"Nie wspieraj komunistów", czyli 11 przykazań dla katolików na wakacjach
Człowiek na wakacjach nie robi w zasadzie nic, tylko grzeszy. A diabeł zaciera ręce i się cieszy. Tak – w skrócie – można by podsumować tekst, który został opublikowany na jednym z katolickich portali. Wierni znajdą w nim listę 11 rzeczy, których absolutnie nie mogą robić w trakcie urlopu. Niektóre pozycje nas zaskoczyły, postanowiliśmy więc poprosić o komentarz teologa.
"Powszechnie wiadomo, że katolikowi wolno wszystko, oprócz grzechu. Niestety wakacje to czas, gdy wielu zapomina o tej zasadzie i folguje głupim, a nawet grzesznym zachciankom". W ten oto obrazowy sposób redaktor Michał Wałach (kiedyś autor portalu narodowcy.net) krok po kroku wprowadza nas w wiedzę tajemną. Czyli przekazuje 11 wakacyjnych "porad" w zakresie: "czego należy unikać i z czego warto zrezygnować, by nie wyjść na głupca".
Artykuł został opublikowany na portalu Polonia Christiana, który reklamuje się jako* "prawa strona internetu"* i stanowi "nowoczesne medium informujące o wydarzeniach ze świata Kościoła, kultury, polityki i gospodarki". Wchodzimy na stronę, czytamy i... oczy ze zdziwienia przecieramy!
Nie bądź sponsorem Państwa Islamskiego
"Wakacje to czas, w którym poczynania Polaków są najbardziej obarczone ryzykiem umacniania międzynarodowego komunizmu" – pisze bowiem na starcie swojego "wakacyjnego poradnika" redaktor Wałach. I by jak najmocniej obrzydzić nam pomysł wyjazdu na Kubę oraz do "państw o charakterze socjalistycznym, rewolucyjnym lub realizujących demokratyczną drogę do rządów socjal-liberalnych", tłumaczy: "Nie warto wyjeżdżać do krajów komunistycznych, gdyż zostawiane tam przez nas pieniądze służą umacnianiu diabelskiego reżimu".
Ale to nie wszystko. "Nie finansuj islamistów" – tak brzmi drugie spośród 11 przykazań. "Każde wakacje spędzone w kraju muzułmańskim oznaczają, że swoje pieniądze przeznaczamy na bogacenie się społeczeństwa jawnie bądź skrycie wrogiego chrześcijaństwu". Żegnaj więc Bliski Wschodzie, żegnaj Północna Afryko. "Wszak nikt z nas nie chce być przecież sponsorem Państwa Islamskiego".
Z powyższymi zaleceniami nie zgadza się teolożka Karina Kawała. W przeciwieństwie do autora tekstu, absolwenta historii na Uniwersytecie Jagiellońskim, ma wykształcenie w dziedzinie, w której się wypowiada (tytuł magistra na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu)
. – Katolicy powinni dawać świadectwo wszędzie, gdzie się znajdą. Nie chodzi o to, by tkwić w zamkniętym, hermetycznym świecie, ale wychodzić do ludzi, także innych wyznań i przekonań. Pokazywać im, że można żyć inaczej. Katolik im więcej podróżuje, tym więcej może świadczyć – mówi teolożka w rozmowie z WP. I dodaje: – Słowa pana redaktora podważają chociażby zasadność misji w Azji i Afryce.
A to dopiero początek. Autor materiału grzmi dalej: "Nie wchodź do meczetu!" i "Nie odwiedzaj pogańskich świątyń!". Pod każdym punktem czytelnik dostaje zaś kilka słów objaśnienia: "Kto nie czci Pana Boga, ten tak naprawdę oddaje cześć siłom zła. W ten sposób każde pogańskie miejsce kultu traktować należy jako świątynię satanistyczną". Co za tym idzie: "Wizyta w takim przybytku, nawet jeśli ostatecznie w naszym życiu religijnym nie spowoduje zamętu, z pewnością nie pomaga nam w drodze do nieba".
– Głoszenie takich przekonań jest jak cofnięcie się w czasie, do epoki sprzed dialogu międzyreligijnego. Wystarczy wspomnieć o tym, że papież Franciszek modlił się w meczecie, zwrócony w kierunku mekki, wzywając Europę do otwarcia granic dla muzułmanów. Jeżeli robi tak najwyższy hierarcha Kościoła, to czy wierni nie powinni go naśladować? – komentuje kolejne wakacyjne zakazy teolożka. Po czym dopowiada: – Jeśli katolik przebywa w takim miejscu świadomie, jest to dla niego doskonała okazja do namysłu nad własną tożsamością, dzięki czemu może odkrywać, jak wierzy i jaka jest jego wizja świata.
"Nie bądź jak świnia" i inne niechciane zachowania
Na szczęście pozostałe wakacyjne przykazania wydają się mniej absurdalne. No, może z wyjątkiem obostrzenia "Nie bądź jak świnia!", bo świnie to takie inteligentne, czyste i świadome zwierzęta, że w sumie niejeden człowiek mógłby się od nich uczyć traktowania bliźniego. Jak się jednak okazuje, w tym enigmatycznie zatytułowanym punkcie autorowi chodzi po prostu o to, żeby na wakacjach się nie obżerać. Ale o tym chyba nikomu nie trzeba przypominać. Przecież odkąd CeZik wyprodukował przebój "Krzysiu" z Krzysztofem Ibiszem w roli głównej, każdy Polak wie, że najlepsze jest "racjonalne żywienie, pięć posiłków dziennie"!
Cham polski – znasz ten typ? Oto charakterystyka osobnika:
Wróćmy jednak do naszego fascynującego poradnika. Na urlopie, radzi pan Wałach:
– "Nie przesadzaj z alkoholem!" ("Może skończyć się popadnięciem w nałóg, ale także oznacza marnowanie czas [sic!]" – szkoda, że autor nie miał czasu na przeczytanie swojego tekstu, bo gdy się grzmi niczym z ambony, literówki osłabiają siłę przekazu);
– "Nie grzesz rozpustą!" ("Absolutnie niedozwolona i niedopuszczalna jest wszelka nieczystość i rozpusta: homoseksualizm, przygodny seks, seks przedmałżeński, małżeńskie zdrady czy – szczególnie kojarzona z wakacjami – tzw. seks-turystyka". Czy i wam, drodzy czytelnicy, z wakacjami szczególnie kojarzy się seksturystyka? My jesteśmy nieco zaszokowani, głównie jednak dlatego, że "Słownik języka polskiego" się myli i każe to słowo pisać bez łącznika!);
– "Nie ćpaj! Nigdzie!" (Czy jeśli w poprzednich punktach nie było dopisku "nigdzie", to znaczy, że są odstępstwa od reguły? Tu się bardzo mocno zastanawiamy);
– "Nie bądź leniem!". Przy tym zakazie na chwilę się zatrzymamy. Tak się bowiem składa, że w kwestii lenistwa jesteśmy mistrzami. "Pokusa leniwego spędzenia urlopu jest jedną z najsilniejszych". Coś wiemy na ten temat! "Czym innym jest jednak skorzystanie z okazji i porządne oraz zdrowe wyspanie się, a czym innym wręcz otępiająca, kilkudniowa bierność połączona z obżarstwem lub pijaństwem" – tłumaczy redaktor, podpowiadając jednocześnie, jak sprawić, by urlop nie sprowadził nas wprost na autostradę do piekła.
"Przed wyjazdem na wakacje niemal koniecznym jest zlokalizowanie kościoła, gdzie moglibyśmy udać się na niedzielną Mszę świętą. I to szczególnie w sytuacji, gdy kierunkiem destynacji jest kraj o innej niż katolicka większości. Jeśli udanie się do kościoła w obcym kraju przekracza nasze możliwości logistyczne, warto w ogóle rozważyć zmianę miejsca pobytu". Autor tekstu niestety nie daje rekomendacji, więc przychodzimy z pomocą i na urlop Licheń oraz Częstochowę polecamy.
To jednak wciąż nie koniec perorowania. "Ponadto czas wolny – pisze Wałach – nieobecny w chwilach codziennego zgiełku, warto wykorzystać na dodatkowy, intensywny rozwój duchowy i wzrost w wierze poprzez zagłębienie się w pobożne lektury, do których zazwyczaj ciężko sięgnąć". Święte słowa. Szkoda tylko, że "Wielka księga ciast siostry Anastazji" jest taka ciężka (no bo w końcu wielka). Jeśli lecimy na wakacje tylko z bagażem podręcznym, może być problem. Ale nie szukajmy wymówek – na każdej poczcie znajdziemy przecież mnóstwo innych możliwości; na słoneczne popołudnie na plaży jak znalazł będą: "Anielska kuchnia siostry Anieli" i "Obiady siostry Marii".