"Nie ma jak na wyspie". Mieszkańcy tego archipelagu dowodzą, że najlepiej żyć poza stałym lądem
18.01.2024 11:38, aktual.: 19.01.2024 11:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W rankingach badających poziom długowieczności i szczęścia mieszkańcy wysp zajmują czołowe miejsca. Mają opinię bardziej zrelaksowanych, ceniących życie rodzinne i drobne przyjemności. Ich dieta bazuje na rybach i owocach morza, a kontaktu z naturą mają zdecydowanie więcej niż mieszkańcy kontynentu. Sama marzę o życiu na wsypie, dlatego odwiedzam kolejne w poszukiwaniu idealnego miejsca. Tym razem wzięłam pod lupę portugalskie Azory.
Po wylądowaniu wszędzie słyszę świetny angielski, z wyraźnym amerykańskim akcentem. To nie przypadek. Paulo, lokalny przewodnik pracujący dla firmy organizującej trekkingi i canyoningi, tłumaczy, że wyspiarzy od dekad łączą bliskie relacje ze Stanami.
Między Europą a Ameryką
- Wszystko zaczęło się od połowu wielorybów w XIX w. Azorczycy znali się na tym fachu, dlatego przybywali do Ameryki na statkach wielorybniczych w poszukiwaniu pracy i miejsca do życia, których brakowało na archipelagu. Sprowadzali ze sobą rodziny. Tak trafili do Stanów moi dziadkowie, których co roku odwiedzam - mówi.
Pierwsi mieszkańcy Azorów trafili do New Bedford w stanie Massachusetts jeszcze przed wojną secesyjną. W 1902 r. otwarto bezpośrednie połączenie statkiem między wyspą Faial a Bostonem, gdzie dziś mieszka wielu Azorczyków. Mieszkańcy całego archipelagu masowo napływali do Stanów aż do lat 20. XX w., kiedy Amerykanie wprowadzili ograniczenia migracyjne dla tej grupy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po wybuchu wulkanu na Faial w 1957 r. tysiące osób zdecydowały się opuścić archipelag. W 1958 r. amerykański Kongres uchwalił specjalny akt umożliwiający mieszkańcom archipelagu legalną ucieczkę do Ameryki. Z tej możliwości skorzystały tysiące osób. Dziś wielu mieszkańców Azorów ma krewnych w Massachusetts.
Wyspiarstwo we krwi
Kierowca Miguel to prawdziwe dziecko wyspiarzy. Urodził się na Azorach, jego matka pochodzi z Dominikany, gdzie mieszkał przez kilka lat, a przez kilka kolejnych pracował na Bermudach. W trakcie rozmowy nie opuszcza mnie myśl, że trochę mu zazdroszczę, że już zaliczył najlepsze miejsca do życia na świecie. Najwyraźniej uznał jednak, że to Azory wygrywają w rankingu, bo powrócił w rodzinne strony.
- Nie ma jak na wyspie, a Azory to miejsce wyjątkowe w skali świata – mówi Miguel.
Podobnie jak inni miejscowi podkreśla, że archipelag krajobrazowo przypomina Hawaje lub Islandię, a jest tu znacznie taniej. Klimat jest łagodny, ciepły i wilgotny, bez dużych wahań temperatury.
Dziewięć wysp na środku Atlantyku od kontynentalnej Europy dzielą dwie godziny lotu. Połączenia z Warszawy z przesiadką w Lizbonie oferuje linia TAP Air Portugal, która ma też siatkę lotów pomiędzy wyspami (mieszkańcy archipelagu mogą liczyć na specjalne, niskie ceny). Lot z Polski na Azory kosztuje od 1190 zł.
Azorczycy cenią sobie kameralny, niekomercyjny charakter wysp. – Tym wygrywamy, dlatego nie chcemy upodabniać się do innych, typowo turystycznych miejsc – tłumaczy Miguel.
Czytaj też: Jak wejść do wnętrza wulkanu? Sprawdziłam!
Coś za coś
Walory wysp dostrzegają turyści, a na miejscu osiedla się coraz więcej ekspatów. Cenią spokój, bezpieczeństwo, widoki, wysokie temperatury. Na wyspach żyje się zdrowo – nie brakuje miejsc do aktywnego wypoczynku, naturalnych gorących źródeł na prozdrowotne kąpiele. Lokalna dieta jest bogata w ryby i świetny nabiał (na wyspach żyje więcej krów niż ludzi). Po stronie minusów wymieniają ograniczony dostęp do niektórych produktów lub wysokie ceny tychże. Wśród słabych stron archipelagu są też obawy przed aktywnością wulkaniczną.
Każdy musi zdecydować sam, czy ten rachunek wychodzi na plus. Sami Azorczycy potwierdzają, że tak. Wielu z tych, których poznałam wybrało się na studia do kontynentalnej Portugalii lub do pracy w Stanach, ale wrócili. Nie ma jak w domu. Nie ma jak na wyspie. Czy ja też ją wybiorę? Jeszcze nie wiem.
Magdalena Żelazowska dla Wirtualnej Polski