Nowy mieszkaniec wrocławskiego zoo. "Jego puchatość" pingwin przylądkowy
24.01.2020 09:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
We Wrocławiu urodził. się pingwin przylądkowy. - Stworzyliśmy pingwinom w naszym zoo idealne warunki, a one odwdzięczają się przychówkiem – mówi Radosław Ratajszczak, prezes zoo.
Pingwiny przylądkowe to jedne z ulubionych zwierząt zwiedzających wrocławskie zoo. To także gatunek zagrożony wyginięciem w środowisku naturalnym. Dlatego każde wyklucie malucha jest świętowane.
Pingwiny przylądkowe to gatunek monogamiczny – łączą się w pary na całe życie. W pingwinich parach panuje równouprawnienie i podział obowiązków – wspólnie wysiadują jajo lub jaja i wspólnie odchowują młode. Tak też jest we wrocławskim zoo, gdzie jesienią 2014 r. przyjechało 55 pingwinów z 3 krajów, z 4 ogrodów zoologicznych. Szybko się zaaklimatyzowały i te, które przybyły bez par, rozpoczęły poszukiwania. Dzisiaj jest to około 30 par, 5 małych pingwinów i ok. 10 wysiadywanych jaj w gniazdach. Razem 110 osobników.
- Nasza kolonia to jedna z największych w Europie i najbardziej efektywna hodowla zachowawcza. Stworzyliśmy pingwinom w naszym zoo idealne warunki, a one odwdzięczają się przychówkiem – podkreśla prezes zoo, Radosław Ratajszczak.
Pingwin przylądkowy – toniec (Spheniscus demersus) jest gatunkiem zagrożonym wyginięciem, występuje u wybrzeży Afryki Południowej od Namibii do Mozambiku. Jego liczebność szacuje się obecnie na około 20 tys. par. Liczebność ta maleje ze względu na coraz intensywniejsze połowy ryb, pożywienia tońców. Dużym zagrożeniem jest też zanieczyszczenie wód przybrzeżnych Afryki, a w szczególności katastrofy spowodowane wyciekami ropy z tankowców.
Jeszcze na początku XX w. plaże od Namibii do Mozambiku pełne były pingwinów przylądkowych. W ciągu stu lat populacja tych ptaków zmniejszyła się o 98 proc. Permanentną przyczyną, która odgrywa coraz większą rolę w eksterminacji gatunku, jest przełowienie wód w miejscu występowania. Pingwiny wypływają coraz dalej, od gniazd z wysiadującymi jaja partnerami czy pisklętami, w poszukiwaniu pożywienia. Coraz częściej nie wracają na czas – jaja i pisklęta zostają porzucone. Drugim powodem jest zanieczyszczenie wód, a zwłaszcza katastrofy tankowców - wyciekająca z nich ropa oblepia ptakom pióra i uniemożliwia utrzymanie właściwej temperatury ciała. Wychłodzone giną.
Ratować ten gatunek próbuje południowo afrykańska organizacja SANCCOB (Southern African Foundation for the Conservation of Coastal Birds) uważana za jedną z najbardziej efektywnych na świecie w ratowaniu zagrożonych gatunków zwierząt. Szacuje się, że SANCCOB przyczynił się do co najmniej 20 proc. wzrostu populacji samego pingwina przylądkowego, ale nie tylko. Od początku swojej działalności udzielił w sumie pomocy prawie 100 tys. ptaków morskich! Podstawą działalności tej organizacji jest wolontariat, do którego mogą zgłaszać się tylko opiekunowie zwierząt z ogrodów zoologicznych oraz pracownicy jednostek naukowych związanych z biologią. Stałych pracowników jest niespełna 20.
To właśnie SANCCOB wspiera wrocławskie zoo i jego fundację - Dodo. Część przychodu, z biletów do zoo z dobrowolną dopłatą 1 zł oraz darowizn dla Dodo, jest kierowana właśnie do RPA. Środki z Wrocławia pomagają w odchowywaniu pingwinów, które wracają do środowiska naturalnego. Posłuzyły również do budowy szpitala, dzięki któremu wracają do zdrowia nie tylko pingwiny, ale również inne gatunki ptaków morskich.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl