Pierwszy przypadek COVID-19 na egzotycznej wyspie. Zarządzili lockdown
Królestwo Tonga do niedawna było jednym z nielicznych miejsc na świecie, które oszczędziła pandemia koronawirusa. Niestety, w końcu również i tam wykryto COVID-19. Zaraza dotarła na wyspę w tym tygodniu razem z turystą z Nowej Zelandii.
Informację o odnotowaniu koronawirusa na terytorium tej wyspy przekazał premier Tonga Pohiva Tu'i'onetoa. Podał, że zakażony turysta przybył do Królestwa Tonga wraz z 215 innymi pasażerami z Nowej Zelandii. Na wyspę dotarli w środę 27 października.
Pierwszy przypadek koronawirusa na Tonga
Obecnie zainfekowany turysta poddaje się kwarantannie w hotelu.
Kwarantanną objęto nie tylko zakażonego turystę. PAP podaje, że w odosobnieniu znaleźli się również wszyscy pracownicy lotniska, medycy oraz policjanci, którzy byli na służbie, kiedy wylądował samolot.
W poniedziałek 1 listopada, władze pacyficznego państwa podjęły decyzję o wprowadzeniu siedmiodniowego lockdownu. Zakazano m.in. zgromadzeń publicznych.
Czytaj także: Pociągi zatrzymają się na godzinę. Znamy szczegóły
Nowa Zelandia reaguje
Do tego zdarzenia odniosły się już władze Nowej Zelandii. Oświadczono, że ich obywatel był w pełni zaszczepiony preparatem Pfizer. Przy wylocie otrzymał natomiast negatywny wynik testu na COVID-19.
Królestwo Tonga długo broniło się przed koronawirusem. Udawało się to przede wszystkim dzięki położeniu wyspy. Teraz mieszkańcy mogą się znaleźć w trudnym położeniu, a wszystko z uwagi na słabo dofinansowany system opieki zdrowotnej. Our World in Data podaje, że tylko 31 proc. mieszkańców jest w pełni zaszczepionych na COVID-19.
Jak czytamy w "The Guardian" po ogłoszeniu lockdownu, mieszkańcy zaczynają panikować. W poniedziałek na wyspie ustawiały się długie kolejki do punktów szczepień, ale także banków i sklepów.
Źródło: PAP/The Guradian