Modlin. Mieli lecieć na wakacje do Grecji. 14 osób zostało na lotnisku
Część pasażerów nie zdążyła na samolot przez alarm bombowy, który sparaliżował lotnisko w Modlinie na dwie godziny. Wśród nich jedna czwarta uczestników zorganizowanej wycieczki do Grecji. Właściciel biura podróży zapowiedział, że zgłosi sprawę do sądu.
Grupa turystów z całej Polski, która wykupiła wycieczkę do Grecji, miała 21 września odlecieć samolotem Ryanaira z portu lotniczego Modlin. Ok. godz. 13 ogłoszono tam alarm bombowy, bo ktoś zostawił w terminalu bagaż bez opieki. Akcja trwała dwie godziny, a po niej tysiące pasażerów rzuciły się do odprawy.
Alarm bombowy na lotnisku w Modlinie - 14 osób nie zdążyło na samolot
W krótkim odstępie czasu z Modlina miało startować kilka samolotów, więc na lotnisku zapanował chaos. Pasażerowie lotu do Salonik, którzy nie zdążyli nadać bagażu, zostali poinstruowani przez pracownika linii lotniczej Ryanair, by wraz z bagażami przejść do punktu kontroli. Powiedziano im, że walizki zostaną załadowane do luku bagażowego dopiero na płycie lotniska.
Wielkimi walizkami byli z kolei zaskoczeniu pracownicy kontroli bezpieczeństwa. Kazali podróżnym usuwać z nich przedmioty, których nie można przewozić w bagażu podręcznym. W efekcie chaosu wywołanego alarmem bombowym, 14 osób z 46-osobowej grupy zostało na lotnisku. Ryanair odleciał bez nich.
Alarm bombowy na lotnisku w Modlinie - biuro podróży zażąda odszkodowania
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", w podobnej sytuacji miało się znaleźć również kilkudziesięciu pasażerów lotu do Londynu. Władze portu nie mają sobie jednak nic do zarzucenia. Twierdzą, że przez alarm bombowy odprawa została przedłużona o 10 minut.
Przedstawiciel biura podróży, które transportowało turystów do Salonik, zapowiedział, że wystąpi do władz lotniska oraz do Ryanaira o duże odszkodowanie. Koszty, które poniósł na przewóz i zakwaterowanie podróżnych, którzy nie zdążyli na lot, wyniosły kilkadziesiąt tys. zł.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"