Niedoceniona perełka Portugalii. Wszyscy słyszeli tu o romansie zakonnicy z markizem
Udając się do Portugalii, zwykle stawiamy na Lizbonę, Porto czy wybrzeże Algarve. Kraj ma do zaoferowania jednak znacznie więcej, dlatego odwiedziłam niepozorne miasto Beja w regionie Alentejo. Wielu uważa, że to raj dla wtajemniczonych. Sprawdzam, czy mają rację.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać w Alentejo. Czytałam, że zajmuje ok. jedną trzecią powierzchni kontynentalnej części Portugalii i zamieszkuje go zaledwie ok. siedem proc. ludności kraju. Oglądałam też zdjęcia płaskich równin pełnych gajów oliwnych i winorośli. Gdy tylko dotarłam na miejsce, od razu poczułam, że naprawdę można się tam wyluzować. Moje spostrzeżenia szybko potwierdziła lokalna przewodniczka.
W Alentejo czas sączy się przez palce
– Ciągnące się aż po horyzont pola Alentejo i życie w harmonii z naturą powodują, że dla Alentejano (mieszkańca tego regionu) czas jakby się zatrzymał. Tu nie ma pośpiechu, serce regionu bije w harmonii z monotonnym zaśpiewem cante alentejano (przyp. red. portugalski gatunek muzyczny), a czas sączy się przez palce. Można oderwać się od kołowrotka zajęć, na łonie natury odpocząć od szalonego biegu, który na co dzień towarzyszy nam w pracy – mówi w rozmowie z WP Turystyka Małgorzata Kawiak, przewodniczka po Portugalii, licencjonowana przez oficjalne Zrzeszenie Portugalskich Przewodników SNATTI.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
– Przez mieszkańców pozostałych części kraju typowy Alentejano jest postrzegany jako flegmatyczny rolnik, który po całym dniu pracy w polu odpoczywa w cieniu dębu korkowego. Tutejsze specyficzne poczucie czasu przekłada się na masę dowcipów o Alentejano, np.: "Jak inaczej Alentejano nazywa ślimaka? – Niespokojnym zwierzęciem", "Co Alentejano robi pod koniec dnia pracy? – Wyciąga ręce z kieszeni" – dodaje.
Co ciekawe, klimat tego regionu jest tak niesamowity, że nawet bociany nie odlatują stąd na zimę. Ale w Alentejo nie warto cały czas leniuchować, bo na miejscu czeka mnóstwo atrakcji. Ruszamy drogą krajową nr 2 do jednego z największych miast regionu – Beja, które skrywa wiele tajemnic.
Ważna rola miasta Beja w zamierzchłych czasach
Beja jest oddalona od Lizbony i Faro ok. dwie godziny jazdy samochodem. Wraz z Évorą stanowią najważniejsze i największe miasta w regionie Alentejo. Według legendy, dawniej na tych terenach mieszkał podobno potworny wąż, który zabijał po kolei mieszkańców. Aby się go pozbyć, ludność podłożyła mu zatrutego byka. Wąż zjadł kawałek z trucizną i zdechł. Na pamiątkę tego wydarzenia w herbie miasta widnieje właśnie głowa byka.
Beja w przeszłości miała jeszcze większe znaczenie niż obecnie. Uprzywilejowaną pozycję zawdzięczała pobliskim złożom różnych minerałów. Jej złoty wiek przypadł natomiast na czasy obecności Rzymian na półwyspie.
– Beja aż do rekonkwisty chrześcijańskiej w XII wieku była niewątpliwie najważniejszym miastem południowej części terytorium, które weszło później w skład Portugalii. W okresie rzymskim miała specjalny status kolonii rzymskiej. Oznaczało to, że wszyscy obywatele Beja - ówczesnej Pax Julia - mieli takie same prawa jak obywatele Rzymu. Évora była wtedy małym miastem zależnym od dzisiejszej Méridy (znajdującej się współcześnie w Hiszpanii) i Beja. Było to miasto z kwitnącą gospodarką, zbożami, oliwą z oliwek i metalami, do którego kupcy z całego imperium docierali w celu wymiany handlowej – tłumaczy w rozmowie z WP Turystyka André Tomé, archeolog i starszy technik w gminie Beja pracujący w obszarach dziedzictwa i turystyki.
Romans portugalskiej zakonnicy z francuskim markizem
Beja słynie także z mrocznej historii rzekomego romansu zakonnicy z markizem. Jak głosi historia, Siostra Mariana Alcoforado wstąpiła do konwentu Nossa Senhora da Conceição (Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia) jako jedenastoletnia dziewczynka, na polecenie rodziców, którzy chcieli uchronić ją przed wojną (w kraju trwała wówczas wojna o restaurację monarchii 1640-1668).
– Jej miłość do Boga została wystawiona na próbę, gdy z okna konwentu zobaczyła francuskiego oficera Noëla Boutona, markiza de Chamilly, który walczył w służbie Portugalii. Ich płomienna miłość od pierwszego wejrzenia wywołała skandal, który zmusił markiza do wyjazdu z kraju. Stęskniona Mariana, siedząc w oknie konwentu, pisała do niego listy. Tak powstało pięć napisanych po francusku listów miłosnych wyrażających stopniowo: najpierw gorącą tęsknotę i płomienną nadzieję na rychłe spotkanie, następnie niepewność przekładającą się na prośby o więcej wieści i zapewnień miłości od ukochanego, a ostatecznie poczucie opuszczenia – wyjaśnia Małgorzata Kawiak.
Wyznania Mariany zostały wydane jako "Listy portugalskie" w 1669 r. przez francuskiego wydawcę Claude'a Barbin i uznane za klasykę literatury. Atmosfera romansu zakonnicy zrobiła niemałe wrażenie na frywolnej społeczności francuskiej. Istnieje jednak ryzyko, że owe listy zostały trochę "podrasowane" w momencie edycji. Kwestia ich autentyczności i autorstwa do dziś wywołuje zainteresowanie wśród badaczy.
Cierpiąca z powodu niespełnionej miłości zakonnica została później przełożoną klasztoru. Zmarła w nim w 1723 r. w wieku 83 lat. – W Muzeum Regionalnym Beja, w dawnym budynku konwentu, znajduje się okno, w którym podobno czekała na wieści o swoim ukochanym – dodaje André Tomé.
Największe atrakcje turystyczne w mieście Beja
Po odnalezieniu słynnego okna, ruszamy na średniowieczny zamek, czyli najważniejszy zabytek w mieście. Co ciekawe, na zamkowych cegłach można gdzieniegdzie znaleźć specjalne znaki. Robotnicy pracowali bowiem na akord i w ten sposób oznaczali swoje cegły. Na szczególną uwagę zasługuje blisko 40-metrowa wieża, na którą można się wspiąć po stromych schodkach. Roztacza się z niej piękna panorama Alentejo.
– Przez wiele dziesięcioleci ten region był krainą pszenicy i jęczmienia, które stworzyły idylliczny obraz złotego Alentejo, zwłaszcza pod koniec wiosny i latem po żniwach. Większość pól była żółta, można nawet powiedzieć złota. Piękno Alentejo wynikało z różnorodności kolorów krajobrazu. Zimą dominowała zieleń. Wiosną kwiaty o różnych odcieniach zmieniały region w festiwal kolorów. Tak jest nadal, ale niestety sytuacja zmienia się dość szybko. Mamy coraz więcej drzew oliwnych i migdałowców, które zmieniają kolor krajobrazu. Zwiększa się też zależność Portugalii od zagranicznego eksportu zbóż – wyjaśnia nasz portugalski przewodnik podczas podziwiania widoków z zamkowej wieży.
Z zamku udajemy się na rynek, gdzie powoli toczy się życie mieszkańców. Starsi panowie siedzą na ławeczkach, urządzają pogawędki, a czasem grają w szachy. Portugalczycy chętnie gromadzą się też w kawiarniach, w których nieśpiesznie sączą kawę i delektują się pastéis de nata, czyli małymi babeczkami budyniowymi z ciasta francuskiego.
Mijamy kilka zabytkowych kościołów i docieramy do muzeów z wystawami archeologicznymi oraz sztuki.
Robimy też małą przerwę na zakup lokalnych pamiątek. Popularnością cieszą się kolorowe jaskółki z porcelany. Mieszkańcy często wieszają je przed wejściami do domów. Ma to podobno przynieść szczęście. Skusiłam się więc na seledynową jaskółkę. Co prawda, nie mam jej gdzie powiesić, ale przecież może stać na biurku i przenosić mnie choć symbolicznie do beztroskich chwil spędzonych w Beja. Nikt natomiast nie zdecydował się na zakup ręcznie robionej figurki zakonnicy. A szkoda, piękna Mariana znowu została sama…
Niezapomniany śpiew
Uroczystą kolację jemy w dawnym klasztorze São Francisco (dziś Pousada). To nasz ostatni punkt w programie pobytu w Beja. Po wyjściu z budynku niespodziewanie spotykamy chór złożony z kilkunastu panów w odświętnych strojach, którzy prezentują słynne cante alentejano.
– To charakterystyczny dla tego regionu rodzaj śpiewu: monotonny zaśpiew, wykonywany na zmianę przez solistę oraz odpowiadający mu chór. Powolny, przerywany pauzami, powtarzalny, melodyjny zaśpiew... Tak powolny jak życie mieszkańców regionu, tak powtarzalny jak coroczne zbiory z tych rolniczych terenów. Najprawdopodobniej wymyślony przez lud do stymulowania ciężkiej pracy w polu, choć może też wywodzić się z imitowania muzułmańskich zaśpiewów lub chorałów gregoriańskich z klasztoru w Serra de Ossa – tłumaczy polska przewodniczka.
Repertuar cante alentejano jest przekazywany z pokolenia na pokolenie, bez zapisów tekstu czy nutowego. W 2014 r. wpisano go na listę Światowego Dziedzictwa Niematerialnego UNESCO. Jedna z najbardziej znanych pieśni to "Grândola, vila morena", wybrana przez oficerów wojskowych jako jeden z sygnałów rozpoczynających rewolucję goździków w 1974 r.
– Teksty poruszają zarówno tradycyjne tematy, takie jak życie na wsi, przyroda, miłość, macierzyństwo i religia, jak i zmiany w kontekście kulturowym i społecznym. Cante alentejano jest fundamentalnym aspektem życia społecznego we wszystkich społecznościach regionu. Jest obecny podczas spotkań towarzyskich zarówno w przestrzeni publicznej, jak i prywatnej – podsumowuje Portugalczyk, który oprowadzał nas po Beja.
Donośne głosy męskiego chóru mam w uszach i pamięci do dziś.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
WP Turystyka na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski