"Katuje" Justina od 18 lat. "To był moment totalnej euforii"
Wielki koncert Justina Timberlake'a na Stadionie Narodowym w Warszawie przyciągnął tłumy fanów. Po raz kolejny podczas występu ikony popu w naszym kraju na scenie pojawił się szalik Polski. - Justin go zauważył, podniósł, pokazał do kamery i… założył na siebie! W tej samej sekundzie cały stadion eksplodował radością - to był moment totalnej euforii, który na zawsze zostanie w naszej pamięci - powiedział w rozmowie z WP Paweł Jeliński, jeden z wiernych fanów muzyka.
O tym, że koncert Justina Timberlake'a, który odbył się w Warszawie we wtorek 17 czerwca, będzie prawdziwym hitem, było wiadomo jeszcze przed jego rozpoczęciem. Zainteresowanie widać było nie tylko w sprzedaży biletów, ale i w serwisach noclegowych, gdzie obłożenie przekraczało 80 proc. Po raz kolejny fanów Justina poruszyła sytuacja z biało-czerwonym szalikiem. O co tak naprawdę chodzi?
Koncerty Timberlake'a w Polsce
Nie był to pierwszy raz, kiedy Justin wystąpił w Polsce. Wcześniej dał koncerty w 2014 r. w Gdańsku, w 2024 r. w Krakowie i wreszcie rok później w Warszawie. - Słucham Justina od 2007 r. Wszystko zaczęło się od momentu, gdy zobaczyłem słynny koncert w Madison Square Garden, transmitowany na HBO. Od tamtej pory "katuję" Justina niemal bez przerwy - powiedział nam Paweł Jeliński, jeden z jego wiernych fanów, który uczestniczył na koncertach we wszystkich polskich miastach.
- Koczowaliśmy pod stadionem od wczesnego rana, pełni emocji i adrenaliny - tak wspomina swój pierwszy koncert Timberlake'a. - To było przeżycie, którego nie da się opisać słowami. Prawdziwe spełnienie marzenia z dzieciństwa. No i tu zaczyna się historia szalika… - kontynuuje Paweł w rozmowie z WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile Polacy wydadzą na wakacje? "Wszystko idzie w górę"
Jak tłumaczy, podczas koncertu w Gdańsku w 2014 r., gdy Justin wykonywał utwór "Mirrors", ktoś rzucił na scenę biało-czerwony szalik Polski. Choć szalik początkowo spadł, Justin zauważył go i poprosił jednego z członków obsługi, aby go podniósł. - Chwilę później założył go na siebie i nosił aż do końca koncertu. To wywołało niesamowitą euforię na całym stadionie - publiczność oszalała z radości! - relacjonuje nasz rozmówca.
"Szalikowa tradycja" na koncertach Justina w Polsce
Kiedy dziesięć lat później Justin ponownie odwiedził Polskę w ramach trasy The Forget Tomorrow World Tour nasz rozmówca postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i sprawić, że biało-czerwony szalik ponownie pojawi się na scenie.
- Ponieważ podczas tych koncertów Justin starał się aktywnie rozmawiać z publicznością, wpadłem na pomysł, żeby zwrócić jego uwagę. Wydrukowałem grafikę z jego zdjęciem z 2014 r., gdy miał na sobie polski szalik. Dodałem też napis, że słucham go od 2007 r. Liczyłem, że to może zadziałać. I tak właśnie się stało! - mówi z radością Paweł. - Justin zauważył mnie i podziękował za to, że jestem wiernym fanem. Gdy wskazałem na grafikę, zapytał z uśmiechem, czy to ja rzuciłem wtedy szalik. Odpowiedziałem, że nie, ale obiecałem, że zrobię to podczas drugiego koncertu, następnego dnia w Krakowie. To był niezapomniany moment - pełen śmiechu, wzruszenia i totalnej ekscytacji - relacjonuje.
Rzeczywiście, jak obiecał, tak też zrobił. - Gdy Justin przechodził obok, wracając na główną scenę, sięgnął po niego ode mnie, a przy okazji… zbił ze mną piątkę! W tej chwili cała Tauron Arena dosłownie eksplodowała, a ja razem z nią! - powiedział mężczyzna.
Nasz rozmówca postanowił uczynić z biało-czerwonego rekwizytu "tradycję" polskich koncertów. Pokazał to w czasie ostatniego widowiska na PGE Narodowym w Warszawie, a wideo z tego momentu opublikował na swoim Instagramie.
- Jako grupa Justin Timberlake Poland wpadliśmy na pomysł stworzenia specjalnych szalików, które upamiętniałyby wszystkie cztery solowe koncerty Justina w naszym kraju - powiedział. Wyposażył się więc ze swoimi znajomymi w takie szaliki, a także nie zapomniał o koszulce z grafiką przedstawiającą moment, w którym wokalista odbierał polski szalik podczas występu w Krakowie.
Nadszedł wtorek (17 czerwca br.) i długo wyczekiwany koncert na Stadionie Narodowym w Warszawie. - Jako grupa zebraliśmy się już od wczesnych godzin porannych - wspólne koczowanie minęło zaskakująco szybko. O godzinie 17 otwarto bramki - udało mi się wbiec na płytę stadionu jako pierwszemu! Wiedziałem, że Justin zwykle robi krótką przerwę na kontakt z publicznością po utworze "My Love". Postanowiłem to wykorzystać. Chociaż przez moment się wahałem, w końcu rzuciłem w jego stronę nasz szalik. Po chwili Justin go zauważył, podniósł, pokazał do kamery i… założył go na siebie! W tej samej sekundzie cały stadion eksplodował radością - to był moment totalnej euforii, który na zawsze zostanie w naszej pamięci - podsumował Paweł.
Dodał również, że teraz czeka na kolejny koncert gwiazdora. Tym razem nie odbędzie się on w Polsce, ale w Wiedniu. Tam fani Justina będą bawić się już 14 lipca.