Nie przywoź tego z wakacji. "Tłumaczą się nieznajomością przepisów, ale to nie zwalnia z odpowiedzialności"
Czaszka aligatora, muszle ślimaka skrzydelnika olbrzymiego, pióra papug czy fragmenty skór egzotycznych pytonów. Brzmi absurdalnie, ale turyści naprawdę przywożą takie pamiątki z wakacji. Lepiej tego nie rób.
Mazowiecka Krajowa Administracja Skrbowa poinformowała, że od początku roku skonfiskowała blisko 400 okazów zwierząt i roślin chronionych konwencją waszyngtońską (CITES).
Oto, co przywożą z wakacji
Jako pamiątki z wakacji turyści przywieźli kilkanaście fragmentów szkieletów koralowców rafotwórczych. Rekord pobiła Polka powracająca z Mauritiusu, która miała w bagażu 1,55 kg tych okazów.
Z kolei cztery muszle ślimaka skrzydelnika olbrzymiego znalezione zostały w bagażu podróżnego przylatującego z Dominikany. Największa z nich miała 31 cm długości. Natomiast w torbie podręcznej kobiety wracającej z Indonezji odkryto muszlę łodzika pięknego, rzadkiego okaz głowonoga morskiego. Turystka tłumaczyła się, że muszlę kupiła w sklepie z pamiątkami na plaży nad Oceanem Indyjskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyjątkowa atrakcja na Wybrzeżu. Piękne widoki i dzikie plaże
Czytaj też: Liczył na rajskie wakacje. Skończył w kajdankach
- Są i takie przypadki, jak te z lipca. Funkcjonariusze skontrolowali na lotnisku Chopina mężczyznę, który przyleciał z Meksyku. Miał bagaże pełne okazów, m.in. pióra należące do papug różnych gatunków ar, indyka pawiego, bażanta królewskiego i pawia, spreparowane skrzydła drapieżnego ptaka z rzędu szponiastych, różne fragmenty skór egzotycznych należących do pytonów, kajmanów i jaszczurek. Podróżny tłumaczył, że przywiezione przedmioty posłużą do ozdobienia stroju na występy, które mają przybliżyć Polakom kulturę meksykańską i aztecką. Nie wiedział, że przewóz takich przedmiotów bez odpowiednich zezwoleń jest zabroniony - powiedziała mł asp. Justyna Pasieczyńska, rzeczniczka prasowa szefa KAS.
Okazy z listy CITES w postaci sproszkowanej żółci niedźwiedziej znaleziono w bagażu podróżnej przylatującej z Chin. Kobieta tłumaczyła, że 60 fiolek kupiła w chińskiej aptece i przywiozła jako lek tradycyjnej medycyny chińskiej dla znajomego, mającego problemy z wątroba.
Funkcjonariusze mazowieckiej KAS regularnie kontrolują także przesyłki pocztowe i kurierskie. Również ich zawartość potrafi zszokować. Przykładowo, w trzech przesyłkach z Tajlandii były pluszowe misie, w których wnętrzu ukryto 57 sadzonek kaktusów z listy CITES. Podobnie było w przypadku paczek z Malezji i USA. Z Azji zamiast T-shirtów do Polski trafiło 17 sadzonek mięsożernych dzbaneczników, a w paczce ze Stanów Zjednoczonych, zamiast zadeklarowanej żywności dietetycznej było 96 sztuk sadzonek storczyków naziemnych.
Turyści przesadzają
- Niektóre gatunki zwierząt i roślin są szczególnie narażone na wyginięcie. Aby je chronić i zapobiec nadmiernemu pozyskiwaniu ich ze środowiska na potrzeby rynku, przewożenie ich przez granice jest monitorowane i regulowane prawem międzynarodowym. Stronami konwencji są 184 państwa, czyli prawie wszystkie kraje świata - przekazała rew. Aneta Bulik koordynator ds. CITES w Izbie Administracji Skarbowej w Warszawie.
Przywóz z krajów trzecich do Unii Europejskiej lub wywóz z UE okazów z listy CITES jest możliwy na podstawie wcześniej wydanych zezwoleń i świadectw. Brak takich dokumentów skutkuje zatrzymaniem okazów i grozi karą pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. - Większość podróżnych przewożących zakazane okazy, tłumaczy się nieznajomością przepisów, ale to nie zwalnia z odpowiedzialności. Nadawcy przesyłek z chronionymi gatunkami zwierząt i roślin często deklarują inny towar, co oznacza, że znają przepisy i wiedzą, że przemyt chronionych gatunków jest zabroniony - zaznaczyła Bulik.