Najpiękniejsze spotkanie lądu i morza. Zatoka Kotorska po sezonie
Przyjemne kilkanaście stopni C i słoneczko na wybrzeżu, a bilety lotnicze - w śmiesznie niskich cenach. Boka Kotorska poleca się na jesienny city break albo ucztowanie po zbiorach owoców.
W internecie wpadła mi w oko świetna okazja: "podróż na Bałkany w dwie strony tańsza niż bilet PKP". Zaciekawiona, zajrzałam. Faktycznie! Ryanair lata z podkrakowskiego lotniska Balice do Podgoricy, a ceny biletów na jesień zwalają z nóg. Przykładowo bilet w dwie strony na tydzień w listopadzie kosztuje 38 zł (rzecz jasna tylko z małym bagażem podręcznym). Rozmarzyłam się, wspominając lato nad Zatoką Kotorską.
"Fiord" nad Adriatykiem
Czarnogórę można odwiedzić przylatując z Polski na lotnisko w Podgoricy, w Tivacie albo - tak jak ja - w chorwackim Dubrowniku, oddalonym tylko o 50 km od popularnego wśród turystów miasta Herceg Novi, pierwszego kurortu po przekroczeniu granicy z Czarnogórą. Magnesem, przyciągającym mnie do Czarnogóry była Boka Kotorska: majestatyczne, surowe góry odbijające się w tafli wody wąskich przesmyków zatoki.
By dojechać nad nią ze wspomnianych lotnisk trzeba oczywiście doliczyć czas i opłatę za transfer. Z Podgoricy jedzie się ok. 2 godziny, z Dubrownika ok. półtorej godziny, a z Tivatu 50 minut. My za autobus z Dubrownika do Kotoru zapłaciliśmy 125 kun (ok. 77 zł) za osobę. Ale widoki są tego warte.
Zatoka ta rozcapierza się w cztery zalewy i jako żywo przypomina skandynawski fiord. Ale fiordem nie jest, tylko riasem - zalaną doliną rzeczną. Z włoskiego pochodząca nazwa zatoki - Boka - oznacza usta, bo niby ten kształt ma przypominać z lotu ptaka.
Boka Kotorska oferuje absolutnie wszystko, o czym marzy turysta: zapierające dech w piersiach pejzaże, historyczne, kamienne miasteczka, możliwość pływania i żeglowania, pyszną kuchnię i wino. Sama zresztą trasa wokół zatoki - od Herceg Novi, przez Risan, Perast, Dobrotę aż do Kotoru - jest przeżyciem zapadającym w pamięć. A koszt biletu autobusowego to tylko 5 euro.
Lord Byron napisał o zatoce, że w chwili narodzin planety tu miało miejsce najpiękniejsze spotkanie lądu i morza. Pomyślcie: tyle piękna za 5 euro!
Biegiem do twierdzy
Kotor jest bodajże najbardziej znanym miastem w Czarnogórze i wart jest swojej sławy. Razem z całą zatoką został wpisany na listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO. Warto się zgubić w plątaninie wąskich uliczek jego starówki albo posiedzieć w knajpie z widokiem na miejski mury, ze szklaneczką wina Vranac w dłoni. Najlepiej - po zachodzie słońca. Bo przez cały dzień w Kotorze kłębi się tłum wycieczkowiczów, przywożonych gigantycznymi statkami pasażerskimi, cumującymi w porcie przed główną bramą. Przeciskające się nocą po wąskim zalewie Kotorskim oświetlone "pływające wieżowce" wyglądają nierealnie.
Nad miastem góruje Twierdza św. Jana, a właściwie jej ruiny pięknie oświetlone nocą, na wspomnienie której pewnie już zawsze będę chichotać. Otóż wejście do niej kosztuje 8 euro, ale nasz gospodarz Goran zdradził, że jeśli wchodzi się przed godz. 7 rano, jest za darmo.
- Ile nam zajmie dojście? - zapytaliśmy.
- Tak z pół godziny - oszacował Goran.
Ok, zdecydowaliśmy się zerwać świtem i zaoszczędzić. Przy wejściu na szlak minęliśmy wprawdzie bramkę, ale wydawało mi się, że płaci się jednak na górze. Biegliśmy prawie po stromych schodach, wypluwając płuca, żeby tylko zdążyć przed tą 7.00. Na szczycie okazało się, że jedyna bramka była usytuowana na dole i Goran miał na myśli to, że pół godziny zajmie nam dojście z kwatery do niej. Gdy usłyszał, że wbiegliśmy w pół godziny do twierdzy na szczycie, osłupiał: - To w ogóle jest możliwe?
Pewnie opowiadał potem znajomym o skąpych Polakach…
Matka Boża ze Skały, usypana kamyk po kamyku
Ceny to istotna sprawa dla każdego turysty. Nas te kotorskie nieco zaskoczyły, np.: 15 euro za dwa leżaki i parasol na plaży miejskiej w Kotorze; ośmiornica w restauracji nad wodą 15-18 euro; mule - 7 euro; wstęp do Akwarium - 5 euro; taksówki w obrębie miasta 3-4 euro; szklaneczka wina od 2 do 7 euro (chyba że znajdzie się taki pub jak Klub Invalida, gdzie barman szczodrą ręką leje piwo i rakiję za 1,50 euro).
15 euro kosztowała latem wycieczka szybką łodzią do Perastu, z postojem po drodze na maleńkiej wysepce Gospa od Skrpjela, którą prawie w całości zajmuje kościół z muzeum.
Wiąże się z nią piękna legenda. Otóż w 1452 roku dwóch marynarzy wracających do domu z długiego rejsu, znalazło na wynurzających się z zatoki skałach ikonę Matki Bożej z Dzieciątkiem. Uznali to za znak i postanowili w tym miejscu wznieść świątynię. Zaczęli wrzucać kamienie wokół skały, a w końcu dołączyli do nich inni, wypływający w morze. Kościół Matki Bożej ze Skały stanął więc na skrawku lądu, usypanym przez marynarzy powierzających swój los Najświętszej Panience.
Zobacz też: Zdjęcia z pustyni Atakama. Przerażający widok
Równie urokliwe jest miasteczko Perast, ze śródziemnomorską architekturą, zabytkowymi kościołami i cerkwiami, a nawet XVII- i XVIII-wiecznymi pałacami. Muszę też dodać, że świetnie wypoczywa się w miejscowości Djenovici już na trasie do Herceg Novi. Po sąsiedzku wybudowano tam dwa lata temu onieśmielające przepychem Portonovi z wypasioną mariną i elegancka portową promenadą. Ceny? Nie pytajcie.
Przepis na smakowitą jesienną Czarnogórę
Czy w ogóle warto jechać do Czarnogóry po sezonie, pod koniec października i w listopadzie? Zapytałam o to znawców - Natalię i Jędrzeja, którzy z miłości do Czarnogóry rzucili wszystko i przeprowadzili się do Budvy. Od 2017 roku prowadzą najpopularniejszego polskiego bloga poświęconego temu krajowi - hvala.pl, na którym dzielą się swoją wiedzą. Ale też prowadzą biuro podróży i organizują autorskie wyprawy.
- Czy to przed, czy po sezonie, zdecydowanie polecamy Czarnogórę - nie mają wątpliwości Natalia Kośnik i Jędrzej Grabiec. - Pogoda nadal kusi słonecznymi dniami, do tego brak tłumów, spokój na ulicach, brak korków i co bardzo ważne, niskie ceny! Można wynająć apartament w wysokim standardzie w cenie kilkukrotnie niższej niż w sezonie letnim. Leżaki są za darmo i w końcu pojawiają się promocje na wynajem samochodu. Kolejnym aspektem przemawiającym na korzyść odwiedzania Czarnogóry jesienią są liczne, promocyjne loty bezpośrednie z Polski. Warto pamiętać, że w tym okresie część restauracji i barów się zamyka. Nie skorzystamy także z niektórych atrakcji turystycznych. Małe miejscowości nie działają poza sezonem, dlatego zdecydowanie polecamy większe miasta, jak Herceg Novi, Tivat, Budvę czy Bar.
Natalia i Jędrzej zwracają uwagę na pewien zaskakujący fakt: w Czarnogórze nawet w listopadzie znajdziemy słońce i temperatury powyżej 20 st. C.
- Na wybrzeżu potrafi przygrzać i jeszcze wiele osób korzysta ze słonecznych czy morskich kąpieli. Jest to idealna pogoda na zwiedzanie: nie za gorąco, nie za chłodno – świetnie na spacery czy trekking, ale ten na wybrzeżu, bo w górach (różnica godziny jazdy samochodem) może pojawić się pierwszy śnieg. Ukształtowanie terenu powoduje, że mamy dużą różnorodność i każdy znajdzie coś dla siebie. Jeżeli zdarzą się deszczowe dni, to warto wtedy poznać ten kraj od gastronomicznej strony, bo jesień to czas zbiorów: cytrusów, granatów, kiwi, produkcji rakii, wina czy robienia ajwaru - podpowiada ekipa hvala.pl.