Niezwykłe miejsca w Turcji. Ich historia robi wrażenie
Polacy bardzo chętnie wybierają Turcję na wakacyjne wyjazdy. Najczęściej urlop spędzamy na Riwierze Tureckiej, tymczasem inne części tego ogromnego kraju, skrywają cenne zabytki, a widoki zapierają dech w piersiach.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Uşak, Kanion Ulubey, Kula czy Blaundus to tylko niektóre punkty na tureckiej mapie, które warto zaznaczyć na nadchodzące wakacje. Wszystkie są doskonale skomunikowane z turystycznymi kurortami, ale najbliżej będzie do nich dotrzeć z Izmiru lub Kusadasi.
Złoto Krezusa na wyciągnięcie ręki
Warto odwiedzić Muzeum Archeologiczne w Uşak. Znajdują się w nim eksponaty ze znaleziska w Karun, znane jako skarb Krezusa (w Polsce właśnie od jego imienia często używamy określenia krezus, aby nazwać kogoś bardzo zamożnego). W skład zbiorów wchodzą ozdoby z czystego złota, a także monety i naczynia. Kolekcja robi wrażenie, podobnie jak sama historia skarbu.
Skarb odkryli w latach 60. tureccy chłopi, którzy kopali na jednym ze wzgórz w okolicach miasta. To, co znaleźli w jednej z jaskiń, przeszło ich najśmielsze oczekiwania. I nie chodzi o mumię, którą także odkryli, ale o wiele złotych przedmiotów, które skrywały skały. Wieść szybko rozniosła się po okolicy i zanim do Ikiztepe przybyli archeolodzy i naukowcy, grobowiec został już spustoszony. W czasie, gdy żandarmeria poszukiwała zaginionych precjozów, specjaliści badali ocalałe przedmioty, określali wiek mumii i próbowali ustalić, kim była.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Uchodzą za liberalny i progresywny naród. "Są bardziej konserwatywni niż Polacy"
Szybko okazało się, że grobowiec należał do Krezusa - legendarnego króla, który słynął ze swojego bogactwa. Ten władca jako pierwszy nakazał wybijać monety z czystego złota ze swoją podobizną. Przez 2,5 tys. lat nikt nie wiedział o jego grobie, więc znalezisko było czymś bezcennym.
Gdy w 560 roku p.n.e. Krezus wstąpił na tron, Lidia (historyczna kraina w zachodniej Azji Mniejszej) weszła w okres największego rozkwitu. Król pomnożył jej bogactwa: poszerzył terytorium kraju, podbijając miasta w Azji Mniejszej, a następnie nakładając na nie daniny.
Lidia z powodzeniem handlowała też z sąsiednimi krajami. Skarbiec państwa wypełniał się złotem i naukowcy podejrzewali, że spora jego część znajdowała się w grobowcu, co podwyższało wartość odkrycia. Niemal wszystko jednak zostało rozkradzione, a mimo śledztwa i poszukiwań, nie udało się odzyskać skarbu. Ustalono, że kosztowności kupił ktoś z pobliskiego Izmiru, ale kiedy udało się do niego dotrzeć, skarb trafił już w ręce amerykańskiego handlarza antykami Johna J. Klejmana, który przemycił je za ocean.
Po wielu latach kosztowności zostały wystawione w nowojorskim The Metropolitan Museum of Art, ale zabytków nie wpisano do muzealnych katalogów. Turcy, za każdym razem, kiedy próbowali dowiedzieć się czegoś na temat skarbu, byli odprawiani z kwitkiem. W końcu muzeum poinformowało, że wykupiło eksponaty od Johna J. Klejmana za prawie 1,2 mln dol. Oznaczało to, że Turcja nie ma prawa ubiegać się o zwrot artefaktów.
W 1993 r. The Metropolitan Museum of Art zdało sobie sprawę, że nabyło skradzione kosztowności i odesłało je do ojczyzny - Turcji. Skarby Krezusa zostały umieszczone w muzeum miasta Uşak. W 2006 r. miał miejsce kolejny zwrot akcji, bo okazało się, że wszystkie eksponaty to fałszywki. Rozpoczęły się aresztowania, na czele z dyrektorem muzeum, który sprzedał eksponaty za długi hazardowe, a na ich miejsce wstawił kopie.
Skarby w końcu odnalazły się i po długich sądowych negocjacjach, trafiły z powrotem do Turcji, a legenda głosi, że za ich odzyskanie adwokat miał otrzymać honorarium w wysokości 4 mln dolarów. Dziś sam skarb ocenia się jako bezcenny.
Kanion i tureckie Stonehenge
Ok. 50 km od Uşak znajduje się Kanion Ulubey, który jest drugim co do wielkości kanionem na świecie, zaraz po Gran Canion. Urwiska skalne i przepaść stworzyła rzeka Büyük, która w czasach greckich nosiła nazwę się Meander, gdyż była bardzo kręta (stąd też o czymś bardzo "pokręconym" mówimy meandry).
Kanion jest geologicznym cudem, z licznymi wapiennymi formacjami, które przez tysiąclecia były rzeźbione właśnie przez wodę. Przyroda w tym miejscu żyje własnym życiem. W tutejszych lasach można spotkać wilki lub niedźwiedzie, ale także żółwie.
Jedną z największych atrakcji jest szklana platforma widokowa zawieszona ok. 70 m nad skalnym urwiskiem. Wstęp na nią kosztuje w przeliczeniu ok. 5 zł, a wrażenia są niezapomniane. Nie poleca się jednak tej atrakcji osobom, które cierpią na lęk wysokości. Turyści żądni wrażeń mogą także wybrać się na eksplorację tutejszych jaskini.
Kanion to nie tylko gradka dla miłośników natury, ale także historii. W skalnych urwiskach znajdują się komory grzebalne, a najstarsze z nich mogą mieć około 1800 lat. Obecnie naukowcy zajmują się mapowaniem części z nich.
Spacerując wzdłuż kanionu, można dotrzeć także do ruin starożytnego miasta Blandus. Chociaż wykopaliska są mniej znane od tych w Efezie czy Troi, to mają swój niepowtarzalny charakter i od razu przywołują na myśl konstrukcję Stonehenge z Wielkiej Brytanii. Tu kamienie stoją także w zaklętym kręgu, ale pochodzą z czasów Aleksandra Macedońskiego.
Dodatkowo można tu zobaczyć pozostałości starożytnych budowli, takich jak teatry, świątynie i agory, usiąść pod starożytną kolumną i na przykład poczytać książkę, bo turystów jest tu póki co niewielu. Prace wykopaliskowe w tym miejscu ciągle trwają, więc zwiedzając, możemy natknąć się na archeologów lub koparki. Jeszcze w tym roku teren wykopalisk można oglądać za darmo. Od przyszłego sezonu bilet ma kosztować 3 euro (ok. 13 zł).
Zapomniane domy w Kuli
Kolejna opcja obowiązkowa to Kula - mała wioska ok. 100 km od Izmiru. Warto się tu zagubić na chwilę i poczuć niesamowity klimat.
Na powitanie usłyszymy z megafonów rozwieszonych na słupach lokalne wieści. Akurat zmarł jeden z tutejszych. Nie cierpiał. Ktoś się żeni albo ktoś powrócił z pracy za granicą.
Mieszka tu niewiele osób, bo większość drewnianych domów z XIX w. czasy świetności ma za sobą. Ale są piękne i mają niepowtarzalny urok: sztukaterie i barwy oraz same drewniane konstrukcje robią wrażenie. Na kamiennych tablicach inskrypcje objaśniają, gdzie był fryzjer (wykute w kamieniu dłonie z nożyczkami) lub z którego roku pochodzi dom.
Są tu też tzw. całujące się domy, które stykają się dachami, a powstały z miłości ojca do córek, które wydawał za mąż. Tu też zlokalizowano po rewolucji jedno z niewielu więzień dla kobiet.
Warto zajrzeć też do małej rodzinnej kawiarni, gdzie wśród drzewek obwieszonych "oczyma proroka", serwują domową lemoniadę i kawę po turecku za symboliczne opłaty. Ludzie są tu skromni, ale nad wyraz mili i dumni ze swojej krainy. Na migi i bardzo łamanym angielskim pokażą, co zwiedzić w okolicy, a także ugoszczą owocami z własnego ogrodu.
Wioska została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, ale o unikatowe budynki jeszcze nikt tu nie zadbał, więc cieszmy się ich widokiem, póki są. Po remoncie mogą stracić swój tajemniczy urok.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.