Kolumbia. Stolica. Narkotykowe imperium zmienia swoje oblicze
Przez lata kojarzona z kartelami narkotykowymi i zabójstwami Kolumbia, w ostatniej dekadzie próbuje odczarować swój wizerunek. Zachodzące w niej zmiany są olbrzymie. Biorąc pod uwagę jak wiele ten kraj ma do zaoferowania, to doskonała wiadomość. A stolica Kolumbii, Bogota, to metropolia sięgająca nieba.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Porwania, strzelaniny, trupy na ulicach, wszechobecna korupcja, przemoc i ogromne, niewyobrażalne dla przeciętnego zjadacza chleba pieniądze. Pablo Escobar, najsłynniejszy (dzięki serialowi "Narcos") Kolumbijczyk, będący za życia szefem potężnej mafii, spowodował, że jego kraj jest utożsamiany jako miejsce, które należy omijać szerokim łukiem. Wielka szkoda, bo jest jednym z najpiękniejszych na świecie. Jednak dziś Kolumbia Escobara jest przeszłością, choć nie można w żaden sposób powiedzieć, że zamieniła się w bezpieczny raj.
Gangi narkotykowe, choć oczywiście istnieją, nie rządzą już na ulicach, nie decydują o tym, jacy politycy rządzą krajem, a Kolumbia powoli otwiera się na turystykę.
Kult Escobara
Współcześni Kolumbijczycy chcą się odciąć od swojej nieciekawej historii grubą kreską. Jednak Pablo Escobar jest jak magnes i przyciąga podróżników. W Medellin, rodzinnym mieście narkotykowego bossa organizowane są nawet wycieczki, podczas których odwiedzamy niektóre miejsca znane z telewizyjnego ekranu, związane z życiem szefa największego kartelu na świecie.
Escobar - morderca, sadysta, a z drugiej strony filantrop, rozdający pieniądze potrzebującym, miał w życiu co najmniej jeden więzienny epizod. I sam pokazał, jak się tworzy własną legendę. Gdy na początku lat 90. XX w. poddał się i pozwolił wsadzić za kratki, zbudowano dla niego w Medellin specjalne więzienie, La Catedral, którego projektowanie i budowę "szef" osobiście nadzorował, wybierał strażników, a z którego następnie i tak uciekł.
Podczas odbywania dość krótkiej kary organizował na więziennym dziedzińcu mecze piłki nożnej. W jednym z takich spotkań, za bardzo sowitą opłatą wziął udział Diego Maradona, piłkarz, który uważany jest przez wielu kibiców za najlepszego futbolistę w historii.
– Escobar powiedział, że podziwia mój styl gry, a także identyfikuje się ze mną, bo również wyrósł z biedy, by później osiągnąć sukces – opowiadał potem Maradona i, o dziwo, głosów krytyki wobec niego nie było zbyt wiele. Ot, taki lokalny folklor.
Piłka nożna i narkotyki były w czasach minionych w Kolumbii nieodłącznie ze sobą związane. W 1994 r. światem wstrząsnęła tragiczna wiadomość. Pechowy Andres Escobar, piłkarz reprezentacji Kolumbii, który podczas mistrzostw świata w Stanach Zjednoczonych strzelił bramkę samobójczą, został zabity w jednym z klubów Medellin. Była to zemsta bukmacherów i mafii. Szefa kartelu nie udało się połączyć z tym mordem, ale wszystko wskazuje na to, że miał z tym sporo wspólnego.
Światełko w tunelu
Kolumbia zmagała się przez lata nie tylko z handlem narkotykami. FARC, czyli Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii, lewicowa partyzantka walczyła z rządem i wspierającymi ją mieszkańcami nawet małych wsi w bezwzględny sposób. Armia rządowa nie była lepsza. Tysiące ofiar konfliktu, spalone wsie i miasteczka, porywani obcokrajowcy to skutek wojny domowej. W ostatnich latach strony konfliktu zaczęły jednak osiągać porozumienie, partyzanci tworzą legalnie działające partie, sytuacja stała się spokojniejsza, a trwały pokój wydaje się coraz bliższy.
Po wyeliminowaniu, choćby częściowym, zagrożeń dla turystów, Kolumbia stała się celem mniej lub bardziej ekstremalnych wypraw. I nie ma co się dziwić: kraj ma do zaoferowania praktycznie wszystko – od tropikalnych wysp na Morzu Karaibskim, poprzez dżungle, rozległe, podmokłe równiny pełne zwierząt, aż do wysokich gór. Są tu kolonialne miasta z fantastyczną architekturą i wielkie metropolie, przyciągające gwarem i doskonałymi, coraz bardziej nowoczesnymi restauracjami oferującymi kulinarne rozkosze.
Kolumbijska metropolia sięgająca nieba
Samoloty z Europy lądują najczęściej w stolicy, Bogocie. Ten moloch może przyprawić o ból głowy. Wszechobecne korki i tłok na ulicach maja jednak swój urok egzotyki. Bogota leży w Andach, na wysokości 2600 m. n.p.m. Mieszka tu prawie 10 mln osób. Nocami, nawet latem, bywa tu bardzo zimno, ale to miasto trzeba zobaczyć.
Muzeum Złota, Wzgórze Monserrate czy wielki i kolorowy targ Usaquen to miejsca z gatunku "must see". Nie wolno także ominąć dzielnicy la Candelaria. Znajdujące się tu domy i kamienice są ozdobione kolorowymi muralami, a obecność artystów w okolicy widoczna jest na każdym kroku.
Stolica Kolumbii, jak każde większe miasto w Ameryce Południowej, nie należy do najbezpieczniejszych miejsc. Na ulicach pełnych ludzi, musimy uważać na portfele, torebki czy plecaki. Są także okolice, które lepiej omijać – przedmieścia czy osiedla wypełnione skleconymi z byle czego domów, w których mieszka margines społeczny.
Ogólnie jednak, zachowując ostrożność, jeśli nie spacerujemy obwieszeni cenną biżuterią z drogim aparatem na szyi i nie zwiedzamy nocami podejrzanych dzielnic, w Bogocie możemy czuć się bezpieczni. Szczególnie, że porządku pilnuje wielu funkcjonariuszy różnych formacji służb bezpieczeństwa, którzy patrolują miasto z bronią. Możemy się spodziewać, że patrol poprosi nas o dokumenty, sprawdzi co mamy w plecaku, ale także wskaże drogę czy będzie służyć pomocą.
Odkrywanie Kolumbii
Jeśli chcemy zasmakować prawdziwej Kolumbii, musimy wyjechać z Bogoty. W mniejszych miejscowościach jest spokojniej, a ludzie są otwarci, radośni i towarzyscy. Dotyczy to nawet Medellin i Cali, wczorajszych stolic kokainowego biznesu. Szczególnie Medellin robi wrażenie.
Władze miasta mozolnie starają się zmienić jego reputację, tworząc w nim centrum kulturalnego życia kraju. Z powodzeniem. Koncerty, przedstawienia teatralne i hipsterskie knajpki stanowią ogromną zachętę dla turystów. Nie przeszkadza chyba nikomu również fakt, że na każdym rogu, w każdym kiosku czy sklepiku można kupić obrazki z podobizną Pablo Escobara.
Kolejnym miejscem, które przyciąga przybyszów z całego świata jest Cartagena - miasto założone w XVI w. przez hiszpańskich konkwistadorów. Przez wieki było to centrum handlu, a przez pewien czas także stolica pirackiego imperium na karaibskim wybrzeżu. Stare miasto zachwyca kolorami. Wąskie i oszałamiające swą uroda uliczki czy przepiękne kościoły to powody, dla których Cartagena została wpisana na listę UNESCO.
Kolumbia to jednak nie tyle miasta, ile przyroda. Niewiele osób wie, że więcej gatunków roślin i zwierząt niż w Kolumbii znajdziemy tylko w jednym kraju świata - w Brazylii.
Tutejszą dżunglę można poznawać na wiele sposobów. Jeśli chcemy zobaczyć tropikalny las w wersji bardziej "cywilizowanej", koniecznie powinniśmy odwiedzić Park Tayrona. Do dżungli wchodzi się tu z zaliczanych do najpiękniejszych na świecie plaż. Wystarczy jednak odejść kilka kroków w głąb dżungli, aby znaleźć się w zielonym świecie, pełnym rozśpiewanych ptaków czy kolorowych motyli.
Nie każdy region Kolumbii jest jednak w pełni bezpieczny. W jednym z najpiękniejszych, leżącym przy granicy z Wenezuelą Los Llanos musimy uważać. Nadal bowiem grasują tu gangi przemytników narkotyków. Zachowując ostrożność i wykupując wycieczkę w jednym z lokalnych biur podróży możemy jednak bez ryzyka odwiedzić tę niezwykłą krainę. Los Llanos to raj dla miłośników zwierząt. Tysiące ptaków, kajmany, mrówkojady czy kapibary mijają nas na każdym kroku. Miejscowi pokażą nam miejsca, w których spotkamy jeszcze więcej ciekawych zwierząt - w tym ogromne anakondy.
Omijajmy jednak okolice granicy z Panamą, czyli słynny przesmyk Darien. To w rzeczywistości ziemia niczyja, szlak przemytu narkotyków, broni i ucieczek przestępców. Także w okolicznych miasteczkach możemy nie być mile widzianymi gośćmi.
Urlop na końcu świata
Ceny w Kolumbii są bardzo podobne do polskich, co powoduje, że wakacje w tym kraju od odpoczynku w Zakopanem czy w Łebie będą droższe wyłącznie o cenę biletu lotniczego. Urlopowanie w Kolumbii, choć egzotyczne, nie nastręcza specjalnych trudności. Jedzenie jest pyszne, a mnogość owoców tropikalnych i ulicznych przekąsek zachwyca. Baza noclegowa z roku na rok jest lepsza, a komunikacja znakomita. Wszystkie ważniejsze i mniej ważne miejscowości są ze sobą połączone siecią autobusową, a pojazdy są nowoczesne i klimatyzowane – do tego stopnia, że na podróż lepiej zabrać koc lub śpiwór.
Czy warto jechać do Kolumbii? Oczywiście! I lepiej to zrobić, zanim ten kraj stanie się komercyjnym turystycznym kierunkiem. A znając potencjał Kolumbii, może to się stać już niebawem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Tak widzą Polaków w Ameryce Południowej. Zapytaliśmy Kolumbijczyków o pierwsze skojarzenie
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.