Olsztyn szlakiem regionalnych specjałów. To miasto urzeka smakiem
Niewiele jest polskich miast, które zaskoczyły mnie tak jak Olsztyn. Może to atmosfera łagodnej i słonecznej jesieni przydała mojej wizycie tyle miłych wrażeń, a może po prostu coś, co jest tylko w Olsztynie. I zdaje mi się, że była to zasługa smaków regionalnej kuchni.
Co sprawiło, że Olsztyn wywarł na mnie tak pozytywne wrażenie? Przede wszystkim to, że przedsiębiorcy z branży gastronomicznej stawiają na regionalne smaki, tradycję i wysoką jakość produktów. Zamiast nastawiać się na wizytę w sieciowych kawiarniach czy restauracjach, warto nieco "zboczyć" z trasy i posmakować tego, co Olsztyn ma najlepsze.
Olsztyn to miasto jezior - więc na obiad może rybka?
Wycieczkę szlakiem regionalnych specjałów warto zacząć od tego, co dla Olsztyna zdaje się najbardziej charakterystyczne. A mianowicie jeziora. W obrębie miasta oficjalnie doliczono się ich aż 11. Największe i najbardziej popularne z nich to jezioro Ukiel, potocznie nazywane również Krzywym.
Będąc w jego okolicach, nie ma sensu szukać wyrafinowanych dań w ekstrawaganckich restauracjach. Polecam ubrać się w ciepły polar, spodnie za kostkę i najzwyczajniej w świecie wybrać się na obiad lub kolację w smażalni ryb. Ich smak w połączeniu z widokiem na jezioro na sto procent przywoła obrazy z dzieciństwa.
Sprawdźcie np. smażalnię "Bycza Ryba" na ul. Kapitańskiej 15. Jej właściciel stawia na smaki z lokalnych jezior, a na talerz wrzuci wam to, co rybacy danego dnia przyniosą z połowów (pstrągi, sandacze, sielawy, węgorze). Do tego dostaniecie michę frytek i kapustę kiszoną. Może być coś bardziej swojskiego?
Jeśli szukacie nieco bardziej zwariowanych kombinacji, zajrzyjcie do "Tawerny Przystań". Tam przede wszystkim powali was widok z tarasu. Mariny, w której stoją zaparkowane ekskluzywne jachty, nie powstydziliby się bywalcy takich miejsc jak St. Tropez.
"Ukiel" to nie tylko nazwa olsztyńskiego jeziora
Skoro jesteśmy przy rybach i olsztyńskich jeziorach, warto wspomnieć również o regionalnych piwach. Jedno z nich swoją nazwę zapożyczyło właśnie od jeziora Ukiel. Jego historia rozpoczęła się w garażu Maćka Uszpolewicza, gdzie przed laty przyrządzał je zupełnie amatorsko. Dziś produkuje ok. 50 tys. litrów piwa rocznie.
Zajrzyjcie do niego, a będziecie mogli nie tylko posmakować warzonego na miejscu trunku, ale i zobaczyć, jak wygląda jego produkcja. Właścicielowi zależy na tym, by bazować na jakościowych składnikach, dlatego nie należy ono do najtańszych.
Smak tego piwa oddaje jednak włożony przez lata wysiłek, cierpliwość i troskę osób, które czuwają nad jego jakością. Produktem flagowym browaru "Ukiel" jest west coast IPA, które cechuje mocny owocowy aromat, przełamany goryczkowym akcentem.
Warmia jest również miejscem, w którym powstaje - o wiele bardziej rozpoznawalny - browar "Kormoran". Choć można go kupić nawet w małych sklepikach sieciowych w całej Polsce, jego współzałożyciel twierdzi, że jest to wciąż produkt regionalny. Firma w rok produkuje tyle piwa, co niejeden wielki koncern w ciągu jednego dnia.
Swojsko i klimatycznie, czyli olsztyńskie "Cudne Manowce"
Jeśli jesteście fanami typowo regionalnych smaków, nieoczywistych połączeń i estetyki na talerzu, zajrzyjcie do restauracji "Cudne Manowce". W weekend przed wejściem ciągnie się tam sznur ludzi, czekających w kolejce na kulinarną rozpustę. I szczerze? Wcale mnie to nie dziwi.
Wiele dań serwowanych w tej restauracji to autorskie pomysły właścicieli związanych z regionem od urodzenia. W menu znajdziecie takie przysmaki, jak: zupa z pokrzyw ze ślimakami, dzyndzałki mazurskie ze skrzeczką (pierożki z surowym mięsem), karmuszkę (zupa gulaszowa), pierogi z warmińskimi rybami czy gęsiną lub jeleniną.
Koniecznie spróbujcie też tzw. maści czarownic do latania. Jej przepis bazuje na dawnej recepturze, która miała właściwości halucynogenne. Dawniej wcierało się ją w skórę, aby wywołać odmienny stan świadomości. W aktualnej wersji "maść" składa się po prostu z gęsiego tłuszczu i podrobów, doprawionych ziołami.
Surowce do restauracji dostarczane są od kilkunastu lokalnych producentów, którzy dbają o to, aby na talerze gości trafiały świeże i wysokiej jakości produkty.
Będąc w "Cudnych Manowcach", miałam również okazję posmakować produktów konopnych (masła i lemoniady), przygotowanych przez Stowarzyszenie Warmińskich Chłopów Bosych. Dla wielbicieli produktów bazujących na tej wciąż mało docenianej w Polsce roślinie, na sto procent byłoby to niebo w gębie!
Mistrzowskim smakiem było jednak piwo konopne, powstałe dzięki współpracy Chłopów Bosych i browaru Kormoran. "Buh" się przy nim chowa. Niestety, o ile mi wiadomo, uwarzenie piwa konopnego było jednorazową sprawą.
Co na deser w Olsztynie? Odpowiedź jest słodka
Lubicie lody? Będąc w Olsztynie, na pewno się na nich nie zawiedziecie. Jest jednak jeden warunek - musicie je zjeść w pracowni cukierniczej "Kroczek". Niezależnie od tego, czy stawiacie na klasyczne smaki, sorbety czy wytrawne wariacje, zapewniam, że znajdziecie coś dla siebie.
Właściciel cukierni stawia na jakość i regionalne pochodzenie produktów, a bazowanie na własnych recepturach daje mu szerokie spektrum możliwości w kwestii tworzenia nowych i często niestandardowych smaków, jak np. lody o smaku chilli, jabłka z pietruszką, buraka czy szałwii z cytryną.
Lody firmy "Kroczek" od 2011 r. zdobyły dwa złote medale na targach Smaki Regionów. I prawdę mówiąc, zasłużyły na te nagrody, bo lody są - bez zbędnego słodzenia - po prostu obłędne. Jeśli ich próbowaliście, to z pewnością wiecie, o czym mówię.
Alternatywą dla tego typowo olsztyńskiego deseru będzie smakołyk związany z inną regionalną tradycją. A mianowicie marcepan królewski, serwowany w "Kawiarni Moja". Jej właściciel, Tomasz Derdoń nie tylko kultywuje cukiernicze tradycje, ale i zaraża pasją do odkrywania kulinarnych skarbów.
Popisowy produkt kawiarni powstaje z banalnie prostego przepisu, na który składają się: cukier i migdały w proporcjach 1:1 oraz odrobina wody różanej. Marcepan królewiecki charakteryzuje się tym, że zapieka się go w piecu. Ręcznie lepione kształty po upieczeniu wypełniane są domowej roboty konfiturami lub masą np. cytrynową, czekoladową czy (moją ulubioną) pistacjową.
Ci, którzy lubią eksperymentować w kuchni, mogą skorzystać z organizowanych przez pana Tomka warsztatów z przyrządzania marcepana królewieckiego. Właściciel kawiarni opowie wam przy okazji sporo ciekawostek dotyczących warmińskich słodkości.