W PodróżyLOT stanie się lotniczą potęgą? Polski przewoźnik ma ambitne plany

LOT stanie się lotniczą potęgą? Polski przewoźnik ma ambitne plany

Wszystko wskazuje na to, że po latach kryzysu i widmie prywatyzacji, nadeszły dobre czasy dla Polskich Linii Lotniczych LOT. Narodowy przewoźnik inwestuje w samoloty i uruchamiają nowe połączenia. W ubiegłym roku zarobił blisko 300 mln zł, a z jego usług skorzystało 5,5 mln pasażerów. Czy linia wygryzie konkurencję i stanie się jedną z najważniejszych w Europie? Eksperci nie mają wątpliwości, że otwarcie kolejnych dalekodystansowych połączeń oznacza, że LOT powraca na główne światowe szlaki lotnicze.

LOT stanie się lotniczą potęgą? Polski przewoźnik ma ambitne plany
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Wojciech Gojke

10.05.2017 | aktual.: 11.05.2017 14:37

Ostatnie lata dla LOT-u nie były korzystne, a z roku na rok sytuacja się tylko pogarszała. Rząd "wpompował" w spółkę pół miliarda złotych i mimo pomocy publicznej, spółka w 2015 r. odnotowała stratę w wysokości 327 mln zł. Linia tłumaczyła, że wynikała ona m.in. z księgowego rozliczenia sprzedaży i leasingu zwrotnego sześciu Embraerów 170. Na ujemny wynik wpłynęła też konieczność przejęcia 10 bombardierów po Eurolocie. Do tego doszły niekorzystne różnice kursów walut i tymczasowe zawieszenie wielu połączeń. Było to związane z restrukturyzacją i planem zaakceptowanym przez Unię Europejską.
- To, że było 300 mln straty, w żaden sposób nie zagrażało LOT-owi. Mamy kontynuację i z jednej strony oferuje się obecnie nowe połączenia, ale należy pamiętać też o tym, że rynek przez ten czas nie spał, tylko ktoś tych pasażerów podbierał - mówi w rozmowie z WP Adrian Furgalski, wiceprezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Długo oczekiwany zysk i nowe kierunki

Ograniczenia nałożone przez UE obowiązywały do końca 2015 r. - Nie mogliśmy latać tyle, ile chcieliśmy. Na szczęście te ograniczenia spadły i pozwoliło to nam poszerzyć ofertę o 30 proc. Także w tym roku liczba połączeń wzrosła o kolejne 30 proc. - informuje Wirtualną Polskę LOT. W kwietniu ubiegłego roku przewoźnik zaczął wychodzić na prostą i zysk wyniósł o 30 mln więcej niż zakładano. Jak mówił wówczas prezes spółki Rafał Milczarski, w 2016 r. przewoźnik zarobił w sumie 300 mln zł netto, w tym prawie 200 mln z przewozu pasażerów.

Obraz
© Shutterstock.com

Na duży sukces linii LOT ma wpływ uruchomienie w zeszłym roku 23 nowych połączeń, w tym do Tokio i Seulu. To najwięcej nowych tras ze wszystkich europejskich przewoźników. W tym roku doszło 13 kolejnych kierunków, wśród nich połączenia do stolicy Kazachstanu Astany, do czarnogórskiej Podgoricy, chorwackiej Puli, Stuttgartu czy do Tel Awiwu. Do izraelskiej metropolii będzie można polecieć od czerwca z Gdańska, Wrocławia i Poznania oraz Lublina (obecnie lata tylko z Warszawy).

- To co mi się podoba w stosunku do poprzedników, to to, że obecnie LOT nie skupia się tylko na Warszawie. Wcześniej pomijano regiony, gdzie weszli tani przewoźnicy i m.in. Lufthansa. Trudno będzie odzyskać rynek, ale główne porty rosną szybko i chociażby powrót do połączenia Kraków-Stany Zjednoczone, czy otworzenie trasy Gdańsk-Tel Awiw jest dobrym krokiem - ocenia Adrian Furgalski.

Nowe połączenia dalekiego zasięgu

Dzięki nowej strategii, którą LOT wdraża od zeszłego roku, Polacy mogą teraz również latać do Newark i do Los Angeles (to jedyna linia w Europie Środkowej, która oferuje bezpośrednie loty do Kalifornii). Rejsy z lotniska Chopina do "Miasta Aniołów" obsługiwane są Boeingami 787 Dreamliner. Połączenie to jest siódmą trasą dalekiego zasięgu (po Tokio, Seulu i Pekinu) i czwartą trasą LOT-u do Ameryki Północnej, po Chicago, Nowym Jorku i Toronto.

Przedstawiciele linii mówią wprost, że jednym z elementów strategii firmy do 2020 r. jest rozwój połączeń do Ameryki Północnej i Azji (pod tym względem Warszawa ma przewagę geograficzną) oraz odzyskanie udziału w polskim rynku na poziomie min. 25 proc. Zgodnie z planem, przewoźnik chce stać się linią pierwszego wyboru nie tylko dla pasażerów podróżujących z Polski, ale również innych krajów w regionie Europy Środkowo-Wschodniej oraz z Kaukazu i Bliskiego Wschodu.

Obraz
© Shutterstock.com

- Bazujemy swój wzrost na tym, że w obszarze Europy środkowo-wschodniej, wliczając w to też Węgry, Bułgarię, Rumunię czy Słowenię, nie ma żadnej linii, która miałaby potencjał zbliżony do nas. Ten rynek rozwija się bardzo dynamicznie. Nie tylko chcemy wozić pasażerów z Polski, ale też z innych krajów, głównie z tego regionu Europy, przez Warszawę – przekazuje Wirtualnej Polsce przedstawiciel LOT-u.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w 2020 r. narodowy przewoźnik będzie oferować 88 połączeń i osiągnie taką skalę działalności, czy Finnair, Tap Portugal czy Austrian.
- Ambicje są duże, ale wciąż nie mamy maszyn, którymi moglibyśmy latać – komentuje LOT.
Jednak to się wkrótce zmieni. Za 3 lata linia będzie mieć do dyspozycji nowiutkie Boeingi 787 Dreamliner (obecnie posiada 6, do końca roku będzie ich 8, a do 2025 r. pojawi się dodatkowo 16) oraz Boeingi 737 (do 2025 r. 15 nowych). To sprawi, że będziemy mieć najmłodszą średnią wieku maszyn w Europie. Wraz ze wzrostem siatki połączeń trzeba będzie zatrudnić aż 400 dodatkowych pilotów i ponad 1000 członków personelu pokładowego. Czyli liczba pracowników w spółce wzrośnie ponad dwukrotnie.

Plan dynamicznego wzrostu działalności w najbliższych latach jest nie tylko spowodowane ambicjami spółki, ale stanowi konieczność dalszego funkcjonowania LOT-u. W przeciwnym przypadku może zostać wypchnięty z rynku przez konkurencję.

Obraz
© Shutterstock.com

Centralny Port Lotniczy

Ambitne plany LOT-u przekładają się też na wyzwania w postaci budowy nowego, Centralnego Portu Lotniczego. Według przewidywań w 2030 r. przepustowość lotniska Chopina osiągnie swoje maksymalne wartości. Według prognoz Urzędu Lotnictwa Cywilnego, co roku polski rynek będzie rósł o 5 proc., a do 2030 r. można spodziewać się podwojenia liczby pasażerów. Podobne szacunki przedstawiają inne zagraniczne instytucje.

- Pytanie, czy wynik 10 mln pasażerów jesteśmy w stanie zrealizować. Wydaje się, że tak. Natomiast przebicie sufitu, za którym będzie dalszy rozwój będzie niemożliwy, jeśli będziemy działać w pojedynkę - mówi Furgalski. Dodaje, że dziś mówienie o gospodarce w perspektywach 5-letnich w przypadku linii lotniczych jest trudne, ponieważ to branża, która najboleśniej jest uzależniona od od takich kwestii, jak terroryzm, zagrożenia chorobami czy pogorszenie koniunktury gospodarczej.
- Ze względu na globalne duże znaki zapytania dobrze by było, gdyby LOT posiadał silnego partnera. Nawet jak rozwija się, to duże grupy lotnicze rosną jeszcze szybciej. Kiedy my się cieszymy z dwóch nowych Dreamlinerów, te linie cieszą się z dwudziestu, a nawet dwustu - ocenia ekspert.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (115)