Odwiedziłam najsłynniejszą plażę Chorwacji. Hit czy kit?
Zlatni Rat, czyli Złoty Róg, to jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc w Chorwacji. Malowniczy cypel przyciąga do miejscowości Bol na wyspie Brač tłumy turystów z całego świata. Wybrałam się tam pod koniec września. Wróciłam zakochana, ale niekoniecznie w tej słynnej plaży.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Chorwację lubię po sezonie. W zeszłym roku spędziłam z rodziną tydzień na północy Dalmacji, między innymi na wyspie Dugi Otok. W ostatnim tygodniu września Božava, w której się zatrzymaliśmy, była prawdziwym rajem. Piękna pogoda, praktycznie żadnych turystów, plaże tylko dla nas i niezwykła serdeczność miejscowych chwyciły nas za serca.
W tym roku stawiamy na środkową część Dalmacji. Pobyt dzielimy na dwie części - najpierw kilka dni w Trogirze i zwiedzanie, potem kilka dni wypoczynku na wyspie.
Trogir - prawdziwa perełka Dalmacji
Trogir okazuje się strzałem w dziesiątkę. Zachwyca od pierwszej chwili niewielkim, ale wyjątkowo pięknym starym miastem, a dodatkowo jest świetną bazą wypadową do zwiedzania okolicy. Do Splitu i Primoštenu autobus jedzie jedynie 30 minut (z dworca autobusowego, czyli autobusni kolodvor, tuż obok Starego Miasta). Prom na wyspę Drvenik Veli, gdzie znajduje się popularna Błękitna Laguna (Blue Lagoon) płynie niecałą godzinę i kosztuje 3 euro (15 zł) w jedną stronę, co jest świetną alternatywą do zorganizowanych wycieczek, których koszt to ok. 50 euro (240 zł).
Stare Miasto w Trogirze zostało w 1997 roku wpisane na listę UNESCO i jest malowniczo położone na wyspie. Każdy spacer plątaniną wąskich uliczek pozwala odkryć nowy wyjątkowy zaułek i plener do zdjęć.
Gdy wędrujemy pierwszy raz od dworca autobusowego przez Stare Miasto na wyspę Čiovo, gdzie zarezerwowaliśmy apartament, wiemy już że Trogir nas nie zawiedzie.
Zostawiamy bagaże i wracamy na Stare Miasto. Mamy szczęście, bo w katedrze świętego Wawrzyńca odbył się przed chwilą ślub. Pod świątynią stoją elegancko ubrani goście, a zespół gra na żywo skoczne piosenki. Para młoda z przyjaciółmi tańczy i śpiewa, jeden z mężczyzn macha ogromną chorwacką flagą, a turyści z uśmiechami na twarzach przyglądają się zabawie. Moje dzieci bez mrugnięcia okiem dołączają do weselników i szaleją na placu Jana Pawła II.
Po 30 minutach towarzystwo skocznym krokiem rusza w stronę restauracji na nabrzeżu, w której odbywa się wesele, a my wracamy do szwendania się po malowniczych ulicach Trogiru. Wspinamy się też na wieżę twierdzy Kamerlengo, z której roztacza się widok z lotu ptaka na Stare Miasto i okolicę.
Nocleg na wyspie Čiovo to świetna opcja dla osób bez samochodu. Mieszkamy na jej północnym krańcu, więc jedna uliczka i most dzielą nas od Starego Miasta. Do dworca autobusowego mamy kilkanaście minut, do mariny 10 minut. W drugą stronę, czyli na wybrzeżu Čiovo, znajdują się liczne plaże, które zachęcają do wypoczynku.
Jedna rzecz, o której warto wspomnieć, to bliskość portu lotniczego Split. Lotnisko Zračna luka znajduje się dokładnie w miejscowości Kaštela, 25 km od Splitu i 6 km od Trogiru. Nad Starym Miastem samoloty podchodzą więc do lądowania i obniżają lot, co jest świetną atrakcją dla turystów, ale może też być uciążliwe - maszyny nieźle hałasują.
Gdy wieczorem siedzimy w ogrodzie, rozkoszując się widokiem na oświetloną najstarszą część miasta, musimy przerywać rozmowy, gdy samolot przelatuje nad naszymi głowami. Na szczęście w nocy jest cisza - pierwszy lot słychać po godz. 7.
Bol, czyli symbol Adriatyku
Dla większości turystów wypoczywających w okolicach Trogiru, Splitu czy na Riwierze Makarskiej punktem obowiązkowym jest zorganizowana wycieczka na plażę Zlatni Rat. Jest ona najbardziej charakterystyczna nad Adriatykiem i obsypana licznymi nagrodami.
Cena takiego jednodniowego wypadu statkiem wycieczkowym waha się w zależności od miejscowości, z której wyruszamy (najbliżej jest z Makarskiej), a także programu. Czasem w planie jest tylko Bol, czasem kilka miejscowości i wysp. Koszt takiej wycieczki to ok. 40-100 euro za osobę (193-482 zł).
My jednak stawiamy na podróż promem, który ze Splitu do Bolu dociera w godzinę i 10 minut. Bilety, w zależności od przewoźnika, kosztują od 8 do 16 euro. Najtaniej jest płynąć Jadrolinją. Za niecałe 40 zł (za osobę) przenosimy się na wyspę, gdzie spędzamy 3 dni.
Noclegi w słynnej miejscowości nie są droższe niż na wybrzeżu - spokojnie znajdujemy apartament z częściowym widokiem na morze za mniej niż 200 zł za noc. Pogoda nie jest idealna - raz wychodzi słońce, raz się chmurzy. Mimo to pierwsze kroki kierujemy na Zlatni Rat i bardzo dobrze - po krótkim czasie słońce wygrywa z chmurami i można plażować.
Z portu w Bolu, gdzie przypływają promy i statki wycieczkowe, do Zlatniego Ratu turystów czeka 30-minutowy spacer. Dla leniwych oraz mających niewiele czasu (szczególnie podczas niektórych wycieczek z przeładowanym programem) istnieje możliwość popłynięcia wodną taksówką lub turystyczną ciuchcią - jedna i druga opcja kosztuje 25 kun (16 zł) od osoby w jedną stronę. Nie ma możliwości płatności w euro.
Zlatni Rat - hit Dalmacji?
Spacer deptakiem wzdłuż wybrzeża jest jednak dużo ciekawszy. Z trasy roztaczają się piękne widoki na turkusową wodę, a także na sam Zlatni Rat. Na horyzoncie widać z kolei wyspę Hvar.
Przy samej plaży znajduje się dużo beach clubów i barów. Mijamy je i wchodzimy na właściwy cypel. Rozkładamy się na kamieniach i jesteśmy odrobinę zawiedzeni. Jak na miejsce okrzyknięte "symbolem Adriatyku", Zlatni Rat nie robi na nas wielkiego wrażenia.
Owszem, woda ma piękny kolor, ale dzień wcześniej w Primoštenie kąpaliśmy się w podobnej. Samej plaży z kolei daleko do złocistego koloru, który sugeruje jej nazwa. Jeśli ktoś się spodziewa, że jest ona piaszczysta, co można wywnioskować na podstawie zdjęć z lotu ptaka, to srogo się zawiedzie - czekają tam kamienie, jak na większości chorwackich plaż.
Po jakimś czasie przenosimy się na drugą stronę cypla - naprzeciw plaży dla nudystów. Tutaj woda ma bardziej zielonkawy odcień - odbija się w niej roślinność bujnie porastająca wybrzeże. Kamienie są tu mniejsze - przeważa żwirek, więc pod nogami jest ciut przyjemniej, ale bez butów do wody też się nie obejdzie.
Plaża Bijela Kuća - prawdziwa perełka wyspy Brač
Następnego dnia wybieramy się na inną plażę w miejscowości Bol, z którą wiążę większe nadzieje. I tym razem rzeczywistość je przebija. Bijela Kuća to miejsce, w którym zakochuję się od pierwszej chwili. Położona jest jedynie 10 minut od portu, w kierunku przeciwnym niż Zlatni Rat.
Idziemy wzdłuż wybrzeża, mijamy restaurację Ribarska Kućica i naszym oczom ukazuje się rajski widok. Malownicze kamienne schody, turkusowa woda i górujący nad niewielką plażą klasztor otoczony zielenią. To zdecydowanie jedno z najbardziej magicznych miejsc, które odwiedziłam w Chorwacji.
Mimo pięknej pogody i wspaniałych widoków na plaży nie ma zbyt wielu osób. Jest cicho i spokojnie. Jeden dzień ładuje nam baterie na długi czas.
Po kąpieli w turkusowej wodzie idziemy na teren klasztoru Dominikanów z XV wieku. Za niewielką opłatą można zwiedzić muzeum, żeby zobaczyć m.in. dzieło Tintoretta, jednego z mistrzów XVI-wiecznej szkoły weneckiej, przedstawiające Madonnę z dzieciątkiem. Samo otoczenie zabudowań klasztornych robi wrażenie - stojąc między niezwykłymi drzewami, patrząc na Adriatyk, można się przenieść w czasie.
Po drugiej stronie znajduje się kolejna plaża - Martinica, z której także można podziwiać klasztor. Wypuszczamy się na spacer wzdłuż wybrzeża, ale potem wracamy na plażę Bijela Kuća, która skradła nasze serca. To ją, a nie Zlatni Rat, wpisuję na moją osobistą listę najpiękniejszych plaż.
Iwona Kołczańska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Sztuka podróżowania - DS7
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.