Trwa ładowanie...

Napiwek obowiązkowo wliczany do rachunku – tak czy nie?

Załóżmy, że w Polsce wprowadzono napiwek automatycznie włączany do rachunku (co pozwala fiskusowi na większą kontrolę w kwestii opodatkowania tego źródła dochodu osób pracujących w usługach). Jak reagują Polacy? Wyniki przeprowadzonej przez WP sondy, a także komentarze do zapytania nie pozostawiają wątpliwości.

Napiwek obowiązkowo wliczany do rachunku – tak czy nie?Źródło: Shutterstock.com, fot: macgyverhh
d9j7btx
d9j7btx

"Napiwek – drobna suma wręczana zwyczajowo za usługę kelnerom, szatniarzom, posłańcom itp." – tak definiuje kwestię "Słownik języka polskiego" PWN. Warto zwrócić uwagę na to, że "zwyczajowo" nie znaczy "obowiązkowo". A "drobna suma", którą wręczamy obsługującemu nas kelnerowi, barmanowi, taksówkarzowi czy boyowi hotelowemu, jest uzależniona od tego, jak oceniamy jakość obsługi. W Polsce do tej pory nie było co do tego wątpliwości. Jednak w związku ze specyfiką branży niemal niemożliwa jest kontrola nad tym, czy od tego źródła dochodu – które w gastronomii nierzadko stanowi drugą pensję pracownika – odprowadzany jest podatek.

Coraz częściej pojawiają się więc głosy, że sytuacja może się diametralnie zmienić. Znaleźlibyśmy się wówczas w nielicznym gronie państw (do których należy np. Szwajcaria), w których obowiązuje prawo, by wszystkie opłaty, w tym za obsługę, włączone były do rachunku. Oczywiście obecnie istnieją w Polsce restauracje doliczające obligatoryjną opłatę za serwis w wysokości 10-20 proc. Dzieje się tak w niektórych lokalach "wyższej klasy" (co jest dość zastanawiające, bo wydawałoby się, że klienci o zasobniejszym portfelu chętniej wręczają napiwki). Częste jest to również w przypadku rezerwacji powyżej 8-10 osób, co zazwyczaj tłumaczy się faktem, że kelner, który obsługuje dużą grupę, zazwyczaj nie jest w stanie obsługiwać innych stolików, w związku z czym jego możliwości dodatkowego zarobku są ograniczone. W większości lokali napiwki są jednak dobrowolne. Zapytaliśmy czytelników WP, co sądzą o pomyśle wprowadzenia zmian.

WP.PL
Źródło: WP.PL, fot: jan kaliński

Wyniki naszej sondy nie pozostawiają wątpliwości. Na pytanie "Czy jesteś za tym, by w polskich restauracjach i barach 10-procentowy napiwek zawsze był dodawany do rachunku" miażdżąca większość – 80 proc. – głosujących osób odpowiedziała przecząco. Różne były natomiast uzasadnienia takiego wyboru. "To wyłącznie moja sprawa, czy daję napiwki" – w tej sposób zagłosowało 33 proc. czytelników. "Obsługa nie zawsze zasługuje na to, by ją dodatkowo nagradzać" – ta opcja okazała się bliska sercu 24 proc. uczestników sondy. Natomiast uzasadnienie "Przecież kelner za swoją pracę dostaje wynagrodzenie" wybrało 23 proc. głosujących.

d9j7btx

Za napiwkiem automatycznie wliczanym do rachunku opowiedziało się zaledwie 19 proc. odbiorców sondy. 12 proc. spośród nich uznało, że kelnerzy ciężko pracują a mało zarabiają, więc dodatkowe wynagrodzenia za obsługę im się należy. 5 proc. osób głosujących zaakceptowałoby obligatoryjny napiwek, jednak z zastrzeżeniem, że powinien on wynosić 5 proc. rachunku. A 2 proc. naszych czytelników stwierdziło, że nie ma innej możliwości, by polskich klientów zmusić do dobrego wychowania.

Komentarze pod opublikowaną sondą stanowią chyba jeszcze bardziej fascynujące źródło informacji o tym, co Polacy sądzą o możliwości narzucenia im opłaty za serwis (w każdym z cytowanych fragmentów została zachowana pisownia oryginalna). „KELNER NIE ROBI ŁASKI OBSŁUGUJĄC . A JAK UWAŻA ŻE ZA MAŁO ZARABIA TO NIECH ZMIENI PRACĘ !!!" – pisze internauta Tron. "Nie musimy kopiować wszystkich głupich zachodnich zwyczajów, a dawanie napiwków jest jednym z nich" – twierdzi xyz. Komentarzy utrzymanych w tym duchu jest znacznie więcej. A ich lektura jest pouczająca, bo wiele z wypowiedzi dotyka najbardziej spornych kwestii dotyczących dodatkowych opłat za obsługę.

"Jeśli do rachunku ma być doliczane 10% napiwku to może zwyczajnie podnieście ceny o 10%? Po co kombinować z jakimś sztucznym doliczaniem dodatkowej usługi?” – zastanawia się Ewa. Pytanie wydaje się logiczne. Ale na tę wątpliwość dość łatwo odpowiedzieć. Eksperci z branży gastronomicznej uważają bowiem, że wielu klientów, którzy dotąd zostawiali mniejsze napiwki, przestałoby przychodzić do restauracji – odstraszyłby ich wyższy koszt wyjścia i zjedzenia "na mieście".

Sprawdź, jak dawać napiwki w różnych miejscach na świecie:

"Ja chętnie zostawiałabym napiwki ale nie robię tego ponieważ wielu właścicieli lokali zabiera te napiwki do własnej kieszeni. Natomiast ci, którzy na nie pracują nie dostają ani grosza z tego" – komentuje Ewa. "Jestem przeciwna dawaniu napiwków, kelner jest pracownikiem restauracji i otrzymuje wynagrodzenie za pracę. Jeżeli klienci są zadowoleni z pracy kelnera to właściciel restauracji powinien dać mu premię. Jest to zawód jak każdy inny. Nie rozumiem dlaczego mimo wysokich cen jedzenia mam jeszcze dodatkowo opłacać kelnera? Druga sprawa to napiwki są jego zarobkiem na czarno, z tego nie małego zarobku on nie musi płacić podatku?" – pyta z kolei internautka podpisana jako hhh. – czy wędrują do osób nas obsługujących, czy są dzielone pomiędzy wszystkich pracowników lokalu, czy też do żadnych z tych grup? I co z opodatkowaniem napiwków?

d9j7btx

Tłumaczymy zatem, jak wygląda sytuacja. W zależności od przyjętego systemu pieniądze za serwis czasem trafiają bowiem do wspólnej puli (i w założeniu są równo dzielone pomiędzy kelnerów, kucharzy, osoby pracujące na zmywaku), kiedy indziej każdy chowa do kieszeni to, co dostał. W pierwszym przypadku do pracodawcy należy obowiązek odprowadzenia podatku od zarobionej dodatkowo sumy. W tej drugiej sytuacji rejestr otrzymanych napiwków powinien prowadzić pracownik. On też powinien rozliczać się z nich z fiskusem pod groźbą "karnych" stawek PIT za nieujawnione dochody (eksperci z branży szacują, że sprawny kelner w przeciętnie popularnej stołecznej restauracji jest w stanie "wyciągnąć" ok. 200 zł dziennie z napiwków, co w miesiącu daje sumę dwa albo i trzy razy większą, niż ta na w umowie). Jak to jednak wygląda w praktyce, łatwo się domyślić.

W zasadzie jedynie napiwek dopisany do rachunku uiszczanego kartą płatniczą daje obecnie gwarancję tego, że właściwa jego cześć trafi do Skarbu Państwa. "Drobna suma" wręczona przez klienta zadowolonego z obsługi trafia wówczas do pracownika z opóźnieniem, za pośrednictwem szefa i pomniejszona jest o obsługę karty i podatek. I tak źle, i tak niedobrze?

d9j7btx
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d9j7btx