Pattaya. Tajlandia. Seksturystyka. Mroczna strona kraju
Seksturystyka i wykorzystywanie nieletnich w seksbiznesie to zjawiska dość powszechne w Tajlandii. Dominika Kulczyk w swoim programie "Efekt Domina" postanowiła wesprzeć Sompopa Jantrakę, założyciela organizacji przeciwdziałającej wyzyskowi i dziecięcej prostytucji. Pattaya to fabryka wszystkiego, co jest związane z seksem.
Tajlandia jest znana Polakom głównie z tanich wyjazdów wakacyjnych po słońce i kąpiel w ciepłym morzu. Oprócz rajskiej scenerii znajduje się tu także Pattaya - fabryka wszystkiego, co związane z seksem. Prostytucja w mieście widoczna jest na każdym kroku. Mężczyźni wynajmują sobie Tajki do towarzystwa. Większość z nich nie ukończyła osiemnastego roku życia. Dla dziewczyn i ich rodzin jest to jedyne źródło utrzymania, a praca jaką wykonują jest społecznie akceptowalna. Ich cena to 20 euro za dzień, dlatego przyjeżdża tu co roku ponad 6 mln turystów, którzy bez końca nakręcają spiralę prostytucji.
Dziewczyny stoją prawie nagie w oknach i bujają się w rytm popowych piosenek albo zaczepiają klientów na ulicy. Zarabiają na tym grosze. Nawet zwykły turysta musi zauważyć kwitnący proceder. Jeśli wyjdzie na ulicę, to niemal od razu zostanie zaczepiony przez naganiaczy.
Oblicza się, że ludzi żyjących z seksu jest w Tajlandii od 200 tys. do miliona - a i to mogą być zaniżone dane. Zyski sięgają 3 proc. PKB Tajlandii, czyli blisko 12 mld dolarów rocznie. Szacuje się, że około 10 proc. prostytutek nie ukończyło 14 lat. Nie jest tajemnicą, że te dziewczynki są biedne i robią to dla pieniędzy. Często są wysyłane na ulicę przez rodzinę, dla której są głównym źródłem utrzymania. Szczególnie atrakcją dla spragnionych uciech turystów są dziewice. Ich ceny są wyższe - około 150 dolarów.
Od 40 lat prostytucja w Tajlandii jest nielegalna, a od 2001 roku "sex-shows" mogą się odbywać jedynie w wyznaczonych miejscach. To jednak nikomu w niczym nie przeszkadza.
Czytaj więcej: Bangkok - światowa stolica seksu
Magda Mąka/ik