Trwa ładowanie...

Otworzyła Okno życia dla psów. Ludzie wykorzystują jej dobroć

Przyjeżdżają w biały dzień. Całymi rodzinami. Ojciec idzie z synem, a ten wyciąga psa i wkłada do klatki. – Człowieku, co ty robisz? Czego ty uczysz swoje dziecko? Za parę lat – ciebie tak wyrzuci z domu – wspomina jedną z sytuacji założycielka Okna życia dla psów nieopodal Wrocławia.

Otworzyła Okno życia dla psów. Ludzie wykorzystują jej dobroćŹródło: Facebook.com / Katarzyna Chruściel
d31uijc
d31uijc

Katarzyna Chruściel mieszka w Miłocicach koło Jelcza-Laskowic. Na początku czerwca na swojej osi czasu na Facebooku zamieściła post: "Kochani. Zbliżają się wakacje. Dużo ludzi porzuca swoje czworonogi lub je po prostu uśmierca. Otwieram okno życia dla czworonożnych przyjaciół. Jeśli chcesz wywieźć psa do lasu lub go zabić, przywieź go do mnie. Bezimiennie. Od 07.06.2019 wystawię przed płotem klatkę kenelową. Nie posiadam kamer. Miłocice, ul. Główna 19. Zostaniesz niezidentyfikowany. A pies dostanie drugie życie" – napisała.

Nie spodziewała się, że jej post rozejdzie się w ekspresowym tempie i że udostępni go ponad 30 tys. osób, a jej inicjatywą zainteresują się media.

Polacy nie mają serca

– Jestem zmęczona mówieniem i pisaniem o mnie. Zrobiłam to dla biednych psiaków, a nie dla rozgłosu – słyszę w słuchawce od pani Kasi, która niechętnie zgadza się na rozmowę. – Niektórych ludzi to bardzo boli, że tak wiele się o mnie mówi. Spotyka mnie fala hejtu. A mnie boli, że Polacy nie mają serca. Potrafią przejechać pół Polski, żeby pozbyć się problemu, bo zwierzę nie jest dla nich przyjacielem czy kompanem – tylko problemem. Znaleźli więc sobie tanie schronisko, zostawiają psa bez żadnych konsekwencji i jadą na wakacje – mówi rozżalona.

Zobacz też: Jak schłodzić psa podczas upałów

– Inicjatywa była taka, żeby zamiast przywiązywać psa w lesie, zostawiania go na poboczu czy skazywania na śmierć – przywieźć go do mnie, żeby u mnie mógł znaleźć drugie życie. Nie stworzyłam tego dla cwanych ludzi, żeby mogli w łatwy sposób pozbyć się swojego czworonoga. Jestem zasypywana więc wiadomościami typu: "wyjeżdżam za granicę, mam 8-miesięcznego psa. Czy mogę go do pani przywieźć?". Nie o to chodziło. Zrobiłam to dla zwierząt, które znajdują się w najbliższej okolicy – denerwuje się.

Pani Kasia ze wzburzeniem mówi, że ostatnio tylko jednego dnia przywieziono do jej domu aż siedem niechcianych psów. Od początku działania okna, czyli od początku czerwca, w klatce pod płotem znalazła ponad 30 czworonogów. A przecież kobieta nie prowadzi ani fundacji, ani stowarzyszenia, ani tym bardziej schroniska. Wszystkie te znajdy musi nakarmić, zaszczepić, wysterylizować czy też wykastrować. I znaleźć im naprawdę dobry dom, w którym nie będą zabawką czy problemem, którego trzeba się pozbyć.

Facebook.com / Katarzyna Chruściel
Źródło: Facebook.com / Katarzyna Chruściel

Przyjeżdżają z drugiego końca Polski

– Zwierząt najwięcej przybywa w weekendy i to całymi miotami. Choćby dzisiaj przywieziono ich siedem. Przyjeżdżają w biały dzień. Całymi rodzinami. Ojciec idzie z synem, a ten wyciąga psa i wkłada do klatki. – Człowieku, co ty robisz? Czego ty uczysz swoje dziecko? Za parę lat – ciebie tak wyrzuci z domu. Poniosło mnie wtedy – wspomina jedną z sytuacji pani Kasia.

d31uijc

Najbardziej kobieta nie może zrozumieć tego, że ktoś ewidentnie jej kosztem chce się pozbyć problemu.

– Najwięcej trafia do mnie małych psiaków. To jest dla mnie absurd, bo przecież wystarczą dwa tygodnie czy miesiąc, żeby je odchować i potem podarować komuś czy wystawić ogłoszenie na portalu internetowym. Przecież szczeniaka najłatwiej przyjąć pod swój dach, bo nie ma traum, złych nawyków i można go ukształtować. Ale ludzie nie pomyślą, tylko idą po linii najniższego oporu – opowiada Chruściel.

Facebook.com / Katarzyna Chruściel
Źródło: Facebook.com / Katarzyna Chruściel

Do pani Kasi trafiła też suczka, która wciąż nie może się odnaleźć w nowym miejscu, jest bardzo nieufna, unika ludzi i widać, że bardzo tęskni za swoimi właścicielami. Zęby szczerzy 4-letnia amstafka i nową opiekunkę martwi, że ktoś z fikcyjnego konta poinformował ją o szczepieniu i wieku, ale zapomniał dodać informacji, czy to bojowe zwierzę ugryzło już kogoś czy nie.

d31uijc

– Tutaj nie trafiają zwierzęta, które ktoś chce zabić łopatą, tylko psy, którymi ktoś się znudził i chce je najzwyczajniej oddać – mówi nie przebierając w słowach pani Kasia.

Kaśka to też człowiek

– Wszyscy piszą, że Kaśka jest wspaniała, ma dobre serce, jest aniołem, ale nikt nie zwrócił uwagi, że Kaśka ma czteroletnie dziecko, dom, własne zwierzęta, że ciężko musi przy nich zasuwać. To nie jest takie proste, jak się komuś wydaje, samemu w pojedynkę temu wszystkiemu sprostać. Ja naprawdę nie dam rady przyjąć wszystkich zwierząt. I im więcej takich bezmyślnych podrzutków będzie do mnie trafiało, tym mniej będę miała czasu dla własnego dziecka – żali się moja rozmówczyni.

Facebook.com / Katarzyna Chruściel
Źródło: Facebook.com / Katarzyna Chruściel

Po chwili inicjatorka Okna życia dla psów się reflektuje. Mówi, że wie na co się decydowała, publikując post i wystawiając klatkę przed dom, że wspiera ją gmina, która przekazała 10 talonów na sterylizację zwierząt, że wszystkie czworonogi, które znalazły się pod jej dachem adoptowała. A gdy była burza, to te, które bały się najbardziej wzięła do domu. Opowiada, że prowadzi hotel dla psów i hodowlę dobermanów, ale już nie będzie kontynuowała tej działalności i przed rzeźnią uratowała konika.

Słyszę, że od dziecka kochała zwierzęta, chodziła w wielkim płaszczu z jeszcze większymi kieszeniami, w których zawsze nosiła chrupki dla psów, lgnęły więc do niej znajdy wszelkiej maści, a ona z kieszonkowego opłacała ich leczenie i kupowała im jedzenie.

d31uijc

– Prowadzenie takiego Okna życia to nie jest takie proste, jak się ludziom wydaje, trzeba zadbać o te zwierzęta, żeby po raz drugi nie trafiły do piekła, tylko w naprawdę dobre ręce. I naprawdę nie dam rady przyjąć setki psów. Sąsiedzi też się skarżą, że nie chcą mieć schroniska psów w środku wsi – dodaje.

Inni też chcą, ale się boją

– Borykam się z hejtem, ale też wiele osób mi kibicuje. Wiele osób zgłasza się do mnie, bo też chcą stworzyć coś podobnego. Musi być więc ktoś taki, kto przetrze szlaki i myślę, że jeśli wytrzymam to wszystko i nie mówię tu o zwierzętach, tylko ludziach, to takie okna życia mają ogromny sens. Musi być taka osoba jak ja, która się nie boi i może trochę dostanie w kość, ale może Polacy wreszcie się nauczą, o co chodzi z tymi oknami życia. A jak już się nauczą, to powstanie ich więcej. Bo na razie innych trochę obleciał strach, że będą się musieli zajmować setką psów i to ich przerasta – stwierdza Chruściel.

Największym problemem jest miejsce, bo podwórko wokół domu pani Kasi nie jest zbyt duże. Na profilu na Facebooku Okno życia dla psów utworzono zrzutkę pieniędzy, z których kobieta sfinansowała m.in. budowę nowych kojców, ale nie oznacza to, że może przyjąć każde zwierzę. W tej chwili ma miejsce na pięć dużych psów oraz mały kojec przeznaczony dla mniejszych czworonogów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d31uijc
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d31uijc