Magiczne miejsce w Normandii czy średniowieczna pułapka na turystów?
To drugie po Paryżu najpopularniejsze miejsce we Francji. Dostojne opactwo, które właśnie obchodzi 1000-lecie rozpoczęcia budowy, odwiedza co roku ponad trzy miliony turystów z całego świata. O wyprawie na tę magiczną wyspę marzyłam od dawna, ale wyjeżdżam stąd lekko zawiedziona.
Historia wzgórza świętego Michała i znajdującego się tam opactwa sięga odległych czasów średniowiecza, kiedy to biskup Aubert z Avranches doznał objawienia i wzniósł na skale niewielki kościół ku czci św. Michała Archanioła. Nieco ponad 200 lat później do Mont-Saint-Michel przybyli pierwsi zakonnicy i założyli tam opactwo benedyktyńskie. Opactwo przetrwało nie tylko wojnę stuletnią, ale również mroczne czasy rewolucji francuskiej, kiedy to na pewien czas zostało przekształcone w więzienie.
Czytaj także: Budowę rozpoczęto 1000 lat temu. Co roku przyciąga tłumy
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Nie ma tutaj czegoś takiego jak pociągi, a samoloty są bardzo drogie
Tłumy turystów i najdroższy omlet w historii
Świadoma, że największe tłumy przybywają do Mont-Saint-Michel przed południem, przyjeżdżam na wyspę wczesnym wieczorem z zamiarem spędzenia tam nocy, aby rano w spokoju zwiedzić opactwo. Jeżeli ktoś ma podobny pomysł, musi niestety głęboko sięgnąć do kieszeni, bo nocleg w jednym z tamtejszych hoteli to w sezonie letnim wydatek rzędu nawet tysiąca złotych.
Ja zatrzymałam się w hotelu La Mere Poulard, któremu na pewno nie można odmówić uroku, ale za który w innej lokalizacji na pewno nie zapłaciłabym takiej kwoty.
Kolejne zaskoczenie przyszło, gdy po spacerze wokół wyspy postanowiłam coś zjeść. Wczesnym wieczorem na Mont-Saint-Michel przebywa zdecydowanie mniej osób niż w ciągu dnia, jednak do kilku restauracji, które się tam znajdują dość wcześnie ustawiają się spore kolejki. Wszyscy głodni, którzy nie poczynili zawczasu rezerwacji, są bez zbędnych ceregieli odsyłani z kwitkiem.
Przed przyjazdem bardzo chciałam spróbować tutaj lokalnego specjału, czyli najsłynniejszego francuskiego omletu a la Mère Poulard, przygotowywanego według liczącego niemal 150 lat przepisu. Samo ubijanie jajek, które można obserwować tutaj na żywo, to małe show. Niestety jeden rzut okiem na menu i szybko tracę apetyt, bo cena omletu to minimum 40 euro za sztukę (ok. 180 zł).
Odchodzę, ale szybko wracam, bo ceny w innych miejscach nie są wcale niższe, zaś opinie o nich w mediach społecznościowych nie zachęcają. "Straszne, katastrofalne jedzenie i niemiła obsługa" - czytam pierwszy z brzegu komentarz.
Tuż za moimi plecami słyszę z kolei, jak wysoki Francuz tłumaczy swoim towarzyszom, że statystyczny turysta odwiedza Mont-Saint-Michel raz w życiu, więc miejscowi doskonale wiedzą, jak go wtedy oskubać. W duchu zgadzam się z tymi słowami, bo jakość usług na pewno nie idzie tutaj w parze z wygórowanymi cenami. Ostatecznie decyduję się zjeść owoce morza, które w Normandii są naprawdę wybitne i o dziwo o połowę tańsze niż słynny omlet.
Opactwo na skale i niesamowity widok na zatokę Saint-Michel
Rano postanawiam w końcu zwiedzić opactwo. Kilka minut przed dziewiątą do wejścia ustawia się już pokaźna kolejka oczekujących. Na szczęście przesuwa się ona dość sprawnie. Cena biletu wstępu to 11 euro (około 50 zł).
Na pewno jednak warto zdecydować się tutaj na opcję z przewodnikiem, który umili nam wspinaczkę po wysokich schodach ciekawymi opowieściami i legendami o dawnym życiu opactwa. Bez tego sam spacer po opactwie nie zrobiłby na mnie aż takiego wrażenia, choć widok na zatokę z jego szczytu jest rzeczywiście imponujący. Poza opactwem samo miasteczko można obejść w około dwadzieścia minut.
Mont-Saint-Michel. Jak dojechać?
Do Mont-Saint-Michel można dziś dotrzeć tylko w jeden sposób, korzystając z darmowego autobusu, który odjeżdża średnio co kwadrans spod centrum informacji turystycznej. Podróż trwa ok. 12 minut. Można też oczywiście pokonać tę liczącą niemal trzy kilometry trasę piechotą.
Samo Mont-Saint-Michel słynie z największych pływów w Europie, które sprawiają, że w niektóre dni wzgórze jest całkowicie odcięte od lądu. Dokładna prognoza dotycząca pływów jest na bieżąco aktualizowana i dostępna w internecie.
Właśnie z powodu pływów nie ma możliwości dotarcia na wyspę samochodem, który należy zostawić na jednym z kilkunastu znajdujących się w pobliżu przystanku parkingów. Nie jest to wcale takie proste, bo te położone najbliżej są zarezerwowane wyłącznie dla gości hotelowych, którzy nocują na wyspie. Warto też dodać, że koszt pozostawienia auta na noc na takim parkingu to minimum 20 euro (około 90 zł).
Mont-Saint-Michel. Czy naprawdę warto?
O tym, jak ważną rolę w historii i świadomości narodowej Francuzów odgrywa Mont-Saint-Michel, może świadczyć fakt, że na obchody 1000-lecia przybył tutaj sam prezydent Emmanuel Macron.
Czy warto tutaj przyjechać? Na pewno, choć trzeba mieć świadomość tego, że przez ogromną popularność miejsce to nie oparło się wszeobecnej komercji. Na pewno warto też zawczasu wszystko zaplanować, aby uniknąć niepotrzebnych kosztów. Nie ma absolutnie konieczności nocowania na wyspie. Lepiej zdecydować się na nocleg w jednym z hoteli poza jej terenem lub nawet w pobliskiej miejscowości Pontorson.
Aby uniknąć tłumów, warto też odwiedzić Mont-Saint- Michel poza sezonem. Kiedy wyjeżdżam wczesnym przedpołudniem, w stronę opactwa zmierzają już prawdziwe tłumy. W duchu cieszę się, że chociaż to mnie ominęło.