Jarmark św. Dominika. Król langosz i inni gastronomiczni kusiciele
Jarmark św. Dominika w Gdańsku nie ma już tego odpustowego klimatu sprzed lat. Dzięki pandemii jest skromniejszy i więcej na nim stoisk z jedzeniem niż z tandetnymi pamiątkami czy ubraniami prosto z Chin. Z przyjemnością wkracza się na ul. Szeroką, by rozkoszować się zapachami i smakami z całego świata.
Wina, miody, kołacze, oscypki, frytki, lody, gofry, kalmary czy bigos. Jednym tchem nie da się wymienić wszystkich propozycji kulinarnych, które dostępne są w tym roku na Jarmarku św. Dominika w Gdańsku.
Jarmark św. Dominika - mniej badziewia, więcej kuchni
Jedna z największych tego typu imprez w Europie, ze względu na pandemię, jest co prawda skromniejsza niż przed laty, ale trzeba przyznać, że takiego wyboru różnych dań z całego świata, jak mamy w tym i mieliśmy w ubiegłym roku, nie było nigdy.
Na ul. Szerokiej i w jej okolicy niegdyś można było uświadczyć głównie stoiska z różnego typu badziewiem rodem z Chin. Fakt, gdzieniegdzie pojawiały się piękne rękodzieła czy bardziej wartościowe towary, teraz jednak w okolicy króluje gastronomia.
Można znaleźć przysmaki kuchni polskiej, jak i z różnych stron świata.
Jarmark św. Dominika - ceny jedzenia
Ostatnio wiele mówi się o paragonach grozy, ale tutaj ich nie uświadczycie. Wybór potraw jest ogromny, a ceny nie odstraszają. Na jarmarkowych stoiskach są m.in.:
- serek typu oscypek - 3,50 zł,
- golonka - 10 zł za 100 g,
- kołacz - 15 zł,
- placki ziemniaczane (3 szt.) - 15 zł,
- pajda ze smalcem - od 6 zł,
- buła ze śledziem - 15 zł,
- bigos - 18 zł,
- langosz - od 11 zł,
- frytki - od 8 zł,
- gofry - od 5 zł.
Turyści i lokalsi przyznają, że na jarmark przychodzą właśnie po to, by coś zjeść. - Dzisiaj wjechał bigos, ale wczoraj było na słodko - do domu wróciłem z kołaczem dla żony i dzieci - mówi pan Adam z Gdańska.
Jarmark św. Dominika - najpopularniejsze potrawy
Obserwując stoiska gastronomiczne, widać gołym okiem, że chwili wytchnienia nie mają głównie ci, którzy sprzedają potrawy kuchni węgierskiej. Zarówno te słodkie, jak i wytrawne.
Ja zaczynam od kołacza. Zapach gorącego ciasta kominkowego z Węgier kusi tak bardzo, że nie sposób obojętnie przejść obok. Para w kolejce przede mną na swoje kołacze wydaje 60 zł. Biorą aż 4 sztuki. - Pycha - mówią na odchodne. W kolejce stoję 15 minut, kupuję jednego i idę dalej. Cena? 15 zł.
Ale nie dużo dalej, bo zatrzymuję się przy najdłuższej kolejce, także do węgierskiego specjału - langosza. To fenomen, bo sznurek ludzi do stoiska z tym przysmakiem to już standard od lat zarówno na Jarmarku św. Dominika, jak i bożonarodzeniowym. To bezapelacyjny król tych wydarzeń. Nie wiecie, gdzie jest stoisko z langoszem? To szukajcie najdłuższej kolejki.
By zjeść węgierski drożdżowy placek smażony w głębokim oleju trzeba odstać nawet 20 minut. Ale warto. - Może nie jest fit, ale ten smak jest nie do podrobienia - mówi pani Alina, za którą czekam. Na jarmarku jest po raz kolejny, bo spędza wakacje u rodziny. - Jarmark bez langosza się nie liczy - podkreśla.
Zgadzam się w stu procentach. Langosz w najtańszej wersji kosztuje 11 zł. W zależności od dodatków cena wrasta o kilka zł. Najdroższa wersja jest z parówką - kosztuje 22 zł. Co ważne, cena nie zmieniła się od lat.
Dzieci proszą jeszcze o lody. Ale jak wybrać? Na jarmarku jest ich kilka rodzajów. Są tradycyjne kulkowe, z maszyny, z kuleczek mini melts czy tajskie - to te smażone w kształcie rulonów. My decydujemy się na tradycyjne. Za gałkę płacimy 5 zł.
Jarmark św. Dominika - nie tylko jedzenie
Jarmark to oczywiście także ogromny wybór piw, win czy napojów bezalkoholowych.
Te pierwsze można kupić od 9 zł wzwyż. Butelka wina smakowego kosztuje od 25 zł. Napój typu slushy kosztuje od 10 zł.
Hitem są oranżady smakowe rodem z PRL-u. Wypita na miejscu kosztuje 3,50 zł. Można też zabrać butelkę do domu, wówczas cena wzrasta o 50 gr.
Jarmark św. Dominika - przyjedź i zjedz
Smacznego i na zdrowie - z taką myślą idźcie na jarmark. Jedzcie, pijcie i rozkoszujcie się brakiem tłumów i tandety.
Wydarzenie potrwa do 15 sierpnia, więc macie jeszcze trochę czasu, by wypełnić swoje brzuchy i zdecydować, czy jesteście fanami langosza, kołacza, a może pokochacie inny specjał.