniej, ale pandemia pokrzyżowała nam plany. Jedyną realną turystyczną opcją była dla nas Europa. Podróż planowaliśmy zimą i wybraliśmy Polskę ze względu na jarmarki świąteczne. Oglądaliśmy sporo wideoblogów innych podróżników z tego kraju i pomyśleliśmy, że święta w Polsce wyglądają naprawdę niesamowicie. Uznaliśmy, że to będzie idealne miejsce, żeby poczuć ducha świąt.
Który z jarmarków bożonarodzeniowych w Polsce najbardziej was urzekł?
Zdecydowanie ten we Wrocławiu. W Krakowie też był świetny, ale jako pierwszy zobaczyliśmy jarmark we Wrocławiu i wszystko, co widzieliśmy potem, nie wydało nam się już tak powalające. Czuliśmy się tam jak w świątecznej krainie czarów. Poza tym w Krakowie było jakoś tak poważnie i historycznie, a Wrocław zdawał się bardziej przyjazny dzieciom.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Ile czasu właściwie spędziliście w Polsce?
Przylecieliśmy w listopadzie 2021 r. Początkowo planowaliśmy przyjechać na sześć tygodni, ale coraz więcej ludzi zaczęło reagować na nasze relacje z podróży i polecać nam kolejne miejsca. To było naprawdę motywujące, bo mieliśmy poczucie, że budujemy z naszymi odbiorcami małą społeczność. W grudniu wróciliśmy na dwa tygodnie do Irlandii i w styczniu znów byliśmy w Polsce.
I gdzie wtedy pojechaliście?
Do Zakopanego. Pierwszy raz przyjechaliśmy tam przed świętami. Planowaliśmy zostać kilka dni, ale szybko zrozumieliśmy, że chcemy tam spędzić znacznie więcej czasu. Trafiliśmy do niego w najlepszym możliwym momencie. Wiele osób nas straszyło, że Zakopane jest przereklamowane i będzie tam mnóstwo ludzi. Zdziwiliśmy się, gdy przyjechaliśmy, bo wcale nie było tam tak tłoczno. Dopiero w styczniu zrozumieliśmy, co mieli na myśli, mówiąc, że bywają tam tłumy.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Wielu Polaków uważa Zakopane za kiczowate. Nie odnieśliście takiego wrażenia?
Ani trochę. Niektórzy pisali podobne rzeczy w komentarzach pod naszymi filmami, ale my byliśmy zachwyceni. Narzekamy, gdy jesteśmy w Irlandii, ale gdy jedziemy za granicę, koncentrujemy się na pozytywach. Zakopane wydało nam się po prostu piękne. Miasto pokryte śniegiem wyglądało naprawdę uroczo i nie było w tym nic negatywnego. Poza tym wolimy tłum ludzi, niż poczucie, że jesteśmy jedynymi turystami w mieście. Prawdę mówiąc, to była nasza największa niespodzianka podczas podróży po Polsce, bo nigdy wcześniej nie słyszeliśmy o Zakopanem.
Czyli Zakopane oficjalnie stało się waszym ulubionym miastem w Polsce. Które jeszcze zrobiło na was wrażenie?
Gdańsk zdecydowanie jest naszym numerem dwa. Od tego miasta właściwie zaczęliśmy naszą podróż po Polsce. Urzekła nas architektura. Jesienią było zimno, ale nie padało i ta aura sprawiła, że spacerując, czuliśmy się jak w starym filmie. To było nasze pierwsze spotkanie z Polską i wszystko było dla nas nowe i niesamowite. Spodobał nam się ten klimat. Gdańsk wydawał nam się bardzo malutki, ale naprawdę było tam co robić. Najpiękniejsza jest ulica Mariacka.
Sztuka podróżowania - DS4
Na waszej top liście znalazły się miasta z dwóch odległych krańców Polski. Wiele je różni?
To naprawdę ciekawe, bo Gdańsk i Zakopane to rzeczywiście dwa kompletnie różne miasta, zarówno pod względem krajobrazów, jak i kultury. Zakopane jest przesiąknięte góralską tradycją i właśnie ta zimowa aura nas zahipnotyzowała. Jak widać, jesteśmy prostymi ludźmi, zakochaliśmy się w śniegu.
Co powiecie o ludziach? Potwierdziły się stereotypy o narzekających Polakach?
Nie powiedzielibyśmy. Co prawda nie mówimy po polsku, więc nie wiemy, czy ludzie na ulicy narzekali coś pod nosem, ale ci, których spotkaliśmy, byli raczej pozytywni. W 99 procentach uprzejmi i chętni do pomocy.
A ten jeden procent?
To pracownicy kas biletowych. Ich brak znajomości angielskiego na początku sprawiał nam problem, ale potem się do tego przyzwyczailiśmy. Próbowaliśmy dogadać się na różne sposoby. Używaliśmy nawet aplikacji tłumaczących. Kilka razy natknęliśmy się na osoby, które mogły nam pomóc, ale były po prostu nieuprzejme. A najciekawsze jest to, że wszystkie niemiłe sytuacje w Polsce miały miejsce w kasach biletowych na dworcach. Długo zastanawialiśmy się, co jest nie tak z ludźmi, którzy tam pracują, ale w końcu nauczyliśmy się wybierać okienka, w których obsługiwali młodzi kasjerzy.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Myślicie, że to cecha narodowa?
Wydaje nam się, że to raczej kwestia osobowości. To samo mogłoby się wydarzyć we Francji, Anglii albo Irlandii.
A tak z innej beczki - skąd właściwie macie pieniądze na podróże?
Przygotowywaliśmy się do wyjazdu. Pracowaliśmy i oszczędzaliśmy. Samantha sprzedała samochód, ja sprzedałem firmę. Jesteśmy raczej backpackersami, a nie flashpackersami. Na początku nie zarabialiśmy nic na YouTubie, choć teraz wciąż nie ma tego wiele. Współpracowaliśmy może z dwiema firmami przez cały ten czas, więc głównie staramy się świadomie zarządzać zgromadzonymi funduszami. Podróżujemy niskobudżetowo i ograniczamy wydatki.
Polska wydała wam się droga?
Na co dzień mieszkamy w Irlandii, która jest szalenie droga, więc wszystko, co nie jest Irlandią, wydaje nam się niedrogie. Nie chcielibyśmy powiedzieć, że życie w Polsce jest tanie, ale na pewno o wiele tańsze niż w Irlandii. Więcej pieniędzy wydaliśmy, gdy wróciliśmy do domu na święta, niż podczas całego pobytu w Polsce.
Czytaj także: Rosjanie załamani. Nikt tego nie przewidział
Najlepszy jarmark bożonarodzeniowy w Europie
WP Turystyka na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski