Pociąg legenda. Tajemnice Orient Expressu
Chociaż w swoją ostatnią podróż do Istambułu Orient Express wyruszył w 1977 roku, jego legenda jest wciąż żywa, dokładnie tak, jak to sobie wymarzył jego twórca, Georges Nagelmackers. Przed laty o podróży nim marzyło wielu, ale tylko nielicznych było na nią stać.
Ojcem i twórcą Orient Expressu był Georges Nagelmackers, syn belgijskiego bankiera. W trakcie podróży do Stanów Zjednoczonych Nagelmackers, którego pasją od wczesnej młodości były pociągi, tak się zachwycił nowinkami, jakie wprowadzono w amerykańskim transporcie kolejowym, że wrócił z mocnym postanowieniem, że stworzy transkontynentalny pociąg, który podbije Europę.
Pierwsze lata i narodziny legendy
Nagelmackers był na tyle zdeterminowany, że szybko zrealizował swój cel i w ten sposób rozpoczęła się historia Orient Expressu. W swoją pierwszą oficjalną podróż pociąg wyruszył w październiku 1883 r. Premierowa podróż Orient Expressu była nie lada wydarzeniem, które opisywały najpoczytniejsze w tamtym czasie gazety.
Pociąg wyruszył z dworca w Paryżu, w kierunku Istambułu, znanego wówczas jako Konstantynopol. Na pokładzie obecny był sam Nagelmackers, który nie tylko miał okazję obserwować swój sukces, ale przede wszystkim dbał o zadowolenie najważniejszych pasażerów pociągu. Zanim Orient Express wyruszył w swoją pierwszą podróż, nie obyło się bez trudności.
Sporym wyzwaniem okazało się m.in. zdobycie pozwolenia na swobodne przekroczenie przez pociąg granic międzypaństwowych. W tej kwestii nieoceniona okazała się pomoc króla Belgii, Leopolda II, który sam był wielkim entuzjastą kolei i poprzez swoje wpływy na europejskich dworach, pomógł Nagelmackersowi spełnić jego wielkie marzenie. Warto odnotować, że pierwsza podróż Orient Expressem wcale nie należała do najwygodniejszych.
W 1883 r. w nie istniało jeszcze bezpośrednie połączenie kolejowe z Konstantynopolem, dlatego też pasażerowie musieli dwukrotnie przesiadać się w trakcie podróży, najpierw na prom, a następnie do mniej luksusowego pociągu, aby pokonać ostatni odcinek trasy z Warny do Konstantynopola. Dopiero w 1889 r. podróż Orient Expressem z Paryża do Konstantynopola mogła się odbyć bez zakłóceń.
Do historii Orient Expressu przeszła też zamieć śnieżna, która w 1929 r. unieruchomiła pociąg i na wiele dni uwięziła pasażerów na ok. 100 km przed Konstantynopolem. W tym czasie personel pociągu z pełnym poświęceniem walczył, aby zapewnić podróżującym bezpieczeństwo, pożywienie oraz wodę.
O wdzięczności pasażerów może świadczyć ciekawy fakt. Pomimo rekordowego, bo trwającego aż 5 dni opóźnienia, do biura właściciela Orient Expressu nie wpłynęła wówczas ani jedna skarga.
Niekwestionowany król wśród pociągów
Już od pierwszej podróży Orient Express zachwycał i intrygował. W 1883 roku był czymś, czego Europa dotąd nie widziała. Można powiedzieć, że całkowicie zmienił dotychczasowe wyobrażenie o podróżowaniu koleją. W świadomości pasażerów stał się symbolem prestiżu, dostępnego jedynie dla wybranych.
Drewniane meble, pluszowe obicia, aksamitne zasłony, jedwabna pościel i przepiękne dekoracje w stylu Art Nouveau, wykonane przez słynnego projektanta biżuterii Rene Lalique, wszystko to nie tylko reprezentowało nieznaną dotąd jakość, ale przede wszystkim przywodziło na myśl najbardziej ekskluzywne hotele na świecie. Sercem pociągu była restauracja, gdzie pasażerom serwowano wykwintne dania kuchni francuskiej.
Na jednej z pierwszych kart dań restauracji Orient Expressu znalazły się takie specjały, jak ostrygi, kurczak chasseur, filet Mignion, ziemniaki duszone w maśle oraz pudding czekoladowy. Wyobrażenie o Orient Expressie, jako o symbolu elegancji i bogactwa, potęgowała cena, jaką trzeba było zapłacić za bilet.
W pierwszych latach funkcjonowania pociągu mniej więcej trzydniowa podróż na trasie Paryż – Konstantynopol kosztowała tyle, ile równowartość jednej czwartej rocznego dochodu przeciętnego Francuza. Cena, która zwalała z nóg i działała na wyobraźnię.
Orient Express gościł na pokładzie przedstawicieli wyższych sfer i arystokracji
W czasach jego największej świetności Orient Expressem podróżowały głównie ważne osobistości i arystokracja, w tym także koronowane głowy, m.in. wspominany już król Belgii, Leopold II oraz król Bułgarii, Ferdynand I, który dostąpił nawet zaszczytu prowadzenia pociągu.
Wśród pasażerów Orient Expressu znaleźli się również najsłynniejsza kobieta szpieg Mata Hari, wybitny pisarz Lew Tołstoj, gwiazda kina Marlena Dietrich oraz piosenkarka Josephine Baker. Nie mniej popularni byli również jego fikcyjni pasażerowie.
To na pokładzie Orient Expressu, Herkules Poirot rozwiązał swoją najsłynniejszą zagadkę w powieści królowej kryminału Agathy Christie "Morderstwo w Orient Expressie". Pociągiem podróżował także najsłynniejszy brytyjski agent, James Bond w filmie "Pozdrowienia z Rosji".
Czytaj także: Zdjęcie ze Śnieżki przeraża. "Wariat bez wyobraźni"
Powrót do Orient Expressu
W swoją ostatnią podróż do Istambułu Orient Express wyruszył w 1977 roku. Pięć lat później, amerykański przedsiębiorca James Sherwood założył spółkę pod szyldem Venice-Simplon Orient Express, która odkupiła od przewoźników państwowych oryginalne 35 wagonów Wagon-Lits z początku XX wieku i postanowiła przywrócić im dawną świetność. W maju 1982 roku Orient Express wyruszył w kolejną podróż na trasie Londyn – Wenecja.
Ponieważ nazwa "Orient Express" została zastrzeżona przez koleje francuskie, nowy Orient Express powrócił na tory pod zmienioną nazwą Venice-Simplon Orient Express. Pomimo upływu lat, legenda Orient Expressu nadal żyje, a pociąg wciąż przyciąga pasażerów z pierwszych stron gazet, o czym chętnie opowiada jeden z jego managerów, Bruno Janssens.
– Na pokładzie gościliśmy m.in. JK. Rowling, Julię Roberts, a także zespół The Rolling Stones – wylicza. – Był także John Travolta – dodaje. – Pamiętam krótką rozmowę z jego managerem, który zastrzegł, że aktor zje kolację w swoim wagonie – wspomina Janssens. – Uspokoiłem go mówiąc, że tutaj wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do wyjątkowych gości i na pewno nikt nie będzie go niepokoił – opowiada.
– Travolta nie tylko zjadł ze wszystkimi, ale spędził też ponad godzinę w barze – dodaje. – Wychodząc, powiedział, że musi do nas wrócić i tak też zrobił – kończy opowieść Janssens. Zapytany o najczęściej padające pytanie, dotyczące Orient Expressu, Bruno odpowiada bez wahania.
– Czy na pokładzie pociągu rzeczywiście doszło kiedyś do morderstwa? Tak, to musi być to pytanie – uśmiecha się, po czym dodaje – nie, takie wydarzenie nigdy nie miało miejsca, chociaż mieliśmy tu bójkę – zdradza. – Pewna para tak się ze sobą pokłóciła, że musieliśmy ich rozdzielać, a walizki dosłownie wylatywały przez okno – wspomina z uśmiechem.
To, co obecnie najbardziej cieszy pracowników Orient Expressu, to jego niesłabnąca popularność wśród podróżnych w każdym wieku. – Wszystkich nas zawsze cieszy, gdy ponownie witamy zadowolonych gości – podkreśla Bruno Janssens.