W PodróżyKoronawirus w Gruzji. Puste ulice i supra przez internet

Koronawirus w Gruzji. Puste ulice i supra przez internet

Godzina policyjna, zakaz jazdy prywatnymi samochodami i zamknięte miasta. Mimo, że sytuacja pandemiczna w Gruzji wydaje się w pełni opanowana, to władze kraju zastosowały rygorystyczny reżim epidemiczny. - Życie w zamkniętych miastach, z dala od siebie, jest dla nas ogromnym wyzwaniem - mówi Jaba Phutkaradze, minister finansów i gospodarki Adżarskiej Republiki Autonomicznej.

Koronawirus w Gruzji. Puste ulice i supra przez internet
Źródło zdjęć: © Getty Images
Magda Bukowska

06.05.2020 | aktual.: 06.05.2020 10:49

W zamieszkiwanej przez ok. 3,5 mln ludzi Gruzji odnotowano dotychczas tylko 610 zakażeń koronawirusem, z których 9 zakończyło się śmiercią. Przyrosty w tym kraju należą do najwolniejszych na świecie. W połowie marca władze zamknęły granice. Kordonem policyjnym otoczono te miasta, w których jest najwięcej zachorowań, wprowadzono też godzinę policyjną i zakaz ruchu prywatnych samochodów osobowych.

Magda Bukowska: Sytuacja w Gruzji wydaje się bardzo spokojna. Macie niewiele przypadków zachorowań i zgonów spowodowanych koronawirusem. Mimo to sięgnęliście po rozwiązania, na które mało które państwo się zdecydowało. Dlaczego?

Jaba Phutkaradze: Naszym priorytetem jest zdrowie i życie mieszkańców. Wszystkie działania podporządkowujemy temu, by uchronić Gruzinów przed chorobą. Gruzja jest małym państwem, mamy niewiele pond 3,5 mln mieszkańców, łatwiej nam więc wprowadzać pewne mechanizmy, które pozwalają funkcjonować w warunkach stanu wyjątkowego i sytuacji, gdzie większość osób nie pracuje i nie zarabia. W tej chwili ogromna część obywateli jest np. zwolniona ze stałych opłat, jak czynsz, rachunki za gaz czy prąd. Mamy też pakiet pomocowy dla osób przebywających w kwarantannie. Dostarczamy im podstawowe produkty spożywcze. Takich finansowych działań wspierających jest oczywiście znacznie więcej. To tylko przykłady.

A dlaczego takie restrykcyjne środki izolacji… Od początki walki z koronawirusem mamy przygotowane dwa scenariusze. Pierwszy przewiduje, że szybko pokonamy wirusa, drugi, że będziemy musieli żyć z nim długi czas. Na razie działamy według pierwszego planu i robimy co możemy, by właśnie ten się spełnił. Wyciągamy też wnioski z doświadczeń innych państw.

Np. rozwoju sytuacji we Włoszech?

Dokładnie tak. Bo Gruzini i Włosi mają podobny temperament, podobny styl życia, charakter. Uwielbiamy się spotykać, urządzać supry (tradycyjne gruzińskie biesiady - red.), odwiedzać rodzinę czy przyjaciół. Mamy to wpisane głęboko w DNA. Nic więc dziwnego, że same zalecenia o zachowaniu dystansu i izolacji nie wystarczyły. Wielu Gruzinów zachowało się w tej sytuacji rozsądnie, ale nie wszyscy. Wiedząc jaką cenę za takie zachowania zapłacili np. Włosi, zadziałaliśmy bardziej radykalnie. Obostrzenia wprowadzone zostały prewencyjnie. W tej chwili sytuacja w Gruzji faktycznie wydaje się opanowana, ale paradoksalnie właśnie to może uśpić naszą czujność, sprawić, że zbagatelizujemy zagrożenie i dojdzie do wybuchu epidemii.

Oczywiście na ten scenariusz też się przygotowujemy. Doposażamy szpitale, lekarzy, ośrodki pomocy zdrowia. Robimy wszystko, by każdy kto zachoruje miał zapewnioną wszelką pomoc medyczną. Walczymy o każde życie.

Wspomniał pan o suprach, które w tej sytuacji mogłyby Gruzinów pogrążyć. Byłam w Gruzji tylko raz, ale to wystarczyło by się przekonać, że bez wieczornych biesiad i toastów raczej nie możecie żyć…

(Śmiech)
To prawda. Dla nas wspólne ucztowanie jest jak oddychanie. Supry organizujemy kilka razy w tygodniu, wystarczy, że spotka się kilka osób - a to się zdarza ciągle - i już jest przyjęcie.

No właśnie. To jak radzicie sobie teraz? Supry przeniosły się do sieci?

Łatwo nas rozgryźć (śmiech). Tak, spotykamy się na komunikatorach, wznosimy toasty, śpiewamy. Szczerze mówiąc robimy to niemal codziennie. Oczywiście to nie to samo, co prawdziwe spotkanie przy stole, ale choć trochę łagodzimy w ten sposób tęsknotę za życiem społecznym. Wszyscy mamy nadzieję, że już niedługo będziemy mogli zacząć luzować restrykcje i powoli wracać do normalnego życia. Bo życie w zamkniętych miastach, w zamkniętych domach, z dala od siebie, jest dla nas ogromnym wyzwaniem. Codziennie, gdy otwieram okna i widzę puste ulice Batumi, po prostu trudno mi uwierzyć, że to moje miasto, które zawsze tętni życiem.

W tej chwili wszystkie działania podporządkowane są ochronie zdrowia, ale pandemia odbija się nie tylko na zdrowiu obywateli, ale też na gospodarce i finansach mieszkańców.

Oczywiście. A im większe restrykcje, im więcej osób nie pracuje, tym te koszty są większe. W tej chwili priorytetem ministerstwa gospodarki jest wspieranie biznesu. W pierwszym scenariuszu, czyli tym zakładającym szybką wygraną z wirusem, podstawę stanowią tu zwolnienia z opłat na 4 miesiące i dofinansowanie ze strony państwa np. poprzez spłatę części kredytów przez najbliższe pół roku. Cel jest prosty - przedsiębiorcy, którzy nie mogą w tej chwili pracować i zarabiać, mają przetrwać na rynku, by gdy pokonamy wirusa mogli szybko wrócić do normalnego funkcjonowania. Oczywiście taka sytuacja nie może trwać długo, dlatego maksymalnie ograniczyliśmy możliwość przemieszczania się mieszkańców, by zatrzymać rozprzestrzenianie się choroby. Jeśli ten scenariusz zawiedzie będziemy musieli zmodyfikować działania, ale na razie sytuacja wygląda optymistycznie.

Dla Gruzji bardzo ważną częścią gospodarki jest turystyka, a to jedna z tych branż, która szczególnie mocno cierpi w czasie pandemii.

To prawda. W tej chwili dla przedsiębiorców działających w turystyce mamy programy wspierające, zwłaszcza dla hotelarzy prowadzących ośrodki, które mają od 4 do 50 pokoi. Zdajemy sobie jednak sprawę, że jeśli do lata sytuacja pandemiczna się nie zmieni, to branża zanotuje gigantyczne spadki. Jednak biorąc pod uwagę to, że nasze działania jak na razie przynoszą oczekiwane rezultaty, wierzę, że już niedługo będziemy mogli uruchomić przynajmniej turystykę wewnętrzną, czyli pozwolić Gruzinom na swobodne poruszanie się po kraju. Jeśli po zniesieniu restrykcji nie odnotujemy wzrostu zachorowań, to będziemy mogli przejść do kolejnego etapu, czyli powolnego otwierania się na gości z zagranicy.

Bierzecie pod uwagę takie pomysły, jakie ma np. Chorwacja, która też ma stosunkowo mało zachorowań i chce w ograniczonym zakresie zaprosić latem turystów?

Chyba jeszcze trochę za wcześnie, by podejmować takie decyzje, ale nie wykluczamy takich możliwości. Tym bardziej, że Gruzja ma świetne warunki dla turystyki rodzinnej. Mamy bardzo dużo pięknych miejsc, które w naturalny sposób są odizolowane od miast i skupisk ludzi, które mogą być teraz bardzo poszukiwane.

Dodatkowym atutem będzie z pewnością fakt, że Gruzja nie kojarzy się z ogniskami pandemii, doskonale radzi sobie z kryzysem, a przez to odbierana jest czy będzie jako kierunek bezpieczny.

Mam nadzieję, że faktycznie tak będzie i dlatego już teraz zastanawiamy się w jaki sposób przygotować się na przyjazd turystów tak, by zapewnić bezpieczeństwo gościom, a jednocześnie naszym mieszkańcom. Myślę, że rozwiązaniem może być właśnie odpoczynek izolacyjny, rodzinne wakacje w tych trudniej dostępnych miejscach, gdzie natura sama ogranicza liczbę osób, które mogą w nich przebywać. Tym bardziej, że właśnie z takich miejsc - położonych przede wszystkim w pięknych górach - słynie nasz kraj.

Czy są takie miejsca w Gruzji, albo w samej Adżarii, w tej chwili niedostępne przez zakaz opuszczania miasta, do których szczególnie pana ciągnie? Które pan odwiedzi, gdy tylko to będzie możliwe?

Jest wiele takich miejsc. Ja szczególnie tęsknię za górami. Górna Adżaria, Swaneti, Kazbegi, wspaniały Kaukaz… Serce mi się rwie w te rejony i mam nadzieję, że niedługo będę mógł znów napawać się ich pięknem. Jednak moim najukochańszym miejscem w Adżarii jest znajdujący się zaledwie 25 km od Batumi, Park Narodowy Mtirala, zwany też "Płaczącymi Górami". Ta druga nazwa doskonale oddaje klimat parku, najbardziej deszczowego miejsca na całym Kaukazie. To miejsce wyjątkowe nie tylko na skalę Gruzji, ale całego świata. Dzięki ogromnej wilgotności, natura tu jest bujniejsza niż gdziekolwiek indziej i absolutnie wyjątkowa. Wszechobecna zieleń, potoki, wodospady, rozlewiska. To miejsce, które podbije serca wszystkim miłośnikom przyrody i piękna wizytówka Gruzji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)