Najpopularniejsze oszustwa w podróży – na co uważać?
Wymarzone, wyczekane wakacje – należały ci się. Na miejscu jest bajkowo: przepiękne krajobrazy, pyszne jedzenie i przemili ludzie. Do czasu. W pewnym momencie orientujesz się, że ktoś cię podstępnie oszukał. Bez względu na to, ile pieniędzy straciłeś, niesmak pozostaje. Jak się uchronić przed takimi sytuacjami? Na co zwracać uwagę? Przeczytaj nasz mini poradnik.
Pamiętasz perypetie Bridget Jones, która pojechała do Tajlandii po słońce i duchową przemianę, a w konsekwencji trafiła za kratki? Oskarżona o przemyt narkotyków, na długo zapamięta, żeby nie ufać bezgranicznie wakacyjnym flirtom i przystojniakom, którzy wykorzystując twoją naiwność, proszą cię o przewiezienie „jakiejś torby”.
Na szczęście nie wszystkie urlopy w pięknych miejscach muszą się kończyć w taki sposób. Wystarczy tylko mieć trochę oleju w głowie lub wiedzieć, czego się spodziewać. Na turystów bezustannie czyha mnóstwo mniejszych i większych zagrożeń. Oszuści działają w przemyślany, nierzadko zorganizowany sposób i wiele wskazuje na to, że przeczytali kilka poradników psychologicznych, bo całkiem nieźle udaje im się manipulować ludźmi. Jeśli więc nie chcesz, by jakiś niecny typ zepsuł ci wypoczynek, sprawdź, na co musisz być przygotowany.
Metoda na zdjęcie
Miła para chce sobie zrobić zdjęcie na tle popularnej atrakcji turystycznej. Biedacy, nie wzięli ze sobą selfie sticka. "Zrobisz nam zdjęcie?" – proszą, uśmiechając się rozbrajająco. Tylko bezduszny kamień mógłby im odmówić, prawda? Jakież jest twoje zdziwienie, gdy naciskasz spust migawki i orientujesz się, że aparat nie działa. Chcesz go zwrócić właścicielowi, ale jakoś tak „niefortunnie” w trakcie przekazywania sprzętu upada on na chodnik. W tym przypadku możliwe są dwie wersje zdarzeń. Pierwsza: nagle pojawia się grupa wspólników, oburzonych, że nie chcesz zwrócić kosztów za naprawę aparatu – ciężko będzie ci się wymigać, bo cwaniaczki zaczną grozić wezwaniem policji. Druga opcja: wykorzystując powstałe zamieszanie, wspólnik podstawionej pary przeczesze twoje kieszenie. Nasz rada: jako pierwszy wysuń argument z policją, towarzystwo szybko się ulotni.
Metoda na sztuczny tłum
Spacer pięknym deptakiem. Nagle twoich uszu dobiegają odgłosy radosnej zabawy. Zza grupki ludzi dostrzegasz pokaz połykaczy ognia lub inny, równie wciągający show. Prowadzący „imprezę” zagadują, zapraszają dzieciaki do udziału w przedstawieniu. Ulegasz świetnej atmosferze, bawisz się razem z tłumem, tracisz czujność. Nawet, gdy ktoś cię popchnie, potrąci twoją torbę, nie zapala ci się czerwona lampka. W tym czasie grupka nierzucających się w oczy jegomościów „z widowni” swobodnie przegrzebie twój plecak lub obada kieszenie. Problem dotyczy w zasadzie wszystkich popularnych lokalizacji i oczywiście zdarza się nie tylko w sztucznie wykreowanym tłumie. Jednym z miejsc, w którym do kradzieży kieszonkowych dochodzi najczęściej, jest paryski Luwr. Czarujący uśmiech Mona Lisy może wprawiać w trans, a w dzikim tłumie, który próbuje się dopchnąć w pobliże słynnego malunku Leonarda da Vinci, ludzie tracą resztki rozsądku. W tym przypadku masz wybór: albo nie iść do Luwru i zamiast tego zostać w hotelowym pokoju, by poczytać rewelacyjne teksty na portalu WP, albo zachować czujność, przemierzając labirynty jednego z najpopularniejszych (także wśród kieszonkowców) muzeów świata.
Metoda na ominięcie kolejki
Mówiliśmy, żeby Luwr omijać z daleka. Ale i tak się zdecydowałeś. No trudno, ostrzegaliśmy. Gdy docierasz na miejsce, robi ci się słabo. Kolejka do kasy jest większa, niż te w Polsce za czasów PRL-u, gdy rzucili papier toaletowy. Kiedy już zaczynać rozmyślać nad powrotem do hotelu i poczytaniem tekstów na WP, nagle zjawia się wybawca, oferujący bilety, które pozwolą ci „oszukać system” i skierować się od razu do wejścia. Bardzo przykro ci się robi, kiedy bileter informuje cię, że „z fałszywymi biletami nie wpuszczają”. Denerwujesz się strasznie, przeklinasz solennie wszystkich Francuzów, obiecujesz sobie, że już nigdy nie przyjedziesz do Paryża, ostatecznie wracasz do pokoju i opróżniasz cały barek.
Tego typu sytuacje zdarzają się często nie tylko w przypadku Luwru i Wieży Eiffla, ale także we wszystkich bardzo obleganych przez turystów atrakcjach – w Londynie, Rzymie czy Madrycie. Nasza rada: trenuj cierpliwość.
Metoda na różę
Największe zagrożenie czyha w tym przypadku na panów podróżujacych z paniami. A twoja „druga połówka” z uśmiechem oświadcza ci, że w prezencie otrzymała różę. Mina ci rzednie, gdy sekundę później "majfrend" informuje cię, że za kawałek wymiętoszonego badyla oczekuje zapłaty. By twoja partnerka nie pomyślała, że jesteś skąpy jak bikini, wyciągasz portfel i z bólem serca odliczasz… 20 euro. Nawet, gdy jesteś twardy, argumenty nie działają, bo róża – jak już wspominaliśmy – jest już mocno wytarmoszona, a nawet podłamana, więc o zwrocie nie ma mowy. Pół biedy, jeśli podróżujesz tylko z jedną kobietą. Gorzej, jeśli w grupie masz mamę, jej koleżankę, teściową, dziewczynę i stado jej najbliższych przyjaciółek. Wtedy interes może cię słono kosztować. Nasza rada: kupuj swoim kobietom tyle kwiatów, by nie chciały przyjmować ich od nieznajomych.
Metoda na szczytny cel
Walka ze skutkami trzęsienia, pomoc głodującym dzieciom, zbiórka na dary dla osób w trudnej sytuacji życiowej… Niemal w każdym większym mieście codziennie są organizowane dziesiątki takich akcji. Młodzi ludzie, obowiązkowo z plakietkami jakiejś (nieistniejącej) organizacji, proszą cię o podpisanie petycji w szczytnej sprawie. Co z tego, że we Włoszech czy Wietnamie głos Polaka nie może być wiążący – też chcesz pomóc, nie jesteś przecież nieczuły na problemy świata. Po podpisaniu się na papierku dostrzegasz kolumnę, w której należy podać wysokość datku na wybrany cel. Jeśli szybko biegasz, w nogi. Inaczej pożegnasz się z 10-20 euro.
Metoda na bardzo tani hotel
Jest bardzo tani, bo nie istnieje. Albo tak obskurny, że mimo szczerych chęci i wielkiej odwagi nie dasz rady wejść pod prysznic. Zdjęcia w systemie rezerwacyjnym były może piękne, bo zostały wykonane 25 lat temu (lub po prostu skradzione z jakiegoś stocka). Ile razy można powtarzać, że jeśli wszystko w okolicy kosztuje od 100 euro w górę, to dwuosobowy pokój z własną łazienką, olbrzymim tarasem i widokiem nad morze nie może kosztować 30 euro?
Metoda na taksometr
Taksówkarze naciągający klientów to temat rzeka. Oczywiście dotyczy nie tylko turystów, ale to ich, z racji nieznajomości miejsca, szczególnie łatwo oszukać. Jazda „na skróty” okrężną trasą? Omijanie korków w ten sam sposób? Zdarza się i w Europie, i na innych kontynentach, a przede wszystkim w Azji, gdzie często – ze względów językowych – trudno się porozumieć. Aby jednego przejazdu taksówką nie rozpamiętywać przez kolejne pół roku, pamiętaj, by wsiadać tylko do oficjalnych, licencjonowanych i oznakowanych taksówek. Ewentualnie z góry umów się na cenę, a jeśli ci odpowiada – szerokiej drogi!