Latanie z koronawirusem jest śmiertelnie niebezpieczne. Naukowcy znają powód
Wsiadanie na pokład samolotu z objawami koronawirusa jest przede wszystkim bardzo nieodpowiedzialne - narażamy tym samym innych pasażerów na złapanie podstępnego wirusa. Amerykańscy naukowcy przekonują, że należy z tego zrezygnować także z egoistycznych powodów - na pokładzie objawy choroby mogą być wyjątkowo dotkliwe.
Przy obecnych obostrzeniach i środkach bezpieczeństwa na lotniskach, istnieje teoretycznie małe prawdopodobieństwo, że na pokładzie znajdzie się ktoś zarażony COVID-19. Niestety wiele historii z ostatnich miesięcy pokazuje, że pasażerowie potrafią zataić objawy i wsiąść do samolotu z kaszlem czy gorączką.
Narażają tym samym pozostałych pasażerów na złapanie koronawirusa. Choć sami maja skąpe objawy, inni mogą chorobę znieść dużo gorzej. Po drugie tym samym przyczyniają się do dalszego rozwoju pandemii. Niestety wciąż znajdują się osoby, które nic sobie z tego nie robią.
Latanie niebezpieczne dla osób z COVID-19
Do argumentów, które mają szansę trafić bardziej do tego typu pasażerów, należą ostatnie wyniki badań amerykańskich naukowców. Jak podaje The Washington Post, latanie jest wysoce niewskazane dla osób z koronawirusem. Wyjątkowo niebezpieczne jest dla nich niskie ciśnienie na pokładzie, które może prowadzić do zgonu. Lekarze przypuszczają, że było ono powodem większości śmiertelnych przypadków osób zakażonych, które miały miejsce na pokładzie samolotów w ostatnich miesiącach.
- Jeśli wsiądziesz do samolotu z COVID-19, wraz ze wzrostem wysokości będziesz narażony na znacznie większe ryzyko - mówi Nicholas Hill z Tufts Medical Center w Bostonie. - To nie jest coś charakterystycznego tylko dla koronawirusa, dotyczy to wszystkich chorób, które powodują problemy z oddychaniem - dodaje.
USA - pasażer z objawami koronawirusa zmarł podczas lotu
Ostatni przypadek śmierci podczas lotu miał miejsce w grudniu w USA. Do tragedii doszło na pokładzie samolotu United Airlines. Mężczyzna leciał z Orlando na Florydzie do Los Angeles w Kalifornii. Gdy okazało się, że potrzebuje natychmiastowej pomocy lekarskiej, maszyna została skierowana do Nowego Orleanu. Mimo wysiłków załogi, mężczyzny nie udało się uratować i zmarł jeszcze przed awaryjnym lądowaniem.
Według pasażerów mężczyzna podczas lotu wykazywał objawy koronawirusa, co miała potwierdzić także żona zmarłego.
"Trząsł się i pocił wchodząc na pokład samolotu. Był wyraźnie chory i zmarł w trakcie lotu" - czytamy na Twitterze relację jednego z pasażerów.
Źródło: The Washington Post