Kolejne ciężkie dni TOPR-u. Ulewy, zamknięte szlaki i zgubione żony
Ostatni tydzień był dla ratowników TOPRu wyjątkowo wyczerpujący. Niezwykle wysokie opady deszczu w połączeniu z determinacją turystów, wyruszających w góry mimo braku warunków pogodowych przyniosły tragiczne efekty. Nie brakowało też absurdalnych sytuacji.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
"To co się działo w minionym tygodniu w Tatrach i na Podhalu to katastrofa” – czytamy w kronice TOPR-u. Tatrzański Park Narodowy zamknął wiele szlaków ze względu na pozrywane mosty, wymyte trasy oraz zamknięte drogi wjazdowe, m.in. do schroniska na Gąsienicowej. Turyści przebywający na szlakach mieli ogromne problemy z bezpiecznym powrotem nawet po zakończeniu opadów.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Ratownicy mieli naprawdę sporo pracy. Pomijając fakt, że samo wychodzenie w góry w taką pogodę równa się z całkowitym * brakiem rozsądku i szacunku dla własnego życia, to w kronice TOPR-u można przeczytać o naprawdę skrajnych przypadkach. Np. *dwie turystyki z Łotwy zgubiły szlak i znalazły się na eksponowanym terenie, a dokładniej na skalnej półce tuż nad przepaścią. Okazało się, że kobiety o godzinie 15:00 wyruszyły z Morskiego Oka w Rysy, a wracając o godzinie 20:30 zgubiły się na drodze. – "Dobrze, że nie zrobiły kolejnego kroku. Trudno zrozumieć, jak o 15-tej można wyruszać na Rysy, nie znając terenu i widząc, że po południu psuje się pogoda” – komentują administratorzy Kroniki TOPR.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Niezależnie od pory roku i warunków pogodowych nie brakuje także niesfornych turystów, nazywanych przez internautów "Januszami wypraw”, którzy uwielbiają przysparzać ratownikom dodatkowej roboty i zadań specjalnych. We wtorek ratownicy od samego rana przeprowadzali zaawansowaną akcję reanimacyjną w okolicach * Nowej Roztoki, a późnym popołudniem musieli wyruszyć do zgłoszenia mężczyzny, który poinformował, że podczas zejścia z Morskiego Oka na Palenicę *zgubiła mu się żona. Ratownik dyżurujący w Morskim Oku wyruszył więc samochodem na poszukiwania i znalazł zgubę. Całą i zdrową dostarczył na parking, gdzie czekał na nią mąż. "Wiele rzeczy jestem w stanie zrozumieć, ale jak można zgubić się schodząc z Morskiego Oka?" - zastanawiają się internauci w komentarzach. Takich przypadków w kronice TPN jest znacznie więcej, a niektóre z nich bywają naprawdę absurdalne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Rafał Fronia odsłania kulisy zimowej wyprawy narodowej na K2
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.