Pałac w Kopicach. Poszukiwany inwestor z wizją i milionami na koncie
Skrywa historię o Kopciuszku. W tle pojawia się "król cynku". Bywali tu książęta, baronowie, artyści i politycy. Pałac w Kopicach pod Grodkowem niestety popada w coraz większą ruinę, dziś mógłby stać się plenerem filmów grozy czy horrorów.
04.04.2019 | aktual.: 05.04.2019 09:08
Choć po urodzie obiektu zostały wspomnienia, to jednak zaczarował fotografa i dziennikarza, Janusza Skopa, który od 13 lat darzy to miejsce miłością bezwarunkową i wciąż wierzy, że jego obiekt westchnień odzyska utracony blask. Wprawdzie od ponad 30 lat przebywa za granicą, ale nieprzerwanie związany jest ze swoją małą ojczyzną - Opolszczyzną.
Zaczarowany na całe życie
- W 2006 r. przyjechałem do Kopic, żeby zrobić zdjęcia i urzekła mnie magia tego miejsca. Choć to, co zobaczyłem, wołało o pomstę do nieba. Stałem, robiłem fotografie i nagle zauważyłem, że jakaś kobieta przyszła z wiadrem z odpadkami i jakimś truchłem kury i bez zastanowienia wlała jego zawartość do fosy. Wieczorem zaś ruiny i park służyły jako miejsce spotkań lokalnych imprezowiczów. Pałac był w opłakanym stanie technicznym. Stał opuszczony, zaniedbany, w totalnej ruinie, ukryty w gęstwinie drzew i krzewów – opowiada Janusz Skop, który założył profil na Facebooku "Pałac w Kopicach" i stronę internetową kopice.org.
Obiekt ten nazywany był również "pałacem na wodzie", bo z trzech stron otaczały go stawy. Do 1945 r. był własnością rodziny von Schaffgotsch. Gdy poszperać, w jaki sposób ta imponująca niegdyś nieruchomość trafiła w ich ręce – mięknie serce i rozbudzona zostaje ciekawość. Kryje się tu bowiem historia śląskiego Kopciuszka. Tak mówi się o Joannie Schaffgotsch von Schmoberg-Godulla.
Śląski Kopciuszek
I w tym momencie wyłania się również postać "króla cynku", Karola Goduli, który doszedł do wszystkiego ciężką pracą. Był pracoholikiem. Żeby oszczędzić na wydatkach administracyjnych, wziął na siebie w dużym stopniu prowadzenie ksiąg rachunkowych. Szybko się wzbogacił. Ale za swoje wybory zapłacił wysoką cenę, nie założył rodziny i był bardzo samotny. Co więcej, ludzie się go bardzo bali, był bardzo apodyktyczną, ale też i ponurą osobą.
Pewnego dnia córeczka służącej Antonii – mała półsierota Joasia (jej ojciec zmarł) – zerwała na łące kwiatki i pobiegła do gabinetu srogiego Goduli. "Kochom pana" - powiedziała i wręczyła bukiet mężczyźnie. Od tej pory potentat był nią urzeczony i wziął ją na wychowanie. Opłacił jej nauczycieli, zapewnił dostęp do edukacji i uczynił swoją spadkobierczynią. Bogacz przekazał na łożu śmierci 6-letniej Joannie jedną z największych fortun tamtych czasów w Europie.
Krewni Karola, dla których decyzja bogacza była szokiem, chcieli nawet ją uśmiercić. Zorganizowali kilka zamachów na jej życie. Na szczęście nie powiodły się. W trosce o jej bezpieczeństwo dziewczynka została ukryta w klasztorze Urszulanek we Wrocławiu. W wieku 17 lat opuściła siostry zakonne, kupiła tytuł szlachecki i wkrótce wyszła za mąż za hrabiego Hansa Ulricha Schaffgotscha.
Małżonkowie po ślubie zakupili rezydencję, przeprowadzili się tam pod koniec lat 50. XIX w. i przystąpili do gruntownej przebudowy pałacu oraz modernizacji parku. Utworzono ogrody warzywne i kwiatowe, sad, oranżerię oraz ogród zimowy z drzewami tropikalnymi. W 60-hektarowym parku postawiono reprezentacyjne fontanny, sprowadzono kilkaset rzeźb ogrodowych zwierząt i postaci naturalnej wielkości. Hrabia hodował daniele.
Przed trzema stawami rozpościerały się kwiatowe dywany. Na jednym z oczek wodnych utworzono sztuczną wyspę, na której znajdowała się altanka z kolumną, na której szczycie umieszczono figurę anioła.
A Kopciuszek? Po nim nie zostało śladu. Joanna świetnie odnajdywała się w roli szefowej, miała głowę do interesów i otrzymany spadek pomnożyła siedem razy. W Kopicach wychowała czwórkę dzieci. Zmarła w 1910 r. Posiadłość w rękach rodu Schaffgotsch była jeszcze przez kolejnych 35 lat.
Smutne czasy powojenne
Wojna obeszła się z pałacem łaskawie. Jeszcze w latach 50. stał piękny i dobrze wyposażony. Odbywały się w nim potańcówki i bale sylwestrowe, latem organizowano kolonie i obozy dla młodzieży.
Z parku znikły rzeźby, a wkrótce, pod koniec lat 50. XX w. – jak czyniono w tamtych czasach – w szlacheckiej posiadłości urządzono spichlerz na zboże. Niebawem pałac strawił pożar. Mówi się, że ogień podłożono, aby uniknąć posądzenia o defraudację. I tak oto rezydencja stała się ruiną, spłonął dach, zawaliły się stropy. A okoliczni mieszkańcy dopełnili jej dalszej degradacji, rozkradając i wynosząc, co tylko się dało.
Kupił pałac za 5 tys. zł
Po politycznych przemianach w 1990 r. pałac wraz z parkiem i licznymi stawami gmina Grodków sprzedała (za równowartości dzisiejszych 5 tys. zł, rozłożoną w dodatku na wieloletnie raty) krakowskiemu biznesmenowi Andrzejowi Kocowi. Nowy właściciel obiecywał, że doprowadzi obiekt do stanu sprzed 1958 r. w ciągu 4 lat. A w tym miejscu powstanie luksusowy hotel, pole golfowe i lotnisko. Obietnicy nie dotrzymał.
– Inwestor zapłacił jedną ratę i słuch o nim zaginął. Gdy zainteresowałem się pałacem, stworzyłem o nim stronę internetową i opowiadając w wielkim skrócie - zgłosił się do mnie pełnomocnik właściciela z propozycją sprzedaży rezydencji za 700 tys. euro. Właściciel, który ponoć był nieuchwytny – nagle się odnalazł i proponował spotkanie. Oczywiście pojechałem. Pierwotna kwota skoczyła do 1 mln euro. Gdy się wycofałem, mówiono mi, że mają kupca, który chce zaoferować 1,2 mln euro – opowiada Janusz Skop.
A pałac niszczał i popadał w dalszą ruinę, ponieważ właściciel nie uczynił nic, żeby o niego zadbać.
– Od momentu nabycia pałacu, krakowski biznesmen podobno nie zjawił się w Kopicach ani razu osobiście. Nie przeprowadził żadnych prac remontowych, nie zabezpieczył ani pałacu ani otaczającego go terenu – opowiada pan Janusz.
Z pałacu i parku zniknęła natomiast reszta rzeźb zdobiąca fasady pałacu, fontanny, marmurowe schody, granitowe posadzki czy piece w pałacowych piwnicach.
Spółka z Chorzowa ma plan
W 2008 r. podobno za kwotę 2 mln zł pałac kupiła chorzowska spółka Zarmen. Miał tu powstać do końca 2015 r. ośrodek rekreacyjno-wypoczynkowy, oczywiście w odbudowanym pałacu i zadbanym parku. Śląska firma chciała zainwestować w realizację przedsięwzięcia 150 mln zł. Jednak powstająca żwirownia w okolicy mocno wpłynęła na plany nowych właścicieli. Postanowili wycofać się z inwestycji. Nastąpiło to w 2009 r.
– Trzeba jednak oddać honor firmie, że jej pracownicy przeprowadzili prace porządkowe, usunęli setki ton gruzu i ziemi, które zalegały od ponad 50 lat we wnętrzach pałacu. Zabezpieczyli teren, ogrodzili go, na miejscu zostawili ochronę – mówi fotograf.
Kolejne nadzieje
W 2017 r. na horyzoncie pojawia się nadzieja dla Kopic, a raczej kolejna firma zainteresowana kupnem tego obiektu. To spółka Globucor Luxembourg, która roztaczała wizje uratowania pałacu i inwestycję na 100 mln euro.
Pierwszym etapem miało być przykrycie ruin olbrzymią kopułą.
"Zrobimy to, jestem tego w stu procentach pewny. Oczywiście to wymaga czasu, nie zrobimy tego w sześć miesięcy, bo to olbrzymi projekt" - mówił Günther Nell, prezes spółki Globucor Luxembourg w "Nowej Trybunie Opolskiej".
Nowy właściciel chciał w tym miejscu stworzyć Polsko-Niemieckie Muzeum Narodowe, a swoją decyzję tak tłumaczył wtedy w mediach:
"To nie jest żaden sen czy bajka, choć wiem od kilku osób, z którymi rozmawiałem, że uważają nas za wariatów. Ale proszę uwierzyć: to jest jedyny ratunek dla Kopic, a żaden hotel czy inne tego typu przedsięwzięcie w tym miejscu nie powstanie, bo wymaga zbyt wielu nakładów i nie ma szans, żeby taka inwestycja się zwróciła" - zapewniał Łukasz Karpiński, przedstawiciel inwestora na łamach opolskiej gazety.
Jeszcze w styczniu deklarowano realizację gigantycznej inwestycji, w lutym ruszyły pierwsze prace porządkowe, a w kwietniu zarząd spółki się rozpadł. Wyszło na jaw, że deklarowanych milionów euro nie ma.
Najciekawsze, a może najbardziej zagadkowe jest to, że do transakcji kupna-sprzedaży pomiędzy luksemburską a polską firmą w ogóle nie doszło. I jak podaje Radio Opole, właścicielem zabytkowego obiektu wciąż jest śląska spółka Zarmen.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, pałac w Kopicach wciąż wzbudza zainteresowanie wśród potencjalnych nabywców.
– Głęboko wierzę, że ta nieruchomość zostanie odbudowana. Ale musi ją kupić człowiek, który odniósł życiowy sukces, jest wizjonerem i ma ogromne pieniądze – zdradza przepis na idealnego inwestora człowiek, który od 13 lat wciąż ufa, że jego ukochany pałac w Kopicach zostanie uratowany.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl