Pocztówka z Mikołajek. Tak mieszkańcy "dziękują" turystom
"Turysto!!! Miej odrobinę kultury!!! Nie oddawaj tu swojego moczu i kału!!!" – krzyczy napis na kartce przyklejonej do szyby samochodu w urokliwych Mikołajkach. Wygląda na to, że ci, którzy żyją tam na co dzień, nie przez tydzień czy dwa, mają dość przybyszy. Bo ci traktują ich dom jak miejsce, w którym mogą robić, co chcą.
24.07.2017 | aktual.: 24.07.2017 21:42
Sezon urlopowy w pełni. Polacy jak jeden mąż ruszyli nad morze, w góry i na Mazury, by wreszcie odpocząć po roku ciężkiej pracy, oderwać się od swojego codziennego życia, które właśnie tam, gdzie jadą, prowadzą inni ludzie. I zwyczajnie irytują się, gdy turyści mają to w nosie.
– W sobotę wieczorem, około godz. 23 spacerowałem po Mikołajkach. W jednej z knajp trwała głośna impreza, z szantami, śpiewami itd. – relacjonuje nasz redakcyjny kolega. – Wyszła z niej matka z małym dzieckiem, podniosła je do góry i "wysikała" tuż przed wejściem do lokalu. Zrobiła to na chodniku z kostki, pod latarnią, w miejscu, gdzie spacerują ludzie – dodaje.
Można się tylko domyślać, jak czują się mieszkańcy Mikołajek i każdego miejsca, gdzie rokrocznie ciągną tłumy. To, co robią przechodzi ludzkie pojęcie. Oczywiście, letnie kurorty zarabiają głównie dzięki nim, ale odnosi się wrażenie, że dla większości turystów jest to jednoznaczne z myśleniem "hulaj dusza, piekła nie ma" albo "róbta, co chceta".
Problem dosadnie oceniła Joanna Jaskółka, autorka bloga "Matka tylko jedna" i mieszkanka Mazur. Swoimi spostrzeżeniami na ich temat podzieliła się w przejmującym wpisie, o którym wspominaliśmy już na WP Turystyka. Autorka nazywa rzeczy po imieniu. Nie przebiera w słowach i w emocjonalnym tekście pisze otwarcie: "Warszawa ma swoje słoiki, Mazury swoje stolce >>z Warszawy<<". Blogerka opisuje, jak turyści śmiecą czy załatwiają się, gdzie popadnie. Z jej tonu wynika, że jest mocno wkurzona. Na końcu pyta: "Chcecie zrobić z Mazur kolejną Warszawę? To po co z niej uciekacie?".