Morskie Oko. Nieodpowiedzialni turyści odpalili race i robili zdjęcia. Konsekwencje były dotkliwe
Grupa turystów, która spędzała czas nad Morskiem Okiem, nie tylko przebywała w miejscu z zakazem wstępu, ale też odpalała race. Świadkiem incydentu była wolontariuszka TPN-u. O zdarzeniu została poinformowana Straż Parku.
Morskie Oko to największe jezioro po polskiej stronie Tatr. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc wśród turystów na południu naszego kraju. Nic więc dziwnego, że jest odwiedzane przez rzesze urlopowiczów, zwłaszcza w okresie letnim. Jednak nie wszyscy zachowują się w sposób odpowiedzialny.
Przyłapani na odpalaniu rac
Im więcej turystów w danym miejscu, tym większe prawdopodobieństwo, że wydarzy się jakiś incydent. Dlatego okolice Morskiego Oka są codziennie patrolowane przez wolontariuszy Tatrzańskiego Parku Narodowego. Łatwo ich rozpoznać – są wyposażeni w odzież służbową, kamizelkę i krótkofalówki do szybkiej łączności. Jak informuje serwis "Tatromaniak", jedna z wolontariuszek podczas niedzielnego patrolu zauważyła urlopowiczów, którzy zachowywali się jak stadionowi chuliganie.
"Idąc prawą stroną od schroniska Morskie Oko, zobaczyłam, że grupka turystów przebywa w miejscu z zakazem wstępu, przy wodzie. Dochodząc do miejsca, w którym przebywała młodzież, zauważyłam, że odpalili race i robią sobie zdjęcie" - napisała Agnieszka Przybylska na grupie "Wolontariat TPN" na Facebooku.
Skończyło się na pouczeniu
Pani Agnieszka poinformowała o zdarzeniu Straż Parku, która ostatecznie nie mogła przybyć na miejsce. Jej pracownicy uczestniczyli w akcji w wyższych partiach Tatr. Jednak na miejscu zdarzenia pojawił się podleśniczy, który przebywał w okolicy.
Pracownik Służby Leśnej przekazał turystom, że za wybryk polegający na odpaleniu rac każdy z nich dostanie mandat w wysokości 500 zł. Urlopowicze przestraszyli się dotkliwej kary, zaczęli przepraszać i tłumaczyć się, że są studentami z Ukrainy i nie wiedzieli o zakazie używania środków pirotechnicznych w tym rejonie. Ostatecznie podleśniczy pouczył grupę, a wypaloną racę kazał wyrzucić poza terenem parku.
Źródło: "Tatromaniak"